Tych, którym zdawało się, że widzieli w Piasecznie gwiazdę Bayernu Monachium i reprezentacji Polski, uspokajamy – nie, nie mieliście przywidzeń!
Jak się okazuje, żeby zobaczyć Lewandowskiego, nie trzeba wcale jechać na mecz Bayernu Monachium czy reprezentacji Polski. Spotkać go można bliżej, niż większości z nas się wydaje. Zapraszamy do lektury krótkiego wywiadu z Michałem Lewandowskim, mieszkańcem Piaseczna, którego cechuje zaskakujące podobieństwo do ulubieńca kibiców na całym świecie.
Zdarza Ci się, że ludzie proszą Cię o autograf?
Codziennie (śmiech)! Już tak na poważnie, nie było takiej sytuacji. Chociaż zdarzyło mi się coś podobnego parę lat temu, na zielonej szkole. Gromada dzieciaków została wówczas poinformowana, że „wasz instruktor jest kuzynem Lewandowskiego!”. Nie było chyba doprecyzowane którego, ale informacja wywołała szaleństwo. Rozdałem wówczas kilkadziesiąt autografów, pozowałem do paru zdjęć. Zabawna, miła i zarazem przedziwna sytuacja.
Jak na Twoje podobieństwo do Roberta reaguje rodzina i znajomi?
Najbliżsi zdążyli przywyknąć do posiadania w swojej rodzinie „drugiego Roberta”. Drugiego, ponieważ mój tata ma na imię Robert, więc nie jest żadnym nadużyciem powiedzieć, że jestem syna Roberta Lewandowskiego. Znajomi? Zwłaszcza ci nowo poznani często nie mogą początkowo uwierzyć w prawdziwość mojego nazwiska. Chociaż zdarza się, że ktoś kompletnie nie widzi podobieństw, ale w pewnych sytuacjach też jego nie widzę (śmiech).
Czy spotkałeś kiedyś Roberta?
Ja bym powiedział, że to on miał okazję spotkać mnie! Ale do rzeczy – niespełna pięć lat temu poszedłem na małe wagary, gdyż siostra napisała mi o przyjeździe Roberta Lewandowskiego do Warszawy. Promował właśnie swoją nową biografię. Udało mi się zrobić wówczas pamiątkowe zdjęcie, chociaż dla samego Roberta nie było to jakieś wielkie przeżycie. Ot, wykonana robota. Liczę, że będzie jeszcze okazja zamienić nieco więcej słów!
Czy bycie podobnym do Roberta przynosi pewne korzyści w życiu codziennym?
Będę dość nudny, ale nie korzystałem nigdy z tego faktu. Parę pomysłów przewinęło się, jak wykorzystać zbieżność nazwisk, jednakże do niczego takiego jeszcze nie doszło.
Na koniec zapytam Cię, jaki jest Twój ulubiony zawodnik, chociaż domyślam się odpowiedzi...
Nie powinno być wielkim zaskoczeniem, jak powiem, że jest nim… Robert Lewandowski. Imponuje mi jego profesjonalizm – na boisku, ale także na co dzień. Uważam, że dużym osiągnięciem byłoby, jeśli w przeciągu najbliższych kilku lat pojawiłby się kolejny polski piłkarz, który doszedłby do takiego poziomu, do którego dotarł „Lewy”. Poza tym uważam go za świetnego ambasadora Polski i sądzę, że powinniśmy korzystać z tego, promując nasz kraj.
Napisz komentarz
Komentarze