Druga fala epidemii i wprowadzane obostrzenia powodują, że właściciele klubów fitness oraz siłowni znaleźli się w dramatycznej sytuacji, walcząc o przetrwanie.
W związku z rosnącą ilością zakażeń, w zeszłym tygodniu rząd zdecydował o tymczasowym zawieszeniu działalności klubów fitness, siłowni oraz basenów. Nowe przepisy obowiązują od 19 października. Borykająca się z ogromnymi problemami branża fitness protestuje i szuka rozwiązań, które umożliwią funkcjonowanie klubów. Jak twierdzą właściciele, brakuje podstawy prawnej, by całkowicie zawiesić funkcjonowanie placówek. Do grupy protestujących dołączył piaseczyński klub Fitness for Ladies, który nie został zamknięty i funkcjonuje nadal.
- Informujemy, że FFL pozostaje otwarty jedynie dla osób uprawiających sport w ramach współzawodnictwa sportowego, zajęć sportowych lub wydarzeń sportowych, oczywiście z zachowaniem wszystkich obowiązkowych zasad sanitarnych i higieny – podaje klub na Facebooku.
To nie grupa ryzyka?
Skoro, w ograniczonym zakresie działać mogą lokale gastronomiczne, sklepy czy kościoły, to czemu na katastrofę skazuje się siłownie? Przedstawiciele klubów fitness zarzucają władzy, że nagłe ograniczenia najbardziej dotkliwie traktują branżę, w której jest najmniej osób o wysokim ryzyku zachorowalności na COVID-19. Wręcz przeciwnie, osoby aktywne, uprawiające regularnie wysiłek fizyczny najczęściej mają zwiększoną odporność.
- Do klubu uczęszczają osoby przeważnie zdrowe. A w bardzo wielu przypadkach osoby chorujące na COVID-19 dopadają objawy jak przy zwykłej grypie, a to oznacza m.in brak sił, więc gdzie tu mowa o ćwiczeniach. W związku z powyższym przy braku odpowiednich prawnych uzasadnień, mój klub będzie działał normalnie – mówi właścicielka piaseczyńskiego klubu.
Zgodnie z prawem
W związku z nowym przepisem pojawia się podobny problem, co w przypadku noszenia maseczek. Mianowicie zakaz, nie spełnia konstytucyjnej zasady prawa do przyzwoitej legislacji. W rozporządzeniu przekroczono delegację z ustawy o chorobach zakaźnych. Umożliwia ona tylko czasowe ograniczenie działalności, a nie jej całkowity zakaz.
- Klub pozostaje otwarty zgodnie z Dz.U.1997.78.483 - Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 2 kwietnia 1997 r. Art. 22 „Ograniczenie wolności działalności gospodarczej jest dopuszczalne tylko w drodze ustawy i tylko ze względu na ważny interes publiczny”, całkowite zamknięcie obiektu jest sprzeczne z Konstytucją – oświadczyła właścicielka FFL.
16 października Ministerstwo Sportu poinformowało również o wyjątkach od zakazu. Dotyczą one osób uprawiających sport w ramach współzawodnictwa sportowego, zajęć sportowych lub wydarzeń sportowych, a także uczniowie, w ramach zajęć na uczelni lub szkole. W związku z tym placówki, które przeznaczone są dla osób trenujących w ww. sytuacjach, mogą być otwarte. Co pozostawia szerokie pole do interpretacji dla ich właścicieli.
Być albo nie być
Branża fitness obecnie jest na skraju wytrzymałości. Silnie odczuła skutki lockdownu wiosną, gdy siłownie i kluby fitness nie mogły działać prawie trzy miesiące. Placówki otworzyły się ponownie w czerwcu w reżimie sanitarnym, a teraz znów będą musiały się zamknąć. To ogromny cios dla wszystkich. Jednak dla wielu kameralnych klubów jest to wyrok, który definitywnie oznacza zamknięcie na stałe.
- Zamknięcie naszego klubu oznaczałoby definitywny koniec naszej działalności; straciłoby pracę kilkanaście osób dla których fitness to jedyne źródło utrzymania, a dla naszych klientek to spadek odporności, samopoczucia i zdrowia psychofizycznego – wyjaśnia właścicielka.
Napisz komentarz
Komentarze