W zeszłym tygodniu doszło w Głoskowie do kolizji drezyny z samochodem. Po tym zdarzeniu w mediach społecznościach wywiązały się dyskusje dotyczące bezpieczeństwa na przejazdach wąskotorówki. Z kierownikiem kolei wąskotorowej Januszem Sędzickim, maszynistą z 18-letnim stażem rozmawia Joanna Grela.
Skąd Pana zdaniem biorą się wypadki na przejazdach?
Przyczyny są zasadniczo dwie: lekceważenie przepisów nakazujących zatrzymanie się przed torami, często podyktowane naszą polską duszą, będącą zawsze przeciw władzy, oraz zwykła nieuwaga, zamyślenie czy też roztargnienie. Na to drugie niestety nie ma lekarstwa, co pokazał zeszły tydzień…
Chyba każdy z kierowców zdaje sobie sprawę, że w starciu z pociągiem nie ma szans?
Oczywiście, ale też w naszym narodzie pokutuje jakieś wewnętrzne przekonanie, że jako kierowcy najlepiej wiemy, kiedy lokomotywa nadjedzie i że gdy wjeżdżamy na przejazd, to pociągu tam na pewno nie będzie. A czasem jednak jest.
Nie należałoby więc wyposażyć skrzyżowań kolejki w światła bądź szlabany? Czy wąskotorówka jeździ za rzadko?
Czy rzadko? Ona jeździ codziennie! Oczywiście, niby można byłoby postawić sygnalizatory, jednak to bardzo kosztowna inwestycja i trochę mija się z celem, bo mitem jest, że sygnalizacja świetlna czy rogatki są „bezpieczne”. One służą zmniejszeniu ograniczenia ruchu na drodze – by każdy samochód nie musiał się zatrzymywać przed torami, gdyż stworzyłby się ogromny korek. Dlatego też wymóg ich stosowania dotyczy dróg o bardzo dużym natężeniu ruchu, bądź dużych prędkościach.
Czyli nie mają one zwiększać bezpieczeństwa?
Bezpieczeństwa? Toż bezpieczeństwo na przejeździe zależy od użytkowników drogi! Nie od lampek i szlabanów, ale od tego, co kierowca myśli! Przejeżdżanie przy czerwonych światłach, czy coraz bardziej modne zawadiackie objeżdżanie zamkniętych rogatek są obecnie na porządku dziennym i nijak mają się do reguł bezpieczeństwa. Osobiście widziałem wypadek w maju tego roku w Blachowni. Tam szlabany opuszczone, czerwone światła migają, a kierowca po swojemu – „bo wie lepiej” – wjeżdża prosto pod lokomotywę. Bum! Dwa trupy na miejscu.
Padają też głosy że wąskotorówka to kolejka turystyczna, a wypadków tyle co na normalnej.
Prawa fizyki są takie, że skład o masie kilkudziesięciu czy kilkuset ton hamuje tak samo, niezależnie czy jadą w nim ludzie z koszami piknikowymi czy z aktówkami pełnymi dokumentów. Trzeba też zauważyć że w ciągu roku środowa kolizja była drugą, co zważając iż na trasie do Tarczyna jest 30 przejazdów, zaś rocznie jeździ po torach ponad 500 pociągów, nie wydaje się niczym nadzwyczajnym. Z roku na rok ilość wypadków na Grójeckiej Kolei maleje gdyż… ruch pociągów się zwiększa i kierowcy uczą się, że jednak o każdej porze po szynach coś może jechać.
A gdyby pociąg jeździł przez przejazdy wolniej?
To będzie jeszcze gorzej. Kiedyś przepisy nakazywały na przejazdach o bardzo złej widoczności ograniczenie prędkości składów do 15km/h. Skutki tych praktyk były tragiczne, gdyż pozornie „bezpieczniejsze” wolne dojeżdżanie lokomotywy do drogi kojarzyło się kierowcom z tym, że pociąg ich przepuszcza, zatem można jechać. Przez to ilość kolizji była taka, że ministerstwo w 2014 r. zmieniło przepisy, podwyższając minimalną prędkość. Kierowcy z rozsądku zaczęli traktować znaki na przejazdach poważnie.
Niektórzy skarżyli się, że pociągi nie trąbią.
Trąbią, trąbią… Tylko trąbienie nie jest, jak się niektórym wydaje, sygnałem, że coś zbliża się po torach. Jeśli kierowca nic nie słyszy, to może na przejazd wjechać – tylko jeśli szofer usłyszy trąbienie, oznacza to mniej więcej tyle, że jego zachowanie zdaniem maszynisty zagraża bezpieczeństwu: nie zwalnia, nie reaguje na widok pociągu, stanął za blisko szyn, itd. Trzeba pamiętać, że maszynista ma do dyspozycji w ostateczności tylko dwie rzeczy: trąbkę i hamulec.
Co więc trzeba zrobić by nie było wcale wypadków na przejazdach kolejowych?
Najprościej to zlikwidować przejazdy kolejowe oraz drzewa, latarnie i słupy przy drogach – bo na nich też się samochody rozbijają. A tak na poważnie, to aby nie dochodziło do wypadków na skrzyżowaniach kolejowych, wystarczyłoby, aby kierowcy stosowali się do jednej prostej zasady będącej mottem akcji „Bezpieczny Przejazd” – brzmi ona: Zatrzymaj się i żyj.
Data dodania:
03.10.2018 04:00
KATALOG FIRM
- Budownictwo, dom i ogród
- Finanse
- Gastronomia i catering
- Kultura i Sztuka
- Komunikacja i Transport
- Komputery i Internet
- Zdrowie
- Agencje marketingowe & Reklama
- Motoryzacja
- Salony kosmetyczne, fryzjer
- Edukacja - przedszkola, szkoły, zajęcia dodatkowe
- Hotelarstwo - noclegi, sale, przyjęcia
- Sport & rekreacja
- Turystyka
- Media lokalne
- Galerie Handlowe
- Usługi
Reklama
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze