MIEJSCE: Gołków, obok zabytkowej stacji kolejki wąskotorowej projektu tego samego architekta co kościół w Jazgarzewie, obok peronu usypanego z ziemi, który ma ze sto lat, koło torów, czynnych dzisiaj wyłącznie turystycznie, ale również mających dokładnie sto lat.
Piękny, uporządkowany, cztery ławeczki, wytyczona „alejka”, kwiaty oraz stare drzewa, które pamiętają lata świetności kolejki. Idea powstania skwerku była zacna. Michał Rosa – wiceprzewodniczący Rady Miejskiej oraz inicjator budowy skwerku – przypomina, że wcześniej teren ten był kompletnie zarośnięty. W dodatku dość niebezpieczny – kilka lat temu zamordowano tu człowieka. Oprócz tego starsi mieszkańcy Gołkowa wspominali ten teren jako park lub poczekalnię kolejową. Skwerek, jako jedyne miejsce w Gołkowie, miał być po prostu zagospodarowanym terenem, w którym mieszkańcy mogą usiąść, odpocząć, przeczytać gazetę lub porozmawiać w cieniu starych drzew.
PROBLEM: Głębokie menelskie tradycje w Gołkowie. Przez wiele lat zajmowali pamiętający czasy przedwojenne pustostan – sąsiadujący ze sklepem dobrze zaopatrzonym w tanie alkohole. Znalazł się właściciel, ogrodził, menele przenieśli się naprzeciwko. Tam zajmowali garaż pewnej zrujnowanej nieruchomości, którą starsi mieszkańcy pamiętają jako piekarnię. Właściciele teren ogrodzili i menele musieli się wynieść. Szczęśliwie dla nich właśnie powstał skwerek – ławeczki, kwiaty, cień. Nic lepszego im się chyba w życiu nie przytrafiło. W czym problem? No chyba nie dla nich gmina uporządkowała to miejsce. Nic przyjemnego dla matki z dzieckiem siedzenie w dymie papierosowym i słuchanie pijackich wywodów – jeżeli nie zajmują akurat wszystkich dostępnych ławeczek.
ROZWIĄZANIE: Michał Rosa mówi, że usiłuje tę sytuację naprawić. Pomaga mu w tym straż miejska. Komendant nakazał strażnikom, aby prewencyjnie przejeżdżali koło skwerku, kiedy jadą akurat do Głoskowa, Złotokłosu lub w tamtym kierunku. Radny z tego okręgu twierdzi, że podjeżdżają nawet kilka razy dziennie. Faktycznie, rozmawiamy w tym miejscu 15 minut i kiedy odchodzimy, podjeżdża straż miejska. Meneli w tym czasie tutaj nie ma. Są kilkadziesiąt metrów dalej. Siedzą sobie na pustakach w środku krzaków. Straż to wie, ale widząc, że na skwerku jest spokój, odjeżdża. Do tego zainstalowano kamery, które zresztą zniszczono, ale kolejne opancerzono i zamontowano blokady na słupach, tak aby nikt się nie mógł po nich wspiąć.
Straż miejska przez ostatnie dwa miesiące wystawiła kilkadziesiąt mandatów. Mało. Tyle że wcześniej wystawiała dużo więcej. Menele to nie są idioci. Przenieśli się więc na wspomniane pustaki kilkadziesiąt metrów dalej i tam piją. Ale na skwerek wracają pospać, poleżeć, wypocząć, pogadać w ładnym miejscu z kolegami. Gmina postawiła więc regulamin, który zakazuje przebywania na terenie skwerku osobom pod wpływem alkoholu. Teraz straż miejska może znowu wystawiać im mandaty. Problem w tym, że niektórzy z nich nie posiadają majątku, większość nie posiada nawet konta. Czasem przyjeżdża policja. Jeżeli klient się awanturuje, zdarza się, że jest wieziony na dołek. I co? I wraca. Co mu tam dołek.
O tyle dobrze, że faktycznie stało się bezpieczniej. O krzakach, które były tutaj wcześniej, można by napisać bardzo długi reportaż. Szkoda tylko, że nie spełnia swojej roli.
Maja Horowitz
Napisz komentarz
Komentarze