Mieszkańcy protestują przeciwko pomysłowi tzw. odlesiania działek na terenie Zalesia Górnego. Emocje podczas konsultacji dotyczących przygotowania nowego planu zagospodarowania były tak duże, że trudno było osiągnąć jakiegokolwiek porozumienie.
Na zorganizowanym w piątek 17 maja w budynku szkoły spotkaniu, oprócz urzędników Wydziału Urbanistyki i Architektury, pojawiło się kilkudziesięciu mieszkańców. Naczelnik wydziału Anna Pakulińska-Attia chciała zapoznać zgromadzonych z obowiązującymi na terenie Zalesia Górnego przepisami oraz powodami, dla których gmina chciałaby dokonać niewielkich zmian w zapisach miejscowego planu zagospodarowania, który obowiązuje od 2003 roku. Niestety okazało się to wyjątkowo trudne, bo nie wszyscy zgromadzeni chcieli wysłuchać urzędników, zanim zaczną zadawać pytania o budzące wątpliwości kwestie.
– Pracowałem przez pewien czas jako deweloper w Walii. Tam wszystko jest konsultowane z mieszkańcami. Gdyby jednak kultura dyskusji była na takim poziomie, urzędnicy samodzielnie podejmowaliby decyzje i nie pytali nikogo o zdanie – zwrócił uwagę jeden z dopuszczonych do głosu mieszkańców.
Pakulińska-Attia próbowała wytłumaczyć, że pojęcie „odlesianie” to pewien skrót. Wszystkie grunty leśne to grunty chronione, a dodatkowo prawie całe Zalesie Górne leży w strefie tzw. lasów ochronnych dla Warszawy. W związku z tym każdy, kto chciałby zbudować lub rozbudować dom, utwardzić ścieżkę czy postawić altanę, musi zmienić charakter gruntu z leśnego na budowlany, a odpowiednią zgodę wydaje marszałek województwa. Z takim wnioskiem musi do niego wystąpić (za zgodą zainteresowanego) gmina. Po uzyskaniu zgody trzeba jeszcze zmienić zapisy mpzp dla danej działki. Wnioski o odlesienie ciągle wpływają do urzędu.
– Trzeba pamiętać, że to nie znaczy, że ktoś może wyciąć całą działkę w pień – mówiła Anna Pakulińska-Attia. – Nadal może działać tylko w zakresie obowiązujących zapisów miejscowego planu zagospodarowania, czyli pozostawić minimum 70% powierzchni biologicznie czynnej na działce – podkreślała. Ten argument zdaje się nie bardzo docierać do pełnych obaw mieszkańców, którzy w odlesianiu widzą przyzwolenie na znaczącą wycinkę drzew.
– My chcemy mieszkać w lesie, po to się tu sprowadziliśmy i nie zgadzamy się na jego wycinkę – mówiła jedna z mieszkanek. – A za chwilę trzeba będzie zmienić nazwę na Polesie – grzmiał inny. Swój punkt widzenia próbowali przedstawić ci, którzy potrzebują zmiany zapisów, by móc wykorzystać swój majątek.
– Mam działkę, miejscowy plan dopuszcza zabudowę jednorodzinną, a ja de facto nie mogę niczego na niej zbudować – mówił jeden z nich. – Podczas, gdy sąsiedzi dookoła na swoich działkach mają postawione domy. Proszę nas zrozumieć – apelował.
Próby tłumaczenia, że zmiana planu zagospodarowania dotyczyć będzie tylko działek, dla których wpłyną wnioski o odlesienie, a nowy mpzp nie przewiduje żadnych zmian, jeśli chodzi o rodzaj budownictwa, jego wysokość czy zachowanie powierzchni biologicznie czynnej działek, na niewiele się zdały. Co więcej, gmina chce zawrzeć w nowym mpzp również zapisy mówiące o zachowaniu odpowiedniego procentu tzw. powierzchni produkcji leśnej. To bardzo istotny zapis, bo obecnie o tym, jak duży obszar działki ma być zalesiony, decydują leśnicy.
– A jak ktoś sobie załatwi z leśnikiem, to może dostać zgodę na wycięcie na przykład 80% – zauważył jeden z mieszkańców.
Procedura zmiany mpzp dla Zalesia Górnego będzie nadal prowadzona. Urzędnicy liczyli, że dzięki spotkaniu informacja o możliwości złożenia wniosku o odlesienie dotrze do jak największej liczby osób, które uznają, że w bliższej czy dalszej przyszłości będą chciały skorzystać z możliwości dokonania zmian na terenie swojej nieruchomości. Te działki zostałyby objęte zmianą planu. Gdy zacznie on obowiązywać, kolejni zainteresowani będą musieli czekać, aż zbierze się więcej wniosków i gmina ponownie rozpocznie procedurę zmiany. To jednak z pewnością potrwa kilka lat.
Reklama
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze