Reklama

Puste miejsca

Puste miejsca

Święta Bożego Narodzenia już za chwilę. Usiądziemy przy stole z najbliższymi, podzielimy się opłatkiem, skosztujemy ulubionych potraw...

No właśnie, mojej Babci już nie ma z nami. Odeszła i pewnie w tej chwili zasiada przy wielkim stole okrytym bielą i błękitem chmur, gdzieś tam wysoko w Niebiosach. Brak mi Jej tak jak wszystkich najbliższych , którzy odeszli. Niezapomniane, o magicznym smaku, były kołduny zrobione rękami mojej Babci i Jej zawsze optymistyczne podejście do życia. Gdy miałem problem, zawsze mogłem do Niej przyjść i wiedziałem, że mnie wysłucha i wspomoże dobrym słowem, a czasem i czymś więcej. Była prawdziwą damą i najbardziej tęskniła za przedwojennymi balami. Gdy była w podeszłym wieku i odwiedzał Ją ksiądz, zawsze udało Jej się namówić pana w koloratce na kieliszek koniaku i długą rozmowę o czasach minionych. Ten sam ksiądz żegnając Ją na pogrzebie, powiedział: Franciszka pewnie już tańczy na swoim wymarzonym balu...
Babcia Maria robiła najcudowniejszą jajecznicę ze świeżo zebranymi kurkami, gdy odwiedzaliśmy Ją na wsi w czasie kanikuły. Gdy poczuła się źle i wreszcie poszła do lekarza stwierdzono, że rak jest już właściwie wszędzie. Musiało Ją piekielnie boleć, ale nigdy nawet nie pisnęła, na dała po sobie poznać, że niedomaga.
A dziadkowie – chciałbym znowu posłuchać dziadka Władka, ale już ze zrozumieniem (bo odszedł, gdy byłem małym chłopcem i nie wszystko z opowieści dziadka było dla mnie jasne) o szarżach naszej kawalerii i bitwie pod Mokrą. Dziadek był kawalerzystą i do ostatnich dni chodził wyprostowany jak struna. Ale miał też krzywe nogi, pewnie jak każdy kawalerzysta. Chciałbym, by przy stole usiadł koło mnie dziadek Józef. Kim to On nie był? Cukiernikiem, marynarzem, stoczniowcem, mechanikiem okrętowym, a nawet przez pewien czas... przemytnikiem. Jego życie było ciężkie, ale i barwne, lubiłem, gdy ni stąd ni zowąd zaczynał snuć opowieści o dalekich krajach. Jego torty były boskie i już nigdy w życiu nie poczuję takiego smaku, a czekało się na nie z utęsknieniem, bo robił je tylko raz w roku, na święta Bożego Narodzenia.
Patrzyłem przez lata, jak pojawiało się coraz więcej pustych miejsc przy stole. Nie ma już mojego Ojca, a ja już nigdy nie pójdę z nim na ryby czy do lasu. Już nigdy nie pokaże mi Mlecznej Drogi i świetlików. Nie dowiem się już nic nowego o grzybach, a gdy przyjdą ciężkie czasy, nie ukryje dla mnie nielegalnych materiałów, tak jak wtedy, gdy oczekiwałem rewizji we własnym domu. Nie rzuci się też, by ratować mnie przed wężem w wodzie... Brakuje mi Ciebie, Tato...
Odszedł już Wujek Roman, zawsze miał na podorędziu jakiś wspaniały dowcip i ścigaliśmy się w ilości zjedzonych kołdunów. Nie ma Wujka Irka, który zamiast bajek na dobranoc opowiadał mi treść filmu „Działa Navarony”, który właśnie obejrzał w kinie. Tak, to było tak dawno. A opowiadał tak ciekawie, że Jego opowieści mogły uczynić wszystko, oprócz uśpienia mnie. Ci wszyscy ludzie odeszli, ale wszystkich mam w sercu i pamięci. Stół świąteczny teraz pustawy i trzeba będzie zapełnić go nowymi twarzami. Życie toczy się dalej, więc będę wyczekiwał wnuków, żony mojego syna i ich nowej rodziny. Zastanawiam się, czy dożyję tych czasów, czy wszystko ułoży się szczęśliwie (oczywiście, że się ułoży bo niby dlaczego nie?!), jacy będą ludzie przy naszym stole... Jakie opowieści i zwyczaje przyniosą ze sobą? Jakich nowych potraw skosztujemy i czy stworzymy szczęśliwą, kochającą się rodzinę?
Polacy mają taką piękną tradycję. Na bożonarodzeniowym stole zawsze jest jedno dodatkowe nakrycie, jedno dodatkowe miejsce przy stole, ale... zastanawia mnie, co by się stało, gdyby nagle ktoś obcy zapukał do naszych drzwi w czasie Wigilii?! Czy wpuścilibyśmy obcą osobę do naszego domu, uznając, że tak właśnie trzeba, bo jesteśmy Polakami? Czy nakarmilibyśmy głodnego, napoilibyśmy? Są kraje, w których nawet wroga, z którym walczymy, należy wpuścić do domu, nakarmić, napoić, opatrzyć rany i zrobić wszystko dla jego bezpieczeństwa, gdy zapuka do naszych drzwi. My, Polacy, mamy piękne tradycje. Byliśmy krajem, w którym mieszkali obok nas ludzie innych narodowości, innych wyznań i zwyczajów. Przez całe wieki Polacy byli dumni ze swojej gościnności i byliśmy z niej znani na całym świecie. Co się z tym wszystkim stało? Z czego dumni jesteśmy teraz? Może znajdziemy czas przy świątecznym stole, by pomyśleć o bliskich, których już nie ma i o tym, jacy byli oni, a jacy dziś jesteśmy my?
Czasem mam wrażenie, że wraz z bliskimi odeszła inna, ta dobra Polska, gdzie przyzwoitość była normą, gdzie ludzi, którzy nie potrafili się zachować, wytykano palcami jako pewne odstępstwo od normy, a nie zwyczajność. Święta Bożego Narodzenia to nie tylko czas radości, to również czas refleksji, wyciszenia się, wspomnień i planów na przyszły rok. Życzę Wam wspaniałych świąt Bożego Narodzenia, Nowego 2016 Roku i cudownych wspomnień. I jeszcze jedno – niech przy Waszych stołach zawsze będzie tłoczno i by nikt nie odchodził za wcześnie.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu Przegląd Regionalny. MIKAWAS Sp. z o.o. z siedzibą w Piasecznie przy ul. Jana Pawła II 29A, jest administratorem twoich danych osobowych dla celów związanych z korzystaniem z serwisu. Link do Polityki prywatności: LINK

Komentarze

Reklama