Za nami tłusty czwartek i natychmiast wzrosła liczba kobiet absolutnie załamanych stanem swojej tzw. silnej woli. Panie te już przeliczają, ile kalorii z jednego pączka znalazło się w ich biodrach oraz ile czasu będą potrzebowały na ich zrzucenie.
Śmieszy to oczywiście niemal wszystkich facetów z dwóch powodów – te panie, które są szczupłe i ich diety są albo prewencyjne, albo mają coś wspólnego z lekką chorobą psychiczną, te panie w ogóle nie powinny się martwić, gdyż tego „strasznego” pączka i tak w ich kształtach nie widać. Natomiast te panie, które dawno przekroczyły wagę mogącą określić je jako zwiewne istoty, mogą tego pączka zjeść z czystym sumieniem, bo... u nich też nie widać różnicy. Ale nasze panie wiedzą lepiej, więc pewnie dlatego właśnie teraz mojemu koledze udało się sprzedać tzw. „Orbiter”, czyli narzędzie do chodzenia w miejscu, które kupuje się z wielkim entuzjazmem, ale po kilku tygodniach jest to tylko grat zawalający połowę mieszkania, na którym co chwila pojawia się krwistoczerwony napis – „TY LENIU!!!”. Wiem, co mówię, miałem to urządzenie u siebie w domu i też tak do mnie wrzeszczało...
Tak więc pączki powędrowały w głąb przewodu pokarmowego, a na horyzoncie pojawiła się świetna, wręcz sensacyjnie dobra wiadomość. W tym roku został odwołany koniec karnawału. Mało tego, nikt nie jest w stanie przewidzieć kiedy się skończy. W naszej kochanej ojczyźnie jest wciąż i coraz bardziej zabawnie. W miejscowości Sztum pijany burmistrz tego miasteczka rzucił się z nożem na baner, który informował o niezbyt udanych posunięciach tegoż burmistrza. Najwyższa władza w Sztumie została zatrzymana przez patrol policji, który został poinformowany przez burmistrza, że zrobił to „W obronie koniecznej”.
Śmiechu było co niemiara, nie tylko w Sztumie, ale i całej Polsce, bo pan burmistrz wypalił o tej „Obronie koniecznej” również w TV. Nasi politycy wciąż dbają o dobry nastrój społeczeństwa. Choć działania rządu wciąż przerażają, to dla zachowania równowagi posłowie wciąż nas rozśmieszają. Poseł Liroy-Marzec wystąpił ostatnio ze swoim pierwszym projektem ustawy. Ubrany w czarną marynarkę i takież spodnie, pojawił się w białych butach przypominających buty narciarskie. Z kolei Minister Środowiska wszedł na mównicę w kamizelce myśliwskiej, co jednoznacznie sugeruje, że właśnie wrócił z polowania na dużą zwierzynę, którą chyba nie tylko podglądał, chodząc po lesie z flintą. Wszystkich tych posłów przebija p. Pawłowicz, która od dawna występuje w Sejmie RP w wyświechtanym T-shircie, w którym zapewne pojawia się również w swojej kuchni i pralni. U pani poseł jest to zresztą zrozumiałe, bo szkoda by było zasmarować jakiś ciuszek od Chanel sosem słodko-kwaśnym w czasie debaty sejmowej. W szoku są jedynie projektanci mody, którzy stracili zaufanie naszych parlamentarzystów jako element niepewny, jeżdżący na rowerach i promujących wegetarianizm.
Strój niezobowiązujący jest już normą wśród naszych posłów i nikogo nie dziwią niestandardowe elementy ubioru i wyglądu. Łupież na ramionach, nieogolona facjata, hiszpański wachlarz, ubłocone buty (jakim cudem brudzą buty, skoro ich wypasione fury dowożą ich wprost do gabinetów na trzecim piętrze?!). Wśród tej zgrai „modnisiów” błyszczy niczym diament zawsze elegancka pani Premier z broszką na wypiętej piersi (lewej piersi).
Przebieranki i karnawał trwają w najlepsze, a większość imprez odbywa się w przyjętych na całym świecie godzinach nocnych. A wszystko to w okrągłym budynku, dla niepoznaki nazwanym kiedyś Sejmem RP. Oprócz tych zabaw praktycznie nic się w Polsce nie dzieje. Nie dzieje się do tego stopnia, że tak ważne media, jak „Wiadomości” w pierwszym programie TVP, nie mają o czym informować i przekazują nam informacje o tym, co się... nie wydarzyło.
Jest to śmiały pomysł i jak sądzę programy informacyjne na całym świecie podchwycą z entuzjazmem wynalazek p. Kurskiego.
Generalnie jednak to nuda, panie. Nuda tym bardziej że (jak informuje nas wciąż pani Premier) opozycja nie daje pracować rządowi. I tu problem, bo rząd wraz z partią rządzącą ma absolutną większość w sejmie i może wszystko (może np. uchwalić, że piątek od dziś nazywa się „pomidor” i nikt im złego słowa nie powie), a nawet TVP1 nie informuje, w jakiej formie ta nieszczęsna opozycja może rządowi w rządzeniu przeszkadzać. Praca naszego, wciąż nowego rządu trzyma się standardów światowych, o czym przekonała mnie niedawna wypowiedź p. Hillary Clinton, która oznajmiła, że zna się również na podejmowaniu decyzji militarnych, ponieważ... niejednokrotnie widziała, jak robi to jej mąż. Bo wszystkie rządy są do siebie podobne, prawda? Niczym się nie różnią, a dodatkowo nie ma to wpływu na życie rodaków – tak właśnie myśli ogromna większość Polaków. To z kolei zupełnie tak samo, jak w reklamie jednej z firm przetwórstwa rybnego, gdzie niezadowolony klient mówi:
– Przecież to nie pizza.
– Ale podobne... – odpowiada znany kucharz z Francji.
Cieszmy się karnawałem, może potrwać jeszcze cztery lata albo do końca świata i jeden dzień dłużej.
Napisz komentarz
Komentarze