Dokładnie 30 grudnia 1931 roku w Sądzie Grodzkim w Piasecznie odbyło się pierwsze posiedzenie sądu w sprawie dotyczącej trojga pensjonariuszy Domu Aktora Weterana Scen Polskich w Skolimowie. Sprawa ta mogłaby być kanwą scenariusza filmowego z gatunku komediodramat, bo problem w istocie był trochę śmieszny, trochę liryczny i na pewno tragiczny. Tragizm polegał na tym, że postanowiono wyrzucić z nowo powstałego schroniska dla aktorów weteranów troje artystów. Na zebraniu ZASP podjęto uchwałę, na mocy której aktorzy Maria Palińska i małżonkowie Maria i Lucjan Wiśniewscy mają być eksmitowani. Prasa relacjonowała owo kuriozalne zdarzenie a publika śledziła postępowania w sądzie. Palińska i Wiśniewscy wynajęli obrońców. Ich interesy reprezentowali adwokat Goldfarb z substytucji adwokatów Szurleja i Tymiańskiego, ZASP zaś reprezentował adwokat Wroński. Skarga wniesiona przez ZASP do sądu opierała się na uchwale zarządu głównego ZASP oraz na zeznaniach świadków. Okazało się, że świadkami w sprawie będą gospodyni domu i stróż. Co ciekawe? Na oboje świadków były skargi mieszkańców domu, aktorzy uważali, że gospodyni i stróż źle ich traktują, padło w prasie nawet słowo "maltretują". Adwokaci aktorów postanowili zbadać najpierw dokumenty z posiedzenia zarządu głównego ZASP i tu trafili na kuriozalny mur, bo okazało się, że postanowienia zarządu są tajne. Podstawą prawną decyzji o eksmisji aktorów ze schroniska skolimowskiego był regulamin schroniska. W regulaminie, w paragrafie 4. był zapis: „Uchwały usunięcia pensjonariuszy są tajne i nie podlegają odwołaniu na walnym zjeździe delegatów”. Było to tak zdumiewające, że zaskoczyło nawet sędziego. ZASP nadał sobie większe kompetencje niż sąd doraźny, gdyż od wyroku tego ostatniego można się było odwołać do łaski prezydenta. Reasumując: wystarczyło, że stróż i gospodyni naskarżą na aktorów, zarząd bez przesłuchania stron podejmie uchwałę o eksmisji i sprawa jest bezapelacyjnie załatwiona.
Aktorzy
Postanowiłam wyszukać informacje na temat trojga aktorów, nazwiska nic mi nie mówiły, byłam ciekawa ich sukcesów scenicznych. Moja analiza wykazała, że ich życie było interesujące i pełne ważnych ról zarówno społecznych, jak i scenicznych.
Zacznę od Marii Palińskiej. Aktorka o ciekawej osobowości, subtelna i bardzo uzdolniona. Urodziła się 5 kwietnia 1874 roku w Warszawie. Była uczennicą Heleny Marcello. Zadebiutowała w czerwcu 1897 roku w Warszawskim Teatrze Rządowym w roli Heleny w sztuce „Bzy kwitną”. Znalazłam ciekawą notatkę prasową na temat jej roli Leosi Puciatówny w sztuce Józefa Ignacego Kraszewskiego „Panie kochanku” (komedia kontuszowa). Otóż było to podziękowanie od prezesa teatrów warszawskich gen. Iwanowa za szybkie wyuczenie roli, którą dostała Maria w zastępstwie chorej Ireny Trapszo. Maria grała na scenach Łodzi, Białegostoku, Poznania, Warszawy, Krakowa. Grała przeważnie role amantek o subtelnym charakterze. Oto kilka jej ról na podstawie spisu w Encyklopedii Teatru Polskiego: Cesia ("W sieci"), Zofia ("Damy i huzary"), Kamila ("Dom otwarty"), Klara ("Jestem zabójcą"), Helena ("Wicek i Wacek"), Wanda ("Mąż z grzeczności"). Od września 1905 do czerwca 1907 należała do zespołu teatru krakowskiego, gdzie grała między innymi Helenę ("Pan Jowialski"), Stellę ("Fantazy"), Marysię ("Wesele"). 1920/21 pracowała w Teatrze Narodowym w Toruniu, w 1927 w Teatrze Polskim w Warszawie. Ku mojej radości odnalazłam plakat z jej nazwiskiem z przedstawienia poematu dramatycznego Przybyszewskiego „Śluby” z 1908 roku.
Lucjan Wiśniewski (Kozłowski) urodził się w 1873 roku na Wołyniu. Z Encyklopedii Teatru Polskiego: W pierwszych latach pracy na scenie grał role amantów, później charakterystyczne. Oto kilka z jego ról teatralnych: Staszek ("Protest strukczaszego"), Baron ("Na dnie"), Strzyga-Strzycki ("Porwanie Sabinek"), Makar ("Sybir"), Szwindelman ("Chleb ludzi bodzie"). Występował też w polskich filmach: "Potop" (1912), "Halka" (1913), "Za rządów carskich" (1918), "Wampiry Warszawy" (1925), "Uśmiech losu" (1927). Był też dyrektorem teatrów i reżyserem wielu spektakli.
Maria Wiśniewska z domu Fertner urodziła się 11 listopada 1873 roku oto tekst z ETP: Grała w repertuarze komediowym i operetkowym (w początkach kariery określana była jako "wodewi-listka"). Jej role: Indiana ("Indiana i Charlemagne"), Korynna ("Nitouche"), Luiza ("Muszkieterowie Ludwika XIII"), Kamila ("Żołnierz królowej Madagaskaru"), Klaretta ("Córka pani Angot"), Bettina ("Bettina"), Dziewanna ("Dzwony kornewilskie"). Śpiewała również w operach, m.in. Zofię ("Halka"), Jadwigę ("Straszny dwór").
Z tych życiorysów wynika, że byli to aktorzy naprawdę godni szacunku i odpowiedniego traktowania w azylu dla nich stworzonym. Trudno dziś dociec, od kiedy trójka aktorów znalazła się w domu w Skolimowie, źródła podają sprzeczne daty. Nawiasem mówiąc, nazywanie ich w prasie z 1931 r. staruszkami trochę mnie rozbawiło, cała trójka owszem, zbliżała się do sześćdziesiątki, ale żadne z nich jeszcze jej nie przekroczyło.
Przesłuchania świadków
I tu się zaczyna część komediowa, Streszczam relację dziennikarza dziennika: miejsce sprawy Sąd Grodzki w Piasecznie. Na sali poruszenie. Wychodzi przed stół sędziowski gospodyni Kazimierowska, ciesząca się w zarządzie ZASP nieograniczonym zaufaniem. Na twarzach osób siedzących w ławkach pojawia się wyraz niechęci, gdy gospodyni zaczyna zeznawać. Okazuje się, że jest to osoba mało rozgarnięta. Wymienia przestępstwa, jakich dopuścili się aktorzy. Otóż: zrywali kwiatki w ogrodzie, ktoś rozlał mleko podczas śniadania. Najważniejszy zarzut brzmi: chcieli założyć samorząd! Na sali śmiech, bo gospodyni z oburzeniem mówi: chcieli sami się rządzić!
Podsumowując to niechlubne wydarzenie, jakim była sprawa w piaseczyńskim sądzie, trzeba jasno powiedzieć, że stało się ono „gwoździem do trumny” zarządu ZASP, ośmieszyło tę organizację na pewno.
Epilog
Maria Palińska zmarła w Skolimowie 18 stycznia 1940 r. Maria Fertner-Wiśniewska zmarła w Skolimowie 17 kwietnia 1955 roku, jej mąż Lucjan Wiśniewski odszedł w 17 września 1939 r. Cała trójka do końca życia mieszkała w Domu Aktora Weterana Scen Polskich w Skolimowie.
Budynek sądu grodzkiego w Piasecznie spłonął we wrześniu 1939 roku i wraz z nim archiwum. Ogromny żal, bo to była kopalnia informacji o historii regionu i nie tylko.
Czytaj także: Dom w Skolimowie cz.1
Napisz komentarz
Komentarze