Mieszkańcy Borowiny i okolic protestują przeciwko poprowadzeniu przez ich teren linii wysokiego napięcia na liczących 45 metrów słupach. Linia ma biec z Piaseczna do Góry Kalwarii.
Inwestycja jest związana z potrzebą zapewnienia wystarczających dostaw energii dla Góry Kalwarii. Okazuje się, że do części mieszkańców nie dotarła informacja na ten temat.
– My dowiedzieliśmy się dopiero wczoraj, że linia 110 kV, biegnąca przez nasze posesje, będzie modernizowana i zastąpi ją tzw. linia dwutorowa na słupach 45-metrowych – opowiedział nam w ubiegłym tygodniu pan Artur, mieszkaniec Wierzbna. – Jesteśmy tym zbulwersowani, bo to zagraża naszemu zdrowiu czy nawet życiu, poza tym z dnia na dzień spadnie wartość naszych posesji. Teraz mamy trzy druty nad sobą, a będziemy mieli osiem. Trwają przygotowania, a z nami nikt na ten temat nie rozmawiał – mówi mieszkaniec Wierzbna.
Licząca 16 km linia ma biec z Piaseczna, przez Chylice, Wierzbno, Czarnów i Borowinę. Mieszkańcy próbują protestować przeciwko prowadzeniu inwestycji drogą napowietrzną.
– Rozumiemy argument o konieczności dostarczenia energii elektrycznej dla gminy Góra Kalwaria, jednak w świetle możliwości prawnych, którymi dysponuje gmina, nie musi się to odbywać kosztem mieszkańców i całego uzdrowiska – napisali w apelu do władz gminy, który przekazano burmistrzowi i radnym podczas kwietniowej sesji. Mieszkańcy są zdania, że gmina powinna wymusić na PGE i wykonawcy poprowadzenie linii pod ziemią. Argumentem ma być uzdrowiskowy charakter gminy. Przekonują, że istniejące słupy, nawet te większe, jakoś wtapiają się w krajobraz, a wysokie kratownicowe słupy nie tylko zajmą znacznie większe powierzchnie działek, ale będą widoczne nad linią drzew nawet w ścisłej strefie uzdrowiskowej A. Władze gminy mają w ręku kartę przetargową, jaką jest konieczność zmiany miejscowego planu zagospodarowania w Borowinie, o co wystąpił wykonawca.
Na stronie internetowej www.liniaprzezkonstancin.pl, którą założono w celu informowania o budzącej obawy inwestycji, przedstawiono szereg dokumentów związanych z inwestycją. W tym uchylenie przez Samorządowe Kolegium Odwoławcze (SKO) decyzji środowiskowej. To również efekt batalii prawnej, którą toczą mieszkańcy. Burmistrz Kazimierz Jańczuk podkreśla, że gmina nie jest stroną tej inwestycji i nie dofinansuje skablowania linii.
– My tego nie oczekujemy. To powinno zrobić PGE. Skablowanie 5 km linii biegnącej przez teren naszej gminy to wydatek rzędu 10-15 mln zł. Niedawno PGE ogłosiło 1,5 mld złotych czystego zysku z 2018 roku. To raptem uszczuplenie tego zysku o 1% tej sumy – zauważyła podczas sesji Kinga Szkutnik-Troć z Borowiny. Wszystko wskazuje na to, że inwestycja ta będzie bacznie obserwowana, a władze gminy rozliczane przez mieszkańców z podejmowanych działań.
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze