Sierpień – ostatni miesiąc wakacji. W redakcji pada pomysł, żeby do wydania na 2 września napisać reportaż o pracy nauczyciela. Czy naprawdę mają tyle wolnego czasu? Czy pracują tylko 18 godzin tygodniowo? Wolne wakacje, ferie, święta... Czy jest to więc zawód marzeń?
Pytam znajomych o nauczyciela z Piaseczna – ambitnego, takiego któremu się chce, który ma wychowawstwo, lubianego przez dzieci, który ma u nich szacunek, pracuje kilkanaście lat, ale nie kilkadziesiąt. Dostaję telefon do Magdy. W jednej z piaseczyńskich podstawówek pracuje od kilkunastu lat. Uczy matematyki. Ma dużo godzin. Dla mojej koncepcji ideał.
Dzwonię. Niestety nie ma czasu, bo całymi dniami siedzi w szkole. Spotykamy się w sobotę, na ławce w parku, kiedy Magda w końcu ma wolne. Zadaję pytanie, które musiało paść na początku: czemu nauczyciel spędza tyle czasu w szkole w czasie wakacji, kiedy nie ma jeszcze kogo uczyć?
Magda: moje wakacje w sierpniu wyglądają tak, że ja siedzę i się przygotowuję. W programie mamy nakazane tematy, które musimy w ciągu roku zrealizować. Ja muszę każdy temat opracować na podstawie podręcznika. Program jest tak napięty, że niektóre dzieci nie nadążają. Rodzice proszą, żeby się zatrzymać, ale ja nie mogę, bo mam program. W klasie jest 27 uczniów. Zawsze ktoś nie nadąża. Ja muszę to tak rozplanować, żeby się wyrobić, ale klasy są różne – jednej klasie wystarczy jedna lekcja, żeby pojąć co to są ułamki, ale drugiej klasie nie. Mogę więc w sierpniu opracować tematy, ale na pewno nie zaplanuję sobie całego roku, co i kiedy przerobię. Poza tym od 15 sierpnia musimy być dyspozycyjni dla szkoły. Mamy rady pedagogiczne podsumowujące. W niektórych szkołach takie rady trwają przez pierwszy tydzień lipca – po całym roku pracy, kiedy naprawdę jesteśmy wykończeni, przede wszystkim psychicznie.
Niemniej jednak wolnych dni jest dużo. Sprawdzam na stronie Ministerstwa Edukacji Narodowej „Kalendarz roku szkolnego 2015/2016”: przerwa świąteczna w grudniu 9 dni, ferie zimowe 14 dni, przerwa świąteczna w marcu 6 dni oraz wakacje 68 dni. Razem 97 dni! Czemu więc coraz częściej zdarza się, że nauczyciele biorą roczny urlop zdrowotny? Jak faktycznie wygląda praca nauczyciela?
Magda: pracujemy 18 godzin tygodniowo – są to zajęcia lekcyjne. Mamy prawo 27 godzin tygodniowo. Muszę zrobić kartkówkę co tydzień. Sprawdzenie jednej pracy zajmuje od 5 do 15 minut. Ja mam w sumie 70 uczniów. Uśredniając – 10 minut razy 70 prac. 700 minut tygodniowo na same kartkówki. Uczę matematyki, ale nauczyciel polskiego ma dużo gorzej. On musi tego ucznia rozczytać. Zarabiamy 2 000 zł miesięcznie. Jeżeli weźmiemy dodatkowe godziny, przeskoczymy wszystkie stopnie awansu zawodowego (nauczyciel stażysta, kontraktowy, mianowany, dyplomowany) i tak nie przekroczymy 4 000 zł miesięcznie. Za naprawdę ciężką pracę.
Zastanawiam się – czy naprawdę ciężką? 18 godzin tygodniowo, maksymalnie 27. Niemal 100 dni urlopu.
Magda: poza nauczaniem dzieci według narzucanego nam programu pracujemy z grupą indywidualnych jednostek. Ja mam tych grup 6. 6 różnych klas po ok. 27 osób. W każdej grupie – jak w życiu – są różne problemy. Mamy liderów, ofiary, dzieci z zaburzeniami. Uczniowie są z różnych domów: pełnych miłości, ale także bez niej, z rodzin patologicznych. One to przynoszą do szkoły. Zresztą niektórzy rodzice, może tego nie pisz, też przynoszą – rozwody, frustracje w pracy – i wyżywają się na nas.
My nic nie możemy. Jeżeli dziecko nas uderzy musimy rozmawiać – z pedagogiem, z dyrektorem, z rodzicami, ale część rodziców nie chce współpracować. Uważają na przykład, że ich dziecko ma prawo do agresywnego zachowania. Co my wtedy możemy? Na lekcji pracujesz z ludźmi, którzy nie chcą z tobą współpracować. Nie możesz tego zignorować. Musisz starać się do nich dotrzeć. Oprócz tego musimy zwrócić szczególną uwagę na te dzieci, które mają jakiś problem. Często mają miejsce zachowania agresywne. Ktoś się z kimś bije, albo ktoś bije kogoś. Co mam wtedy zrobić? To jest potworny stres. Podczas przygotowania pedagogicznego mamy zajęcia z psychologii. Ale to jest teoria. Potem staję przed klasą, w której jest 27 osób. I teoria nie sprzęga się z praktyką. Miałam fajną klasę, ale przyszedł do nas chłopak, który nie zdał. Zaczęło się psuć, inni chłopcy usiłują mu zaimponować. On w zasadzie nie robi nic. On już nie musi. Ale klasa się rozwaliła. Jak mam to naprawić? Jest ciężko. Zależy nam na tych dzieciakach. Ale nas jest mało, a ich bardzo dużo. I są bardzo różni.
Miałam w klasie chłopca z zespołem Aspergera. Miał opinię z poradni, że powinien być w klasie integracyjnej, u nas nie ma takiej klasy, ale w Piasecznie są. Mama za to chciała żeby uczył się z „normalnymi” uczniami. To błąd. On nie potrafił się odnaleźć, ta choroba to przede wszystkim upośledzenie umiejętności społecznych, inne dzieci tego nie rozumiały, a ja miałam dalej 27 osób, z których część miała swoje problemy i też powinnam zwrócić na nich szczególną uwagę. Powinien być w klasie integracyjnej, gdzie nauczyciel jest dobrze przygotowany do pracy z uczniami z upośledzeniami, w klasie jest mniej dzieci, jest nauczyciel wspomagający. On miałby wtedy większą szansę przyswoić wiedzę.
Przemoc psychiczna jest w każdej klasie – tak jak w każdej grupie – czasem jest mała, ale czasem zbyt duża. Do mojej szkoły co roku przyjeżdża grupa psychologów, żeby prowadzić warsztaty dla każdej klasy chociażby z empatii. W niektórych klasach stajemy przed naprawdę poważnym problemem – nie możemy pozwolić na zaszczucie dziecka, które postawiono w roli ofiary. Ale możemy tylko rozmawiać. Bez współpracy z domem jest naprawdę ciężko coś zrobić.
To wszystko zostaje w głowie. Jeżeli ktoś kogoś pobije, jeżeli dowiaduję się od pedagoga, w jak strasznych warunkach mieszka dziecko, które sprawia mi ogromne kłopoty, jeżeli rodzice na mnie naskoczą... To we mnie siedzi. Nie mogę trzasnąć drzwiami, wsiąść do samochodu i mieć wszystko gdzieś. To niemożliwe. Niektórzy nie wytrzymują. Muszą przejść na roczny urlop. Pracujemy na żywym organizmie – potrzebujemy oderwania, odpoczynku. Niektórym z nas wystarczy te 97 dni, innym – zwłaszcza kiedy przez parę lat mają do czynienia z naprawdę trudną klasą – nie.
Reklama
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze