Kawiarnia Ustronie w Zalesiu Dolnym, upalny sierpień 1972 roku. Wrzucam dwuzłotową monetę do grającej szafy. Zgrzyt i mechaniczne urządzenie wybiera krążek płyty z zestawu. Chwila ciszy i słyszę:
Yesterday...
All my troubles seemed so far away...
Wracamy z plaży nad Jeziorką, beztroscy licealiści z LO 34 w Piasecznie. Interesuje nas miłość, nasza młodość i rock and roll. System polityczny, w którym żyliśmy, bardzo się postarał, aby do naszych umysłów nie doszły miliony informacji. Jesteśmy przyszłością socjalistycznej ojczyzny.
Do Darskich na lody chodziliśmy wszyscy. Wąską ścieżką nad torami wspinaliśmy się na niewielkie wzgórze zwane Górką Reszczyka, aby na jej szczycie stanąć przed furtką do ogrodu. Przekroczenie tej furtki było jak przejście przez wrota czasu i przestrzeni. Wąska, brukowana dróżka wiodła przez niewielki ogród, gdzie po jego prawej stronie królował rozłożysty krzew tamaryszku, tuż przy niewielkim kamiennym wodospadzie, a po lewej stara czereśnia. Stało tam kilka stolików z kamiennymi blatami, a na nich gustowne, proste metalowe pucharki do lodów, serwetniki, platerowane cukierniczki z łyżeczkami w kształcie łopatek. Wszystko tu było inne niż otaczająca nas rzeczywistość, eleganckie. To była przeciwwaga noża na łańcuchu w barze mlecznym.
Anna Darska, córka właścicieli, pamięta taką scenę: Długa kolejka po lody w ogrodzie. W salonie domu kilku mężczyzn żywo dyskutujących i… wyjący pies. Im pies głośniej wyje, tym dyskusja jest głośniejsza i wtedy przychodzi do Anny lęk, że ktoś może usłyszeć o czym ta grupa dyskutuje. Zbigniew Darski jest emerytowanym lotnikiem, zupełnie nieakceptowanym przez komunistyczną władzę. Władza wie, że Darski pomaga tym niepoprawnym politycznie. Absolwent Korpusu Kadetów we Lwowie i Szkoły Podchorążych w Dęblinie zna dobrze te środowiska i konspiruje. Kolejne przeprowadzki firmy w Warszawie, domiary finansowe, wymuszanie łapówek, brak przydziału cukru i innych produktów są złośliwymi szykanami urzędów i sanepidu. Darski nie daje się zastraszyć. Nie można prowadzić firmy w Warszawie, brak lokalu? Trudno. Zrobimy wysmakowaną lodziarnię w Zalesiu Dolnym. I zrobimy ogród w stylu włoskim. I lody o nieziemskim smaku.
Trochę historii. Gelateria Italiana, firma cukiernicza, została założona w latach 20. XX wieku przez Włochów. Zbigniew Darski od 1937 roku do 1939 pozostawał jej współudziałowcem i w 1939 roku przejął cukiernię na własność. Do Powstania Warszawskiego Gelateria Italiana mieściła się pod dwoma adresami – Nowy Świat 37, w budynku znanego wydawcy Arcta, i Senatorska 12. Po wojnie przy ulicy Mokotowskiej 19, wejście też od Marszałkowskiej. Niestety lokal ten został Darskim zabrany i trzeba było przenieść się na Pragę. Ciężkie maszyny pojechały ulicami na specjalnych rolkach do budynku przy ulicy Targowej. Ale i z tego lokalu Darskich eksmitowano. Ot, zwykła sprawiedliwość społeczna – niszczyć prywaciarzy.
Dlaczego Zalesie Dolne? W 1952 roku Halina i Zbigniew Darscy kupują od pułkownikowej Heleny Urbańskiej i jej synów działkę na wzgórzu w Zalesiu Dolnym przy ulicy Jałowcowej 17. Zbigniew projektuje dom, przydają się tu jego zdolności plastyczne i studia na wydziale malarstwa w warszawskiej ASP. Projekt domu zostaje autoryzowany przez prof. dr Zbigniewa Wasiutyńskiego, znanego architekta i przyjaciela rodziny. Budują go znani w okolicy majstrowie Misiołowski i Skoneczny. Dom w maju 1953 roku zostaje zasiedlony. Konieczność zlikwidowania firmy w Warszawie powoduje zmianę planów. Po przebudowie budynku, którą wykonał w dużej części sam Darski, od 1962 roku rusza kawiarnia.
Przyjeżdża tu pisarz Jerzy Zawieyski. Sławy stomatologii światowej profesor Edmund Korthals i doktor Ton Chu Ru (bratanek zamordowanego cesarza Korei). Gośćmi są piloci Witold Łokuciewski ps. Tolo, as myśliwski, Jan Zumbach obywatel Szwajcarii, kolega Darskiego z Dęblina, a także pisarz Adolf Rudnicki. W dyskretnych spotkaniach bierze udział gen. bryg. Stanisław Skalski, uczestnik bitwy o Anglię. Dowódca eskadry zwanej Cyrkiem Skalskiego (w Tunezji). Skalski powrócił do Polski w 1947 roku, aresztowany i skazany na karę śmierci przez władze stalinowskie. Po roku przebywania w celi śmierci – ułaskawiony. Wyszedł na wolność po amnestii w 1956 roku.
W wakacje 1972 roku zajadaliśmy się lodami spumoni, cassate i moimi ulubionymi lodami pistacjowymi. Pytam panią Halinę Darską, która rozkłada przede mną czarki do cassate i spomoni, specjalne naczynia do produkcji tych lodów, skąd mieli orzeszki pistacjowe.
– Z przemytu, przywozili nam wszyscy, kto się nawinął i właśnie wyjeżdżał za granicę. A kolor robiliśmy ze szpinaku, który nie ma smaku. Wystarczyło dodać olejek pistacjowy, też z Włoch. Lody produkowano na parterze domu i windą transportowano do kawiarni na górze.
Pani Halina ma 97 lat. Gdy mówi o Zbigniewie, na jej twarzy pojawia się zalotny uśmiech. Kochała go bardzo. Ech, myślę! Jakże łatwo kochać takich mężczyzn. Zmarł w październiku 1972 roku. W 1976 roku Urząd Skarbowy kolosalnym podatkiem zamordował ostatecznie Gelateria Italiana.
Podziękowania dla Haliny i Anny Darskich za opowieść, którą spisała –
– Małgorzata Szturomska
Napisz komentarz
Komentarze