Kredyt w czasach epidemii to dłuższy czas oczekiwania i zmiana wysokości wkładu własnego dla osób starających się o kredyt. A dla tych, którzy już go spłacają wakacje kredytowe i niższe oprocentowanie. Banki dostosowują się do sytuacji związanej z epidemią.
Rynek nieruchomości w Polsce jest ściśle powiązany z bankami. Większość osób nabywa bowiem swoje wymarzone domy i mieszkania korzystając z kredytu. Jednym z pierwszych zauważalnych skutków koronowirusa jest znacznie wydłużony czas rozpatrywania wniosków kredytowych. Ma to związek ze zmianą trybu pracy. Dotyczy to zarówno etapu analizy wniosku, jak i samego podpisania umowy. Banki wyszły naprzeciw klientom i wydłużyły okresy ważności decyzji czy umów kredytowych. Oczywiście problemy te dotyczą również instytucji zewnętrznych, od których musimy niekiedy otrzymać niezbędne do zawarcia umowy dokumenty.
Czytaj także: Mieszkania bezpieczną lokatą
Prognozowany kryzys gospodarczy związany z epidemią skłonił banki do większej ostrożności przy przyznawaniu nowych kredytów. Większość banków podwyższyła wysokość procentową niezbędnego do udzielenia kredytu wkładu własnego. Nadal jednak można znaleźć banki, które aż w 90% sfinansują naszą inwestycję. Oczywiście wpływ na to mają również czynniki indywidualne, takie jak cel okres kredytowania, okres spłaty oraz dochody kredytobiorcy czy inne posiadane zobowiązania finansowe. Część banków podniosła również marże. Ma to związek z zarówno ze wzrostem ryzyka dla banków, jak i obniżaniem stóp procentowych. Banki mogą też mniej chętnie udzielać kredytów osobom zatrudnionym na umowę zlecenie, umowę o dzieło czy umowę o pracę na czas określony.
Jak podaje Biuro Informacji Kredytowej, wartość przyznanych kredytów mieszkaniowych zmniejszyła się w kwietniu o 14,6% i wyniosła 5,014 mld zł. Analitycy zwracają jednak uwagę, że obecnie wprawdzie spada liczba wniosków, ale składane dotyczą wyższych kwot. Co potwierdzałoby informacje o tym, że rośnie zainteresowanie większymi metrażami mieszkań czy budową własnego domu.
Osoby, które już spłacają kredyty mieszkaniowe, mogą liczyć w związku z epidemią na niższe oprocentowanie oraz tzw. „wakacje kredytowe”. Rozwiązanie to pozwala na zawieszenie spłaty kredytu na okres nawet 6 miesięcy. Oczywiście nie oznacza to umorzenia spłat, a tylko wydłużenie czasu kredytowania o okres zawieszenia spłat lub podwyższenie rat. Jednak dla wielu klientów, których dochody uległy znaczącemu zmniejszeniu w związku z ogłoszonym stanem epidemii, takie narzędzie jest bardzo pomocne.
Napisz komentarz
Komentarze