Opowieść o pewnej hrabinie i piaseczyńskim schronisku, czyli jak ratowano kobiety upadłe

Opowieść o pewnej hrabinie i piaseczyńskim schronisku, czyli jak ratowano kobiety upadłe

Komitet dla zapobiegania chorobom wenerycznym, którego głównym zadaniem była ochrona Niżegorodzkiego Pułku Piechoty po raz pierwszy zebrał się w styczniu 1862 roku. Naczelnik powiatu gostynińskiego wydał zalecenia dotyczące wyszukania osób zajmujących się nierządem.

Wyszukania, zaprowadzenia na badania i nadzorowania. Burmistrzom miast, w których znajdowały się komendy wojskowe nakazano powołać komitety policyjno–lekarskie. Sytuacja była zatrważająca, zdarzało się, że na 100 żołnierzy 80 było zarażonych chorobą weneryczną. W guberni warszawskiej w 1897 roku ujawniono (nie licząc Warszawy) 338 kobiet publicznych, najwięcej w powiecie grójeckim. Zagrożenie w szerzeniu się epidemii syfilisu stanowiły kobiety niezarejestrowane. Domy publiczne były legalne i pod nadzorem policyjno-lekarskim, płaciły podatki i kierowały się wydanymi przez władze rozporządzeniami. Kobietom w domach publicznych odbierano paszport, zastępowano go „czarną książeczką”, panie były pod nadzorem lekarza.

W świecie, w którym od przeszło 100 lat niesiono na sztandarach rewolucji francuskiej wolność jednostki nagle okazuje się, że dla zadowolenia żołdaków zezwala się na zakładanie szemranych interesów, mających największe obroty finansowe przy jednostkach wojskowych i właściwie jedynym problemem jest zapobieganie chorobom wśród żołnierzu. Sytuacja kobiet nikogo nie interesowała. „Czarna książeczka” zastępująca paszport była dokumentem, który zaszeregowywał delikwentkę do kasty ludzi pozbawionych praw, możliwości otrzymania pracy i przemieszczenia się z miejsca na miejsce, ubezwłasnowolniała. Literatura przełomu XIX i XX wieku pełna jest postaci kobiecych z półświatka; kurtyzan, nan, dam kameliowych, ulicznic itp. Temat ten fascynował Fiodora Dostojewskiego, Emila Zolę, Bolesława Prusa i wielu innych. Prostytutka Sonia jest przeciwieństwem Raskolnikowa. Dostojewski dyskutuje ze stereotypami. Bolesław Prus („Kroniki” t. XV i „Lalka”) w gronie osób wierzących w skuteczność pomocy i wręcz konieczność podawania ręki kobietom upadłym, odnajduje swoje posłannictwo. Pisarz i grono arystokratek rusza do pracy i pomocy.
W Warszawie już w latach 80. XIX wieku przy ul. Żytniej istniał przytułek dla upadłych kobiet. Był to zakład opieki Najświętszej Panny Marii nazywany w skrócie – magdalenki. Organizacja ta rozwinęła się w całej Europie. Warszawski zakład, protegowany przez hr. Ożarowską i wiele kobiet z elit, mieścił się w kilku drewnach domach. Zamknięto w nim około 100 kobiet i dziewcząt. Reguła była następująca – po przekroczeniu progu zakładu kobieta dostawała nowe personalia, jej przeszłość przestawała istnieć.

W 1895 roku, w małej izdebce przy ulicy Grzybowskiej, hrabianka Ludwika Moriconi założyła przytułek dla pięciu zbiegłych z domu publicznego kobiet. Zakład ten stał się genezą późniejszych wydarzeń, które dla historii Piaseczna mają niebagatelne znaczenie. Przeniesiony do Piaseczna, jest do dziś prekursorskim centrum edukacyjnym i filantropijnym.
Przypomnę, że w tym czasie tworzy w Chyliczkach szkołę dla dziewcząt hrabianka Cecylia Plater–Zyberkówna, szkołę na poziomie europejskim, która w przyszłości wykształci setki kobiet obywatelek-patriotek. Moim zdaniem nic nie dzieje się bez przyczyny. Jak sądzę Moriconi i Plater–Zyberkówna musiały się znać i lokalizacja domu tworzonego przez Moriconi ma związek z myślą edukacyjną obu pań, choć ich zakres pracy był jakże różny i jakże inne było środowisko w którym działały. Zakład stworzony przez Ludwikę Moriconi współcześni ocenili, pod względem urządzeń społecznych, jako najlepiej prowadzony w Europie. Schronienie św. Małgorzaty z Kortony, jak nazwie zakład założycielka, powstanie w Piasecznie dla 50 chcących wyjść z prostytucji i zdobyć zawód kobiet. Piaseczyński zakład do 1907 roku przyjął 520 prostytutek, nie udało się zresocjalizować jedynie 57.

7 stycznia 1908 roku hr. Moriconi rejestruje Towarzystwo Schronienia św. Małgorzaty z zamiarem rozszerzenia działalności na cały kraj.

W bibliotece Uniwersytetu Warszawskiego znajduje się statut piaseczyńskiego schroniska napisany w 1902 roku. Dla mnie jest to spore odkrycie, od roku poszukuję informacji o tym całkowicie zapomnianym zakładzie i jego założycielce. W statucie czytamy, że zakład utrzymuje się z ogrodu owocowo-warzywnego (około 3 morgi) położonego w Piasecznie, z prac ręcznych wychowanek (szycie bielizny, sukien i kapeluszy), z dochodów z kapitałów i nieruchomości oraz ze stałych, jednorocznych wpłat członków zarządu.

Domem schronienia św. Małgorzaty zarządzało Ministerstwo Spraw Wewnętrznych pod kontrolą Warszawskiej Rady Dobroczynności. Budynek na własność schronisku przekazała hrabina Moriconi i senatorowa Józefina Rembielińska. Z czasem zakład przeistoczył się w przytulisko dla bezdomnych dzieci. I to jest już zupełnie inna opowieść.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu Przegląd Regionalny. MIKAWAS Sp. z o.o. z siedzibą w Piasecznie przy ul. Jana Pawła II 29A, jest administratorem twoich danych osobowych dla celów związanych z korzystaniem z serwisu. Link do Polityki prywatności: LINK

Komentarze

Reklama