Reklama

Żeby byli szczęśliwi

Tegoroczne półkolonie Dobrej Woli zakończyły się 24 sierpnia wyjazdem niepełnosprawnych dzieci nad Zalew Zegrzyński. Co dają półkolonie dzieciom, rodzicom, a także ich opiekunom?

Półkolonie organizowane są od 14 lat przez Stowarzyszenie Dobra Wola, którego prezesem jest Jacek Zalewski, tata niepełnosprawnego Kuby.

– Dzieci chodzą na terapie, rehabilitacje, do szkół specjalnych, w wakacje natomiast raczej siedzą w domach. Chcieliśmy im dać 4 tygodnie, podczas których będą się po prostu dobrze bawić – mówi nam Jacek Zalewski.

Półkolonie dla 40 dzieci odbyły się w tym roku w szkole w Lesznowoli, co roku zresztą Stowarzyszenie korzysta z jednej z lesznowolskich szkół. Współfinansują je gminy, z których pochodzą dzieci. Koszt nie jest mały: wyżywienie, ale przede wszystkim specjalistyczny transport, to spory wydatek. Wielu rodziców nigdy nie byłoby stać na sfinansowanie dzieciom takich wakacji.

W tym roku dzieci jeździły wąskotorówką w Sochaczewie, były na tężni w Konstancinie-Jeziornie, oglądały samochody filmowe w Planecie Zalesie, odwiedziły zimnokrwiste konie w Lesznowoli oraz czystej krwi araby w Janowie Podlaskim. Miały latać balonem w Białobrzegach, jednak ze względu na pogodę (był to dzień, kiedy odwołano wiele imprez plenerowych ze względu na burzowe alerty) i z uwagi na bezpieczeństwo balon nie mógł odlecieć. Zacumowany na ziemi jednak wciąż okazał się ogromną atrakcją. Nad Pilicą dzieci pływały kajakami i motorówkami, do szkoły w Lesznowoli przyjechała policja, częstymi gośćmi byli też strażacy, którzy w to naprawdę upalne lato, zapewniali dzieciom kurtyny wodne i zabawę w pianie.

Dzieci pojechały także pod Grunwald, aby wykonać inscenizację bitwy.

Ostatniego dnia koloniści pojechali nad Zalew Zegrzyński, gdzie pływali żaglówkami i statkiem, a na koniec bawili się przy ognisku nad brzegiem jeziora.

– Intelektualnej niepełnosprawności nie da się cofnąć. Możemy jednak tym osobom dać bardzo wiele; dla nich spotkanie z zimnokrwistymi końmi to ogromne przeżycie, bo te konie są prawdziwe. Podobnie pływanie kajakiem, żaglówką. Nas, osób pełnosprawnych, jest więcej, więc nie powinno to dla nas stanowić problemu – mówi Jacek Zalewski.

Podczas półkolonii dziećmi opiekują się wychowawcy i wolontariusze.

– Jest ciężko. Każde z dzieci jest inne, inaczej się zachowują, inaczej reagują, musimy się tego nauczyć. Chodzimy z nimi do łazienki, niektórzy korzystają z pieluch. Przede wszystkim mają jednak emocje, które różnie okazują – mówią nam nad brzegiem zalewu wolontariusze. – Czy warto? Oczywiście. To daje ogromną satysfakcję, bo to są wspaniali ludzie, można się od nich bardzo wiele nauczyć.

– Osoby niepełnosprawne intelektualnie nie są raczej agresywne, co nie znaczy, że nie mają agresywnych zachowań. Trudniej im komunikować swoje potrzeby, niektórzy wręcz nie są do tego zdolni. Reagują więc tak, jak potrafią. Przykładowo jeden chłopak kiedyś wsiadł do autokaru i zaczął kopać w ten autokar. No to oczywiście wiadomo, niegrzeczny. Ale jak jego mama włożyła tam głowę, to się okazało, że w środku jest 35 st. Ja powiem, że jest za gorąco, on zaczął kopać, bo nie mógł tego powiedzieć. Ich „niedobre” zachowania wynikają raczej z tego, że to my, pełnosprawni, zrobimy coś nie tak, czegoś nie dopilnujemy – mówi nam Jacek Zalewski.

Półkolonie to także ogromne odciążenie dla rodziców i opiekunów niepełnosprawnych osób. Potrzebują oni odpoczynku i czasu dla siebie, do załatwienia spraw, albo pracy, jak każdy rodzic, a nawet bardziej. Ich dzieci za to w tym czasie otrzymują wspaniałe i ciekawe wakacje.

Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu Przegląd Regionalny. MIKAWAS Sp. z o.o. z siedzibą w Piasecznie przy ul. Jana Pawła II 29A, jest administratorem twoich danych osobowych dla celów związanych z korzystaniem z serwisu. Link do Polityki prywatności: LINK

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama