Za chwilę rozdanie świadectw szkolnych. Kończy się bardzo dziwny semestr. Bez chodzenia do szkoły od kilku miesięcy, prawie zupełnie wirtualny. Za to oceny na cenzurkach będą jak najbardziej realne. Jak ćwierkają wróble – mają zdać wszyscy. No bo przecież jakby to wyglądało, gdyby ktoś nie zdał. Byłaby to rysa na szkle, w które zostanie oprawiony dyplom za sukcesy dla ministerstwa edukacji, jaki zapewne samo sobie wręczy.
Edukacja zdalna z powodu COVID-19 była koszmarem. Dla niektórych większym, dla innych nieco mniejszym, ale jednak koszmarem. Brakowało komputerów. Łącza były za wolne. Uczniom ciężko było pracować bez cotygodniowego rytmu i rygoru. Społeczność szkolna przestała praktycznie istnieć. Rozwój społeczny młodych ludzi został zatrzymany lub bardzo spowolniony. Ten ciężki czas szczególnie dotknął uczniów zdających egzaminy końcowe i maturalne. Poza wymienionymi trudnościami, zmagali się z niepewnością i stresem.
Nauczyciele, praktycznie bez wsparcia ze strony ministerstwa, musieli stworzyć zupełnie nowy system i styl pracy, a w dodatku z dnia na dzień zostać gwiazdami Internetu. Szybko się okazało, że muszą pracować dwa razy więcej niż zazwyczaj, żeby zdążyć z przygotowaniem kolejnych lekcji i sprawdzeniem zadawanych prac domowych.
Rodzice na nowo uczyli się pisać rozprawki i rozwiązywać równania wielomianowe. Znam takich, którzy znowu zaczęli się bać pani od matematyki. Przypomnienie sobie nazw najwyższych szczytów górskich, najdłuższych rzek oraz wzorów fizycznych i chemicznych okazywało się dla wielu z nich nie lada wyczynem. Kto po dwudziestu kilku latach pamięta, kiedy Napoleon Bonaparte wygrał sześć bitew w ciągu czterech tygodni? Ja nie pamiętałem.
Uczniowie zdecydowanie zasłużyli na nagrody i pochwały. Tak samo wysoko oceniam rodziców, którzy powinni dostać świadectwa z czerwonym paskiem, oraz nauczycieli, którzy powinni dostać paski z nagrodami. Mimo iż nie było łatwo, ba – wręcz bardzo trudno, to większość sobie poradziła.
W sumie nic dziwnego. Przecież pod rządami PiS radzimy sobie świetnie ze wszystkim. Z koronawirusem, kupnem maseczek, respiratorów, drukowaniem kart wyborczych. Więc z edukacją w czasach pandemii też sobie poradziliśmy.
Dlaczego więc odczuwam niepokój, słysząc o planach ministerstwa na przedłużeniu edukacji zdalnej od września?
Po chwili zastanowienia w głowie pojawia mi się wyraźna i ostra jak cień mgły odpowiedź. Ponieważ ministerstwo nie zdało! Jeśli przejdzie na następny rok, to chyba tylko po znajomości.
Czytaj także: Reaktywacja konstancińskiego hufca
Napisz komentarz
Komentarze