Rynek mieszkaniowy na razie odczuł skutki epidemii dość łagodnie. Szybko ujawniły się jednak nowe tendencje w zainteresowaniu klientów.
Branża budowlana jest w znacznie lepszej sytuacji niż przedsiębiorstwa z branży turystycznej, gastronomicznej czy usług kosmetycznych i fryzjerskich. W czasie epidemii rząd nie zamknął placów budowy, więc kontynuacja prowadzonych już inwestycji mogła się odbywać bez większych przeszkód. Oczywiście pojawiały się problemy z brakiem pracowników, zwłaszcza obcokrajowców, którzy w związku z epidemią wrócili do swoich krajów lub mieli trudności z przedłużeniem pozwoleń na pracę. Problemy dotyczyły też niekiedy dostępności materiałów budowlanych i wykończeniowych, zwłaszcza tych sprowadzanych zza granicy. Kolejnym problemem jest wydłużenie procedur związanych z odbiorem prac. Wynika to z ograniczeń w funkcjonowaniu urzędów.
Samo zainteresowanie potencjalnych nabywców kupnem mieszkania nie spadło znacząco w ostatnich miesiącach. Wszak w dobie kryzysu nieruchomości zawsze były i pozostają dobrą, bezpieczną lokatą. Na zmniejszenie zainteresowania mogą jednak mieć wpływ decyzje banków, które współfinansują większość nabywanych w Polsce nieruchomości, udzielając swoim klientom kredytów. W związku z epidemią część banków zabezpieczyła swoje interesy, podwyższając próg wkładu własnego, zmieniają się również marże.
Czytaj także: Kredyt w dobie epidemii
Co ciekawe, epidemia i związany z nią okres izolacji w domach wpłynęły na zmianę zainteresowań, jeśli chodzi o powierzchnie lokali. Jeszcze na początku bieżącego roku dużo łatwiej było sprzedać małe mieszkanie w centrum miasta. Społeczna izolacja zmieniła nasze przyzwyczajenia i pokazała, że dom musi nam zapewnić znacznie więcej niż miejsce do spania. Zwłaszcza, gdy spędzamy w nim 24 godziny na dobę. Zgodnie z danymi GUS, w 2008 roku deweloperzy oddawali do użytku mieszkania o średnim metrażu 70 m2, a w 2019 roku było to przeciętnie tylko 60-62 m2. Natomiast już w kwietniu tego roku widać odwrócenie trendu i porównywarki ofert nieruchomości odnotowały zainteresowanie lokalami średnio o 20 m2 większymi niż w marcu. Rośnie też zainteresowanie własnym kawałkiem ogródka i lokalizacjami sąsiadującymi z terenami rekreacyjnymi.
Napisz komentarz
Komentarze