Reklama

Po co dusić karpie?

Po co dusić karpie?
Kolejne sieci sklepów wycofują się ze sprzedaży żywego karpia, ale klienci wciąż chcą kupować żywe ryby i przenosić je w torbach foliowych do swojej wanny. Pytanie tylko: po co?

Karpie ściśnięte w brudnej wodzie, karpie w koszykach, szczelnie zapakowane w torby foliowe, karpie przenoszone na mrozie, w torebkach, bez wody, do naszych domów – to standardowy obraz w polskich miastach z okazji Bożego Narodzenia, czyli w okresie, który kojarzy się miłosierdziem.  Czemu chrześcijańskie miłosierdzie nie dotyczy ryb?

Sąd Najwyższy w 2016 r. potwierdził, że przetrzymywanie ryb bez wody jest znęcaniem się nad nimi. Był to efekt wieloletniej, trwającej od 1998 roku, kampanii społecznej Klubu Gaja „Jeszcze Żywy Karp”.

– Tradycja zakupu żywego karpia wzięła się z niedostatków PRL z lat 50. Była to jedyna świeża ryba sprzedawana wprost z aut, dowożona do fabryk, na kilkanaście dni przed Wigilią – trafiała do wanny, gdyż nie było wtedy lodówek. Praktyka ta utrzymuje się nadal. Co roku tony karpi są transportowane i sprzedawane, często bez wody, w stłoczeniu. Ryby pakuje się żywcem do folii, waży i okleja ceną, zanim trafią do domów, gdzie są nieumiejętnie zabijane – informuje Klub Gaja.

Nawet kiedy lodówki były już powszechnie używane w polskich domach, o świeże ryby było trudno. Kupienie ryby w sklepie i trzymanie w wannie było więc niejako gwarancją świeżości takiej ryby.

Dzisiaj jednak kupowanie żywych karpi jest już chyba wyłącznie pokłosiem tej peerolowskiej „tradycji”. W XXI wieku kupimy świeższą rybę w płatach lub mrożoną dzień przed Wigilią, w każdym sklepie. Dlaczego świeższą? Żywa ryba sprzedawana z wiaderek, dziecięcych baseników czy z basenów z mętną i zakrwawioną wodą, średnio kojarzy się ze świeżością.

Zarówno 50 lat temu, jak i dzisiaj, karpie cierpią. Nawet Sąd Najwyższy uznał w 2016 r., że ryby są kręgowcami, w związku z czym są zdolne do odczuwania cierpienia i podlegają ochronie przewidzianej w ustawie o ochronie zwierząt na równi z innymi zwierzętami kręgowymi oraz wymagają humanitarnego traktowania.

Hodowlane karpie są w trakcie swojego życia wielokrotnie wyjmowane z wody i przerzucane. Jednak te, które trafią do klientów żywe, cierpią w niewyobrażalny sposób. Nie dość, że żyją ściśnięte w mętnej wodzie w sklepie, są podnoszone za wieczka skrzelowe, nabierane czerpakami, rzucane na wagę i pakowane do plastikowej torby. To że odczuwają ból i strach jest dzisiaj tak pewne jak to, że my go odczuwamy.

– Karpie naprawdę można sprzedawać inaczej, musimy tylko o tym głośno mówić. Tradycja rodzinnych Świąt Bożego Narodzenia podtrzymuje tyle ciepłych ludzkich odruchów. W takiej sytuacji żal patrzeć na męczarnie sprzedawanych żywcem ryb. Nie uczmy tego naszych dzieci – mówi aktorka Magdalena Różczka, która wsparła kampanię Klubu Gaja.

Sklepy na szczęście zaczynają rezygnować z tej okrutnej i zupełnie bezsensownej formy sprzedaży ryb.

– "Żywcem nas nie weźmiecie" to hasło sieci Piotr i Paweł, które ma bezpośrednio nawiązywać do kampanii „Jeszcze żywy Karp”, prowadzonej przez Klub Gaja. Sieć rezygnuje we wszystkich własnych sklepach ze sprzedaży żywego karpia. Ponadto chcemy zachęcać naszych klientów do wejścia na stronę www.jeszczezywykarp.pl  i pogłębienie wiedzy dotyczącej humanitarnego traktowania zwierząt. Piotr i Paweł jest polską siecią sklepów, tym ważniejsze jest dla nas podkreślenie, że spożywanie karpia w okresie świątecznym to niezwykle ważna tradycja w większości polskich domów, co doskonale rozumiemy. Do uśmiercenia karpi można jednak podejść w bardziej humanitarny sposób. Dlatego zdecydowaliśmy się dołączyć do akcji Klubu Gaja i zakomunikować to naszym klientom – mówi Aleksander Rosa, rzecznik prasowy sieci Piotr i Paweł.

Klub Gaja informuje także, że żywego karpia nie kupimy w Lidlu i Biedronce (od lat nie prowadzą takiej sprzedaży) oraz w sieci Bi1, która w zeszłym roku zrezygnowała z takiej sprzedaży. W tym roku podobną decyzję podjęły sieci Auchan oraz Selgros Cash and Carry, które wycofały sprzedaż żywego karpia z części sklepów.

To jednak od nas – klientów – zależy los polskiego karpia. Jeżeli nie będziemy ich kupować, nikt nie będzie ich sprzedawał.

Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu Przegląd Piaseczyński. MIKAWAS Sp. z o.o. z siedzibą w Piasecznie przy ul. Jana Pawła II 29A, jest administratorem twoich danych osobowych dla celów związanych z korzystaniem z serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania.

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama