Przedstawiciele lokalnych władz dyskutowali na temat możliwości przyspieszenia procedur związanych z budową obwodnicy Lesznowoli. Projekt nowego przebiegu drogi wojewódzkiej 721 utknął bowiem w GDOŚ.
Podczas ostatniej wizyty Marszałka Województwa Mazowieckiego Adama Struzika w starostwie powiatowym w Piasecznie z okazji podejmowania przez rade Powiatu stanowiska ws. planów podziału Mazowsza, radni podjęli temat palących kwestii rozbudowy dróg wojewódzkich na naszym terenie. Zgodnie z ówczesna deklaracją, Marszałek Struzik, wraz z Dyrektorem Mazowieckiego Zarządu Dróg Wojewódzkich, pojawili się na spotkaniu poświęconemu kwestii budowy nowej nitki drogi wojewódzkiej 721 na terenie Lesznowoli.
- W tej sprawie spotykamy się już kilkanaście lat. To jeden z węzłów gordyjskich – przyznał Adam Struzik. Podkreślił, że to inwestycja bardzo ważna dla rozwoju tej części województwa, a zwłaszcza powiatu piaseczyńskiego. Zaznaczył jednak przy okazji, że inwestycje drogowe w miejscowościach podwarszawskich są wyjątkowo drogie.
- Kilometr drogi potrafi kosztować nawet dziesiątki milionów złotych – zauważył. Uwaga ta może mieć znaczenie, kiedy już dojdzie do etapu budżetowania inwestycji.
Dokumenty utknęły na biurku urzędników GDOŚ
Prace nad obecnym projektem 721 bis zaczęły się w 2015 roku i utknęły w połowie 2018 roku, kiedy do Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska wpłynęło kilka odwołań od decyzji środowiskowej dla tej inwestycji. GDOŚ rozpatruje je po dziś dzień, mimo wielokrotnych monitów ze strony zarówno projektantów i MZDW, jak i reprezentantów samorządu lokalnego, zwłaszcza władz Lesznowoli.
- Z nieoficjalnych informacji wiemy, że decyzja jest już gotowa, przechodzi przez sito sprawdzające – powiedział Tomasz Lewandowski z MZDW. - My już co najmniej miesiąc temu słyszeliśmy, że decyzja jest już przygotowana – poinformował Maciej Lasek, który korzystając z mandatu poselskiego również interweniował w GDOŚ. Starosta Ksawery Gut nie krył oburzenia opieszałością urzędników GDOŚ.
- To jest dla mnie, jako wieloletniego urzędnika, nie do pojęcia, że ktoś może powiedzieć, że dokumenty leżą na którymś biurku i czekają na podpis.
Czytaj także: Drogowy kataklizm w Piasecznie już od piątku
Może trzeba etapować?
Z informacji MZDW wynika, że największy problem z przebiegiem 721 bis dotyczy jednej z firm, której nieruchomość miałaby trafić w całości pod nową drogę.
- W zamian firma ta po zmianie lokalizacji chciałby zostać bezpośrednio skomunikowana z nową drogą, na co my ze względu na warunki techniczne i bezpieczeństwo ruchu nie możemy się zgodzić – poinformował dyrektor MZDW Tomasz Lewandowski. Wsparcie w negocjacjach z tą firmą zaoferowała wójt Lesznowoli Maria Jolanta Batycka-Wąsik, która takie działania już podjęła.
Zważywszy na problemy w określonym punkcie radna Magdalena Mika-Kosior zaproponowała etapowanie prac i realizację tych odcinków, wobec których nie ma protestów i ewentualnie przesunięcie projektowanej trasy tam, gdzie to będzie konieczne. Dyrektor MZDW przyznaje, że jeśli nie będzie innego wyjścia takie rozwiązanie zostanie wzięte pod uwagę. Na razie jednak chce czekać na decyzję GDOŚ i ma nadzieję, że będzie ona pozytywna dla inwestora. Z kolei wójt Lesznowoli zauważyła, że nie ma możliwości zmiany przebiegu tej trasy.
- Została ona wypracowana tak, by maksymalnie wygasić ewentualne protesty i to się udało. Przy jakiejkolwiek zmianie będziemy ich mieć nie trzy czy nawet trzydzieści, ale trzysta – podkreśliła.
Starosta Ksawery Gut podpowiedział rozwiązanie, które pozwoli uniknąć konieczności ubiegania się o decyzję środowiskową, czyli realizacji odcinków poniżej 1 km drogi dla fragmentu od istniejącej drogi 721 do węzła Lesznowola. Ten fragment jest bowiem kluczowy dla rozprowadzenia ruchu z budowanej trasy S7.
W wariancie optymistycznym dwa lata do startu prac
Czy MZDW skorzysta z tych rozwiązań? Na razie chce czekać na decyzję RDOŚ i od niej uzależnia dalsze kroki. Piaseczyńscy radni zaapelowali jednak o wyznaczenie jakiegoś rozsądnego terminu tego oczekiwania, a następnie przystąpienia do działań bardziej ofensywnych wobec GDOŚ, na przykład przez kontrole urzędników tej instytucji przez władze centralne na wniosek posła Laska. Radny Sejmiku Mazowieckiego Piotr Kandyba zapowiedział z kolei mobilizację mieszkańców i zebranie podpisów pod petycją w sprawie opieszałości GDOŚ.
W wariancie optymistycznym rzeczywiście już za chwilę MZDW otrzyma pozytywną (czyli oddalającą zaskarżenia) decyzję środowiskową. Co dalej?
- Od ostatecznej decyzji środowiskowej potrzebujemy około 1,5 roku na dokończenie projektowania i uzyskanie decyzji ZRID, czyli mówimy o realizacji na przełomie roku 2022/2023.
Oczywiście przy zabezpieczeniu środków w budżecie województwa.
- Jeśli decyzja będzie negatywna, mamy jeszcze możliwość odwoływać się od niej do Sądu Administracyjnego, co oczywiście wydłuża znowu ścieżkę postępowania – podsumował Tomasz Lewandowski.
Na posiedzeniu Komisji Strategii przedstawicieli GDOŚ nie było. Urzędnicy nawet nie odpowiedzieli na zaproszenie samorządu.
Napisz komentarz
Komentarze