Reklama

Rzadko jeździ, często trafia

Rzadko jeździ, często trafia

Kolejka wąskotorowa to nie tylko turystyczna atrakcja Piaseczna. To także śmiertelne zagrożenie. I chociaż jeździ rzadko, zwłaszcza w zimie, to niestety często dochodzi do wypadków z jej udziałem. Czemu?

Sylwestrowa noc. Na głównej ulicy Gołkowa nie ma ludzi ani samochodów. Dookoła strzelają fajerwerki – północ już za 3 godziny. Do dwóch młodych chłopaków, którzy od strony Jazgarzewa jadą BMW, dzwoni kolega i prosi, żeby się pospieszyli, bo od 5 minut stoi pod domem w Bobrowcu i na nich czeka. Wciskają pedał gazu. Wtedy uderza w nich pociąg ważący 127 ton i pcha aż do budynku stacji, czyli ok. 100 metrów. Pasażer został odwieziony do szpitala na obserwację, kierowcy nic się nie stało.
Katastrofy kolejki to temat, który zaczyna się wraz z jej uruchomieniem. Na początku wieku pociągi zderzały się z krowami, furmankami i innymi nietypowymi dzisiaj przeszkodami. Ciężko jednak krowie wytłumaczyć, że nie należy przekraczać przejazdu kolejowego w czasie, kiedy wjeżdża nań pociąg. Ale czemu ciężko wytłumaczyć to ludziom?
Przejazdy kolejowe na trasie kolejki piaseczyńskiej są dobrze oznakowane. Piaseczyńskie Towarzystwo Kolejki Wąskotorowej dba także, aby widoczności nie przesłaniały krzaki. Przed każdym stoi krzyż św. Andrzeja, który informuje kierowcę, ile jest torów na danym przejeździe oraz gdzie należy zatrzymać pojazd (przed nim). Nie oznacza jednak, że trzeba się zatrzymać bezwzględnie. Należy się za to upewnić, że pociąg nie jedzie. Przed przejazdami o słabszej widoczności umieszcza się znak STOP. Wówczas trzeba się zatrzymać nawet wtedy, kiedy wydaje nam się, że możemy jechać. To nie jest jasne dla wszystkich.
Janusz Sędzicki, maszynista z kolejki, opowiada, że zdarzyło się kilka razy, że samochód, z którym zderzył się pociąg, miał niesprawne hamulce.
Pozostałe kolizje spowodowane są jednak nieuwagą, brakiem wyobraźni lub poczuciem nieśmiertelności u kierowcy.
Przy okazji wypadku z udziałem kolejki pojawiają się czasem głosy, że można by ich uniknąć gdyby pociąg zwalniał przed przejazdem lub gdyby zainstalować sygnalizację świetlną.
– Było takie prawo, ale właśnie je zmieniono. Uzasadnienie zlikwidowania przepisu nakazującego maszyniście zwolnienie pociągu do 20 km/h przed przejazdem niestrzeżonym mówi, że powodował on, że kierowcy widząc zwalniający pociąg albo przyspieszają, żeby zdążyć przed nim, albo uważają wręcz, że pociąg ich puszcza. To nie dość, że nie zwiększa w żaden sposób bezpieczeństwa, to jeszcze stwarza zagrożenie – mówi Janusz Sędzicki. – Poza tym kolejka jeździ 35 km/h. To nie nasza prędkość jest problemem – dodaje.
Sygnalizacja świetlna z kolei kosztuje, pociąg jeździ rzadko i wolno, a uczestnicy zazwyczaj wychodzą z tego żywi. Choć zdarzyło się jednak kilka lat temu, że kierująca Seicento na ulicy Millenium w Głoskowie nie przeżyła zderzenia.
– W 2003 roku zainstalowano na tych przejazdach, na których już istnieje sygnalizacja świetlna, pętle indukcyjne. Kiedy nadjeżdżał pociąg na wszystkich sygnalizatorach zapalały się pomarańczowe mrugające światła. Po jakimś czasie zrezygnowano z tego pomysłu, ponieważ powodowało to zbyt duży chaos na skrzyżowaniu – kierowcy nie bardzo wiedzieli, jak mają się zachować. Niestety przepisy w Polsce nie zezwalają, aby w takim przypadku zapalały się czerwone światła – mówi Janusz Sędzicki.
Co więc można zrobić, aby wypadki z kolejką się nie zdarzały? Wszystko zależy od nas – kierowców. Należy pamiętać, że nie ma ona rozkładu. Poza sezonem turystycznym jeździ także zimą, nocą – nie tylko w sylwestra – jest przecież do wynajęcia. Warto też sobie uświadomić, że prawie 130-tonowy pociąg uderza w bok naszego samochodu wąskim zderzakiem, który (zależy w którą część samochodu trafi) może nam zrobić ogromną krzywdę. Pamiętajmy również, że pociąg nie ma pierwszeństwa wyłącznie dlatego, że ktoś tak wymyślił, ale przede wszystkim z pozycji siły. Samochód nie ma szans przy takim zderzeniu, jeżeli my przeżyjemy, to auto zazwyczaj nadaje się już tylko na złom. Pociąg z kolei nie ma szans wyhamować. Wystarczy jednak, aby kierowca zatrzymał się przed znakiem STOP lub rozejrzał się przed krzyżem św. Andrzeja.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu Przegląd Piaseczyński. MIKAWAS Sp. z o.o. z siedzibą w Piasecznie przy ul. Jana Pawła II 29A, jest administratorem twoich danych osobowych dla celów związanych z korzystaniem z serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania.

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama