Czy traktować Pana Józefa jak markę i sprzedawać Go?
Proszę się nie oburzać i nie obawiać się, że to uprzedmiotowienie człowieka.
Sprzedawać, sprzedawać. Oczywiście nie Jego – tylko Jego dzieła. Niech nie zalegają w przykurzonych piwnicach i magazynach rzeczy wszelakich. Nie myślę o robieniu na tym pieniędzy. Sprzedawać w tym wypadku znaczy prostą ideę – upowszechniać w jak najszerszym stopniu.
Zastanawiam się, gdzie są teraz narowiste rumaki i inteligentne koty, dostojna pantera i łobuz zając, które ułożone w kształt rotundy cieszyły na piaseczyńskim rynku nasze oczy? Czy stoją odwrócone do ściany pyszczkami i aż rwą się, by pokazać się w pełnej krasie dzieciom dużym i małym? Mam przeczucie, że tak jest.
Nikogo za to nie chlaszczę słowem krytyki, bo wiem, że za każdym przemieszczeniem wystawy muszą iść pieniądze. A może udałoby się bez nich? Może trzeba uruchomić ten wielki entuzjazm, który tak często objawia się wśród rewelacyjnych po prostu ludzi piaseczyńskiej kultury?
Proszę ich zatem o to, by wypuścili Wilkonie w Polskę.
Dlaczego nie mają budzić wyobraźni Mazurów, Kaszubów, Ślązaków, Wielkopolan? Właśnie w tej formie, którą tu u nas zaproponowano? Może latem na rynek do Wejherowa pojechałyby wielkie rzeźby hipopotama, niedźwiedzia, bizona, słonia – czyli niezwykłe powołane w drewnie przez Mistrza zoo. Ale by się letnicy cieszyli! A dlaczego pod poznańskimi koziołkami nie miałyby kopytami zastukać kolorowe rumaki?
Może wprowadzić zasadę coś za coś – zasadę prostej wymiany. My wam pożyczamy Wilkonie, a wy dajecie nam swoich twórców. Na jakiś czas – by poznać i zrozumieć inne artystyczne światy naszego kraju. Może sejmiki albo inne władze samorządowe znalazłyby w swoich budżetach środki na transport i ustawienie ekspozycji. Niech nasi twórcy osadzeni w swoich regionach nie byli tylko tam rozpoznawani. Niech ich dzieła staną się naszą wspólną własnością duchową. Proszę chwycić ten pomysł! Może zacząć trzeba od ekspozycji Wilkonia na całym Mazowszu? Wystarczy zatelefonować tu i ówdzie i zarazić tą ideą innych.
Pokażmy więc, jak jesteśmy dumni. Choć już pokazaliśmy to w dużym stopniu. Wszak od tego roku Józef Wilkoń ma zaszczyt być honorowym obywatelem Piaseczna. My ten honor dzielimy z nim. Odczuwamy także radość, że tego wielkiego artystę tak pięknie doceniono i nie tylko w tej formie. Były przecież piękne wystawy i to nie tylko w tym mijającym roku. Nie ma bowiem nic smutniejszego, jak artysta doceniony dopiero po śmierci. Ręce składamy w podzięce, że Wilkoń nie podzielił losu Cypriana Kamila Norwida i że Jego sztuka naprawdę żyje i cieszy artystę tu i teraz.
Teraz Mistrz jest bardzo zajęty, bo kończy ilustracje do dzieła Cervantesa „Don Kichot”. Ale kiedy już uwolni się od tego ciężkiego twórczego wysiłku, może warto powołać do życia lekcje z Wilkoniem – dla młodych i starszych. Wiemy, że pan Józef bardzo chętnie w rozmowach i artystycznych działaniach sprzedaje swój talent.
Marzy mi się, by na koniec szkolnego roku do świadectwa z paskiem, jako specjalne wyróżnienie, był dołączany choćby katalog z pracami Józefa Wilkonia. A może wręcz pokusić się o opracowanie koncepcji i wydanie wyjątkowego albumu jako taka spec nagroda dla najzdolniejszych uczniów w naszym regionie?
Może piaseczyńska biblioteka zamówiłaby zakładki do książek wypełnione rysunkami czy zdjęciami rzeźb Mistrza. Niech nam ta twórczość wchodzi w oczy na każdym kroku. Tu nie ma przesytu. W końcu Myszka Miki nie jest wcale ładniejsza od Wilkoniowego zająca czy pantery. A jest przecież wszędzie w dziecięcych światach i się nie znudziła. Mogę się założyć, że Wilkoń też by się nie znudził. Tylko proszę nie rozumieć tych słów opacznie. Nie wolno nam uczynić z dzieł Mistrza komercyjnych gadżetów, w konsekwencji popkulturowych brzydactw, straszydeł i paskudztw.
Obcowanie z taaakim Mistrzem jest nieocenione. Także to osobiste. Słuchanie Go jest swoistą ucztą.
Pan Józef ze swadą opowiada anegdoty – uzbierał ich przez swoje życie tysiące. Łączą się one z podróżami i spotkaniami z innymi ludźmi, a zrodziły się z uważnej obserwacji świata i szacunku dla niego. W Jego opowieściach ujawnia się franciszkańska postawa wobec świata naszych braci mniejszych.
Za Wilkoniem jako człowiekiem i jako artystą po prostu się idzie. Jego urok jest obezwładniający i jakże rzadki wśród dzisiejszych ludzi.
Ocalmy ten ludzki urok od zapomnienia już teraz.
Napisz komentarz
Komentarze