Od dawna zapowiadana ustawa "lex Uber” weszła w życie 1 października. Kierowcy takich platform jak Uber, Bolt czy Free Now muszą teraz posiadać licencję, a ich samochody mają być oznakowane jako taksówki. Czy za kurs zapłacimy więcej?
Nowe przepisy mają na celu ujednolicenie rynku przewozu osób. Na skutek pandemii, zapowiadane od początku 2020 roku zmiany, weszły w życie dopiero po 9 miesiącach. Przewoźnicy zyskali jednak dzięki temu czas, aby się na nie przygotować. Co się zmieniło?
Tylko z licencją
Zgodnie z nowelizacją wszystkie platformy łączące pasażerów i kierowców muszą posiadać licencję na pośrednictwo w przewozie osób. Tego typu upoważnienie może uzyskać jedynie zarejestrowana w Polsce firma. W związku z tym wszystkie platformy pośredniczące w przewozie osób będą musiały odprowadzać podatek CIT i VAT od usług realizowanych w naszym kraju. Poprzednio ten obowiązek spoczywał na świadczących sam przewóz. Dodatkowo każdy pojazd transportowy ma być oznakowany jako taksówka. Ustawa jasno wskazuje też, że przejazdy można rozliczać za pomocą aplikacji, która będzie pełniła rolę taksometru.
Uber przygotowany
Platformy zapewniają, że sprostają wymogom nowego prawa. Firma Uber Polska działa już w oparciu o otrzymaną licencję pośrednika w przewozie osób. Przedsiębiorca odprowadza wszystkie wymagane prawnie opłaty. Teraz dodatkowo będzie pobierać i naliczać podatek VAT od usług pośrednictwa, które świadczy swoim partnerom na terenie kraju. Co więcej, Uber informuje, że zainwestował 6 mln zł w stworzenie ogólnokrajowego programu wsparcia lokalnych partnerów i kierowców w dostosowaniu się do nowych wymogów. Między innymi obejmował on wsparcie przy wyposażeniu pojazdu w lampę taxi i obowiązkowe oznakowania czy przeprowadzenie badań technicznych samochodu. Obecnie kierowcy mogą zdobyć licencje na łatwiejszych zasadach niż kiedyś, wystarczą badania lekarskie i dostosowany do wymagań, sprawny pojazd. Nie trzeba już zdawać egzaminu z topografii miast. Mimo to, niektórzy i tak nie zdecydowali się na wyrobienie licencji.
Poczekamy dłużej i zapłacimy więcej?
Od dawna zapowiadane zmiany spowodowały, że z rynku odpadły osoby, które jeździły z aplikacją tylko dorywczo. Takich jednostek było sporo. Szacuje się, że w ciągu niecałego roku z branży odeszło ponad 30 proc. taksówkarzy. Teraz z rynku zniknąć może nawet 70 proc. tych, którzy dotąd jeździli dla platform łączących ich z pasażerami, ale bez licencji taxi. Eksperci uważają, że z powodu deficytu kierowców Ubera czy Bolta, możemy teraz dłużej czekać na usługę. Co więcej, sam koszt przewozu może być wyższy, ponieważ przez świadczenie przewozu osób wzrasta, np. koszt ubezpieczenia OC.
Uber jednak uspokaja i zapowiada, że wprowadzone zmiany nie będą miały bezpośredniego wpływu na samą aplikację oraz poziom cen na platformie w Polsce. Koszt przejazdu i czas oczekiwania dalej uzależniony będzie od kilku czynników. W tym od liczby dostępnych kierowców, aktualnych zamówień, odległości, a także pory dnia i nocy.
Napisz komentarz
Komentarze