Opowiem o ludziach, którym się chce; chce być z innymi i dla innych.
To mieszkańcy Zalesia Górnego, miejsca, które ostatnio pani Sołtys Ewa Stroińska nazwała „wsią, jakich mało.” Miała rację.
Dopisuję aneks do Jej wypowiedzi. Bohaterami tej narracji będą kobiety bardzo zwyczajne, które nie chcą żyć wyłącznie dla siebie. Kobiety pozbawione egoizmu. Społeczniczki nie z nadania, ale z własnej wolnej woli i charakteru.
Na ich życiowej drodze stanął drogowskaz: działanie. Dlatego nigdy nie są na rozdrożu. Mają wyznaczony cel i do niego dążą prostą drogą. Bezpretensjonalnie i bez oczekiwania na wdzięczność, niosą namacalną pomoc. Nie trzeba im nic mówić. One wiedzą, gdzie brakuje chleba, mebli albo ubrań. Nie trzeba im biurek i skomplikowanej machiny urzędniczej. Piechotą przemierzają kilometry – zajrzą tu i tam i już mają gotowy plan koordynacji pomocy celowanej świadomie w wyraźne potrzeby ludzi, którym brakuje wszystkiego. Taka jest Bogusława Meisner, wrażliwa na troski seniorów, ludzi dotkniętych niepełnosprawnością, biednych i niezaradnych. To ona spowodowała, że w Zalesiu powstało Stowarzyszenie „Razem Lepiej”, które nie tylko pomaga niepełnosprawnym, ale także ich opiekunom. Na taki holistyczny pomysł pani Bogusia wpadła wiele lat przed tym, kiedy zaczęły o tym mówić ogólnopolskie media. Zaraziła ludzi tym pomysłem i wyzwoliła łańcuch dobrych spraw. W stowarzyszeniu dzieje się wiele: jest wspólne malowanie, wystawy, wycieczki, spotkania. Model integracyjny w najlepszym wydaniu.
Pani Bogusia tak w ogóle to robi po stokroć więcej, niż nakazuje jej funkcja koordynatorki Ośrodka Pomocy Społecznej. Ma pod swoją serdeczną opieką także działający prężnie w Zalesiu Górnym Klub Seniora. Są twórcze spotkania z pisarzami, malarzami, nauka, dyskusje o historii, wszelakie rozrywki i wyjazdy do teatru. Pani Bogusia dwoi się i troi. Nieraz przecieram oczy. Widzę ją wpierw w Ośrodku Zdrowia, kiedy przyjmuje odzież z drugiej ręki dla potrzebujących. Już za chwilę zauważam, że gdzieś biegnie – aaa, już wiem – na wystawę do naszej galerii. Tam czeka na nią grupka podopiecznych. To nie laurka, to same czyste fakty. Byłoby tego dobrego znacznie więcej. Nie chodzi przecież o punktowanie zasług.
Gdy w Zalesiu powie się „Bogusia”, wszyscy wiedzą, o kogo chodzi. Jej imię wywołuje uśmiech.
My, zalesianie, jesteśmy dumni z pani Bogusi.
Identyczna jest reakcja na hasło – „Nasza pani Zosia”.
Zofia Lubryczyńska, pielęgniarka z naszego ośrodka, to człowiek instytucja. To tryskająca życzliwość i dobre słowo dla każdego. Za dobrym słowem idą u niej zawsze czyny. Także w pomocy. Dlatego są sobie bliskie z panią Bogusią. Nie znam drugiej takiej obdarowujących wszystkich, jak pani Zosia. Na spotkania klubu seniora i TV Zalesie biegnie z siatami pełnymi pysznych sałatek, które nakroiła po dyżurze w ośrodku. Pamięta o każdych imieninach, urodzinach i okazjach rodzinnych.
Piecze, miesza, kroi i przyprawia wszystko – nieograniczoną miłością.
Pani Zosia zaraża energią.
Ma czas na wszystko: by pracować, by być na każdym ciekawym spotkaniu w Zalesiu, jeździć do teatru do Warszawy i by robić wywiady dla TV Zalesie, i by zawsze być zadbaną od stóp do głów. Taka jest nasza pani Zosia! A dzięki jej organizacji pracy wszystko w ośrodku chodzi jak w szwajcarskim zegarku. Doceniają to pacjenci, doceniają lekarze i jej świetne koleżanki pielęgniarki. Ręczę za to: ktokolwiek podejdzie do okienka naszego ośrodka, to przywita go szczery uśmiech pani Zosi i kompetencja. Zalesianie kochają panią Zosię, są z niej dumni – przyznali jej tytuł „Twarzy Zalesia”.
Niewątpliwie na pozytywny wizerunek naszej wsi ma wpływ pani Barbara Tokarska. To za jej sprawą od lat odbywają się w Zalesiu Wieczory Słowno-Muzyczne. Było ich już 27.
Tajemnicą tej cierpliwości i konsekwencji jest to, że pani Basia kocha Boga, kocha ludzi, kocha poezję i muzykę. Pani Basia ma piękny życiorys; przedstawię go tak, jakby zrobiła to ona sama – bez dodawania kolorów i zasług – sanitariuszka w Powstaniu Warszawskim (od kilku lat podporucznik), doktor ekonomii, współtwórczyni polskiego marketingu, matka dwojga dzieci i wielbicielka Zalesia. Pani Basia ma ponad 90 lat. Nie ma to żadnego wpływu na jej rozumienie świata i pracowitość. Pani Basia ma szeroki i otwarty umysł – internet i Skype, to dla niej żadne tajemnice. To normalne narzędzia pracy. Obłożona książkami i buszująca w necie – taki obraz pani Basi mam w oczach. No i jeszcze jeden, kiedy dzielnie grabi liście.
Wieczory, które przygotowuje, to benedyktyńska robota, ale jakie są jej efekty! Tymi spotkaniami pani Basia pozwoliła zalesianom nie tylko głębiej zrozumieć wiarę, ale także otworzyła drogę na pojmowanie ludzkich słabości i często gorzkiej urody życia.
Na tych słowno-muzycznych spotkaniach oczywiście zawsze są obecne panie Bogusia i Zosia. Z podziwem i szacunkiem oklaskują dzieło pani Basi.
Takich wyjątkowych kobiet w Zalesiu Górnym jest wiele.
Wydaje się, że to one właśnie są sternikami tej małej mieszkającej w lesie społeczności.
Czy są zwyczajne? Może nadzwyczajne? Nie – one są normalne. Im nie trzeba bieli, skrzydeł i unoszenia się ponad ziemią. Są silne tu i teraz.
Są aniołami na miarę naszych czasów.
Napisz komentarz
Komentarze