Od września obowiązuje nowe prawo budowlane, które skraca i upraszcza m.in. proces ubiegania się o pozwolenie na budowę. Oznacza to też szybsze wydawanie mieszkań, ale czy dla każdego ustawa jest korzystna?
Nadmierna liczba dokumentów, których wymaga się na samym starcie inwestycji, wydłuża proces budowy. Teraz ma być prościej i bardziej przejrzyście. 19 września 2020 r. weszła w życie znowelizowana ustawa Prawo budowlane, której głównym celem jest przyspieszenie i uproszczenie procedur budowlanych. Wiele mówi się przede wszystkim o znaczącej modyfikacji projektu budowlanego, który zyska zupełnie inną strukturę.
- Dzięki temu mieszkania i domy będą trafiać do obywateli w krótszym czasie. Zwiększenie dostępności mieszkań to jeden w priorytetów Ministerstwa Rozwoju. Mają temu także służyć rozwiązania prawne ujęte w tzw. pakiecie mieszkaniowym, rozpatrywanym obecnie przez Sejm – powiedziała wicepremier, minister rozwoju Jadwiga Emilewicz.
Mniej formalności
Zgodnie z nową ustawą już na etapie składania wniosku o pozwolenie na budowę lub zgłoszenia, budujący będą składać mniej dokumentów. Inwestor do wniosku o zgodę na rozpoczęcie prac będzie dołączał tylko część obecnego projektu budowlanego. Zmniejszy się również liczba wymaganych egzemplarzy opracowania. Obecnie organ, który wydaje pozwolenie na budowę, nie weryfikuje projektu pod kątem technicznym, a jedynie sprawdza kompletność dokumentów. Sama część techniczna wniosku (opis konstrukcji, instalacji, charakterystyka energetyczna) stanowi około 35 procent całej dokumentacji, a w dodatku często zmienia się w procesie inwestycyjnym. Teraz projekt techniczny będzie mógł być wykonany dopiero po uzyskaniu pozwolenia na budowę.
Większa stabilność
Zmiany ułatwią i przyspieszą przygotowanie nowych inwestycji. Będą sprzyjać szybszemu przyłączaniu budynków do sieci elektroenergetycznych, gazowych, ciepłowniczych, wodociągowych i kanalizacyjnych. Pojawią się konkretne terminy dla przedsiębiorstw na wydanie warunków przyłączenia do sieci, których przekroczenie spowoduje naliczenie kar. Ustawa zapewnia też większą stabilność działań inwestora. Wprowadza graniczny, pięcioletni termin dla stwierdzenia nieważności decyzji pozwolenia na budowę i decyzji o pozwoleniu na użytkowanie. Do tej pory, nieważność zgody można było stwierdzić wiele lat po czasie, kiedy budynek już powstał i był użytkowany. Wpływało to na niepewność inwestycji.
Gorzej dla sąsiadów
O ile w wielu sytuacjach zainteresowani zyskują więcej praw i możliwości, o tyle w pewnych aspektach ich uprawnienia zostają ograniczone. Odczują to przede wszystkim sąsiedzi niepożądanych inwestycji. Dotychczasowe Prawo budowlane definiowało obszar oddziaływania obiektu jako „teren wyznaczony w otoczeniu obiektu budowlanego na podstawie przepisów odrębnych, wprowadzających związane z tym obiektem ograniczenia w zagospodarowaniu, w tym zabudowy, tego terenu”. W nowej definicji usunięto frazę "w zagospodarowaniu", która jest kluczowa dla sąsiadów inwestora. Tym sposobem, doszło do zawężenia kręgu stron postępowania, które mają wpływ na wydanie pozwolenia na budowę obiektu. Wyrzucenie jednego słowa w nowelizacji prawa budowlanego, skróci czas oczekiwania na wydanie zgody na rozpoczęcie budowy. Zapis krzywdzi jednak sąsiadów, którym planowana inwestycja może z różnych względów przeszkadzać.
Napisz komentarz
Komentarze