Ileż trudu kosztowało organizatorki ze Stowarzyszenia „Polka Potrafi”, by zwołać na piaseczyński rynek regionalnych wolontariuszy, by zaprezentowali swoje działania i namówili do nich innych.
Wszystko dopięte na ostatni guzik. Organizacja bez zarzutu. Pomysł także. Świetne hasło spotkania – „Aktywacja dobrej woli”. Wielki entuzjazm, wielkie serca organizatorek i ich niekłamane zaangażowanie. Ale czegoś zabrakło. Mam wrażenie, że energia i rzeczowość prowadzących spotkanie pań nie przeniosła się na tych, którzy podjęli rękawicę organizatorek i wokół rynku usadowili swoje stanowiska. Było takich punktów kilkanaście. A przecież w naszym regionie jest ponad 150 organizacji, stowarzyszeń i fundacji mających charakter wolontariacki. Niektórzy podają znacznie większą liczbę. Trudno uwierzyć, że nie odpowiedzieli oni na zaproszenie organizatorek.
Zainteresowanych odbiorców też niewielu.
Nie mam zamiaru smagać diabelskim batem wspaniałych kobiet ze Stowarzyszenia „Polka Potrafi”. Podziwiam je i szanuję.
One naprawdę dobrze kombinują. Dlaczego więc nie dopisali wolontariusze i publiczność?
Mimo skromnej jak na region oferty było naprawdę kilka interesujących propozycji dla tych, którzy są zagubieni, albo szukają namacalnej pomocy. Wystawcy w miarę swych możliwości postarali się. Żałujcie więc, że nie przyszliście. Mogliście dowiedzieć się, jakie macie prawa jako samozatrudniający się, albo znaleźć fachowe wsparcie i wskazówki w opiece nad niepełnosprawnymi i przewlekle chorymi członkami rodzin. Ci zaś, którzy mają dzieci chore na cukrzycę, mogli dowiedzieć się więcej na temat choroby i zapisać maluchy do specjalistycznego przedszkola. Byli młodzi samorządowcy, którzy chcieli wam powiedzieć, że warto coś robić dla innych, choćby to było małe „coś”. Seniorzy mogli zostać zmotywowani do rozwoju i ćwiczenia umysłu za pomocą popularnej towarzyskiej gry słowami. Byli wolontariusze, którzy wysyłają paczki podopiecznym rodzinom, które znalazły się na życiowym rozdrożu.
Można było wziąć z kogoś przykład, albo w coś się mądrze zaangażować. Na przykład w odbudowę historycznego domu żołnierza Armii Krajowej – słynnego choćby z akcji pod Arsenałem – Tadeusza Zawadzkiego – Zośki.
Może trzeba było zainteresować dzieci ochroną poniewieranych przez ludzi zwierząt.
Ale nie, po co? Lepiej pójść na wycieczkę z dzieckiem do... galerii handlowej, albo posiedzieć bez wysiłku przed telewizorem. Posadzić tam jeszcze babcię, dziadka, dzieciaki i mieć święty spokój. A pomaganie? To taki nieatrakcyjny temat. Trzeba się przecież wysilić. Z czegoś zrezygnować. Niech się więc hoduje obojętność?!
Koło dobra zawsze kręci się diabeł. Tu machnie ogonem, tam zakręci młynka, a na koniec obleje wiadrem smoły… Aplauz!
Dobro jest takie nudne…
Żeby to wszystko w życiu było tak proste i oczywiste. Diabeł – anioł, dobro – zło. Białe – czarne.
Nie jest. Bo dobro nie tylko filozofowie rozumieją różnorodnie, ale także zwykli ludzie, którzy mają je w sobie w różnych dawkach.
Dobro jest niewymierzalne.
Dobro jest wielką kadzią, w której mieszają się idee religii, myśli społecznych i obyczajów, rodzinnych tradycji. I niestety na ogół z tej kadzi wychyla się na koniec diabelski łeb, albo czubek osmolonego ogona. Czynienie dobra nie zawsze wychodzi; może dlatego, że dzisiejszy diabeł miast smołą oblał się komercją. Ciekawe, jaki ma ona kolor i stan fizyczny. Mnie się jawi jako lepki trudny do zmycia brud. Nawet po długim pucowaniu pozostaje odruch Lady Makbet, by myć ręce w nieskończoność.
Ale nie jest to tylko brud komercji. Jest to także zaniechanie. Może egoizm społeczny? Może myślenie, że przecież od załatwiania spraw potrzebujących pomocy jest państwo? Może obojętność?
A może jest po prostu kolejna okazja, by wyciągnąć rękę po pieniądze.
Jak czynić więc dobro? To w miarę najczystszej postaci?
Dlatego chylę czoła przed paniami ze Stowarzyszenia „Polka Potrafi”, że próbują przebić się przez mur obojętności. Może właśnie tak trzeba dziś czytać słowa Jacka Kaczmarskiego: „wyrwij murom zęby krat” – może właśnie dziś chodzi o taką ludzką w potrzebie solidarność? Tylko jakie kilofy trzeba złapać w dłoń?
Pewnie minął czas monotematycznych kiermaszy, targów i spotkań obliczonych na większą skalę. Ludzie chcą wabika. Wabik ma być tym młotem, bo większość potrzebuje dodatkowych wrażeń lub bodźców. Nie wiem, czy akurat ryk głośnego zespołu ze sceny byłby tym magnesem. Nie byłoby należnego skupienia. Tym bardziej że dziewczyny ze Stowarzyszenia prowadziły ze sceny i spod niej bardzo ciekawe i dobrze przygotowane rozmowy. Pełne empatii i inteligencji.
Ażeby był pełniejszy efekt tego fajnego społecznie pomysłu, może trzeba było pożenić ideę woluntariatu z ideą samodoskonalenia intelektualnego i sportowego: od szachistów po sportowców. Imprezie mogłyby towarzyszyć różne zawody. Można byłoby zabawić się w nakreślenie portretu wolontariusza. Można było mówić o słynnej dewizie „w zdrowym ciele, zdrowy duch” w aspekcie sportowym i medycznym. Uff. Za dużo nie do wytrzymania? Ktoś powie, że za sportem to dopiero ciągnie się komercja. A może nie. Tylko trzeba stworzyć modę na dobro, samo i czyste. Niestety mam wrażenie, że za niektórymi wystawcami, którzy pojawili się 23 sierpnia na piaseczyńskim rynku, stał diabeł i machał sakwą z miedziakami.
Gdzie ta czysta dobroczynność? Zapomnijmy o niej? Trzeba żyć przecież…
Jakie ma być dobro 21 wieku? Jakie widzenie człowieka, kiedy bandyta opętany rządzą zarobku na austriackiej autostradzie porzuca samochód z uchodźcami i skazuje ich na straszną śmierć.
Od dobra do zła bliska droga. Jak ją wydłużyć? Może przez małe dobra zamykające się w naszej codzienności? Ale wpierw młot w rękę, by rozwalić obojętność.
Na spotkaniu „Aktywacja dobrej woli” nie widzieliśmy nikogo z władz miasta i powiatu, ale może słońce nas zaślepiło. Albo diabeł osmolił nasze pole widzenia.
Drogie Panie ze Stowarzyszenia „Polka Potrafi” – tak trzymajcie – kropla drąży skałę. Skrzydła wam urosną. Powoli. Aniołem nie staje się ot tak sobie.
I jeszcze jedna życzliwa rada. Na przyszłość prowadźcie akcję promocyjną także poza Facebookiem. Pamiętajcie, że każdego co innego zachęca i zanęca. Jedni są konserwatywni i lubią ulotki i duże plakaty, inni nowocześni i zajrzą do elektronicznych mediów. Nie ma to związku z wiekiem.
Dobro jest wartością i jest związane z wolną wolą.
Pięknie być wolnym człowiekiem.
Piękne są dziewczyny ze Stowarzyszenia „Polka Potrafi”.
Napisz komentarz
Komentarze