Organizatorzy Housepital Festival musieli się w tym roku zmierzyć z niesprzyjającą pogodą. Jednak największym fanom muzyki klubowej deszcz nie popsuł zabawy.
Niektórzy obserwatorzy prognozowali niską frekwencję na festiwalu, z powodu odbywającego się tego samego wieczoru finału piłkarskiej Ligii Mistrzów. Okazało się jednak, że największą konkurencją dla szaleństw pod sceną były… suche pomieszczenia. Burzowa pogoda co chwilę przynosiła mniejsze lub większe opady deszczu a kiedy na scenie pojawił się pomysłodawca i główny organizator imprezy, Martin Rosa, nad piaseczyńskim rynkiem na chwilę pojawiło się słońce i tęcza. Housepital to autorski pomysł mieszkańca naszej gminy. Dzięki jego pasji i zapałowi w ciągu kilku lat impreza rozrosła się do poważnego festiwalu, na którym pojawiają się znane gwiazdy muzyki elektronicznej zarówno z Polski, jak i zagranicy.
Organizowany w tym roku po raz szósty festiwal muzyki klubowej odbywał się w dwóch miejscach – na Skwerze Kisiela stanęła scena dla fanów techno, a z głównej sceny przy Placu Piłsudskiego artyści puszczali nieco szerszą gamę muzyki. Tu również pojawiły się atrakcje dodatkowe, w postaci tańczącego w rytm muzyki „robota”, który dodatkowo strzelał laserami, fajerwerkami czy dymem. Zgromadzeni przed sceną fani nie poddawali się pogodzie, mimo deszczu imprezie towarzyszyła atmosfera dobrej zabawy. Ci mniej „nieprzemakalni” korzystali z osłony parasola. Przez sześć godzin w centrum Piaseczna było naprawdę głośno i tanecznie, a po 22.00, w związku z koniecznością przestrzegania ciszy nocnej, spragnieni dalszej zabawy widzowie mogli się przenieść na oficjalne afterparty do klubu Endorfina, gdzie za stołem mikserskim oprócz Martina Rosy pojawiła się gwiazda wieczoru – Melo.Kids.
– Pierwszy raz nie mieliśmy dobrej pogody, chyba jedynej rzeczy, na którą nie mamy wpływu. Mimo to widziałem ludzi, którzy bawili się zupełnie nie zważając na to, że pada; serce mi rosło na ten widok – podsumowuje Martin Rosa.
Napisz komentarz
Komentarze