Solec ma nowego sołtysa. Została nim Urszula Malisiak – mieszkanka wsi od 14 lat.
Poprzednio sołtysem była Luiza Smejda, która została wybrana 17 lutego 2019 r. i złożyła rezygnację z funkcji 13 kwietnia br. Podczas zebrania wyborczego 18 czerwca mieszkańcy Solca zdecydowali, że ich nowym sołtysem będzie Urszula Malisiak. Była jedną z dwóch kandydatek. Deklarowała, że jej celami będą wsłuchiwanie się i skuteczne reagowanie na bieżące potrzeby mieszkańców, poprawa infrastruktury drogowej, ochrona środowiska, czysta okolica, likwidacja dzikich wysypisk oraz wspieranie inicjatyw społecznych w zakresie kultury, sportu i zdrowia. Zagłosowało na nią 38 osób. Jej kontrkandydatka Natalia Bryczyńska, która pełniła funkcję sołtysa do lutego 2015 roku przez cztery lata, otrzymała tym razem 34 głosy. Jeden z mieszkańców biorących udział w zebraniu wstrzymał się od głosu.
Do trzech razy sztuka
Nowa sołtys już trzeci raz ubiegała się o funkcję.
–Za trzecim razem się udało – mówi Urszula Malisiak. – Byłam wcześniej w radzie sołeckiej, kiedy sołtysem była pani Natalia Bryczyńska. Pomysły na to, żeby coś robić dla społeczności lokalnej, miałam już wcześniej. Zaczęło się od trójki klasowej, później była rada rodziców w naszej szkole w Baniosze. I tak małymi kroczkami, przez radę sołecką, koło gospodyń wiejskich, doszłam do momentu, że jestem sołtysem.
Solec przez ostatnie lata zmienia się w bardzo szybkim tempie. Powstają nowe osiedla. Znikają elementy charakterystyczne dla wsi. Bardzo dużo mieszkańców jest przyjezdnych, przeważnie uciekających z miasta, w poszukiwaniu spokoju, ciszy i kontaktu z przyrodą. Prowadzą raczej życie podmiejskie, niż wiejskie.
– Trafiłam do Solca w 2005 roku. Za mężem, który mieszkał tu od początku lat 60. Chociaż wcześniej przez kilkanaście lat mieszkałam w mieście, to mieszczuchem nie jestem. Jako dziecko mieszkałam na wsi, później jako dziecko i jako nastolatka jeździłam na wieś do rodziny, więc takie życie jest mi dobrze znane – wspomina nowa sołtys.
Zboża, krowy i nioski
Razem z mężem prowadzą gospodarstwo rolne. Ostatnie we wsi Solec i jedno z ostatnich w okolicy.
– Tu rośnie żyto, tam pszenica, tam dalej owies, a z tyłu są pastwiska – objaśnia Urszula Malisiak – Jest jeszcze kurnik z nioskami. To takie moje przedsięwzięcie hobbystyczno-ekonomiczne. Kury niosą się codziennie, ale jest większy popyt jak podaż. Jajka kupują niektórzy sąsiedzi tu od nas z Solca i z Baniochy, ale przyjeżdżają też po nie ludzie Piaseczna, z Góry, z Konstancina, nawet z Grodziska Mazowieckiego. Sama robię dla kur paszę. Z naszych zbóż i warzyw. To jest tak jak kiedyś, kiedy babcia hodowała sobie kurkę. Dlatego to są prawdziwie wiejskie jajka.
Czytaj także: Płatne parkowanie znacznie rozszerzone
Muszą mieć z kim
Nowa sołtys chce ludzi wyciągnąć z domu. Zaktywizować ich. Zwłaszcza starszych mieszkańców.
– Żeby nie siedzieli i tylko słuchali radia. Żeby się tak bardzo nie nudzili. Starsi ludzie lubią rozmawiać, trochę poplotkować, trochę pośpiewać, trochę ponarzekać i muszą mieć z kim – przekonuje. – Pamiętam dawną wieś, niby gorszą, bo z peerelu, ale wtedy ta wieś była taka wspólna, taka bardziej razem. Teraz każdy siedzi u siebie w domu, za swoją bramą z pilotem i za swoim garażem. Często jest tak, że dzieci z dwóch końców jednej wsi chodzą do jednej szkoły, jednej klasy i nawet nie wiedzą, że są sąsiadami. Dlatego chcę, żeby przynajmniej raz na kwartał było u nas jakieś wydarzenie. Może jako pierwsze zrobimy święto pieczonego ziemniaka. Bo przecież każda okazja jest dobra, żeby ściągnąć ludzi i z nimi pogadać, pobawić się, pośmiać. Oczywiście nic na siłę, ale liczę, że będzie wielu chętnych do wspólnych działań.
Napisz komentarz
Komentarze