Niedawne opady śniegu wywołały na konstancińskich forach dyskusję na temat odśnieżania dróg. Części mieszkańców nie podoba się fakt, że jezdnie i chodniki są posypywane solą.
Wraz z atakiem zimy powrócił temat bezpieczeństwa na drogach. Część komentatorów wyraziła oburzenie wykorzystaniem soli w usuwaniu lodu i śniegu. Wskazywali na szkodliwy wpływ chlorku sodu na środowisko, pojawiły się również sugestie, iż posypywanie dróg solą jest zakazane w gminach uzdrowiskowych. Sprawdzamy więc, jakie są najlepsze metody usuwania lodu i śniegu z nawierzchni dróg.
Nieekologiczna sól
Rzeczywiście, spośród dostępnych sposobów na zapewnienie bezpiecznej jazdy zimą sól jest najbardziej szkodliwa. Rozpuszczając zamarzniętą wodę tworzy roztwór, który wnika w szczeliny nawierzchni, powodując ich korozję. Dotyczy to nie tylko dróg, gdzie nazbyt intensywne solenie może doprowadzić do niszczenia nawierzchni. Sól osadza się również na samochodach czy butach pieszych, wywołując uszkodzenia. Spływając do kanalizacji, powoduje też korozję sieci odpływowej. Słone roztopy są także szkodliwe dla środowiska – spływająca do gleby sól uszkadza systemy korzenne roślin. Aspekt środowiskowy jest szczególnie istotny w gminie uzdrowiskowej, jaką jest Konstancin. Część internautów sugerowała, że w uzdrowiskach nie wolno używać soli. W ustawie jednak brak konkretnych zapisów na ten temat.
Mimo wielu wad, sól ma jedną zdecydowaną przewagę – działa najszybciej. A gdy w grę wchodzi bezpieczeństwo, szczególnie na ruchliwych drogach, prędkość jest kluczowa.
Czytaj także: Chodnik odśnieża właściciel nieruchomości
Zapychający piasek
Zdecydowanie łagodniejszym dla środowiska materiałem jest piasek. Jednak i on nie jest bez wad. Przede wszystkim – sam piach nie rozpuści śniegu czy lodu. Nie w każdej sytuacji więc będzie on skuteczny. W dodatku w przeciwieństwie do soli, piasek nie ulegnie rozpuszczeniu. A to oznacza, że po roztopach pozostanie na asfalcie lub spłynie do kanalizacji, gdzie może doprowadzić do jej zatkania i zniszczenia. Na suchym asfalcie zaś warstwa piachu prowadzi do utraty przyczepności. Po sezonie zimowym więc samorządy muszą uprzątnąć go z dróg, co wiąże się z dodatkowymi kosztami.
A może żwir?
Część mieszkańców zasugerowała wykorzystanie żwiru. To rozwiązanie z powodzeniem stosuje się w Skandynawii, a jego dodatkowym plusem jest możliwość wielokrotnego użytku. Po roztopach żwir można uprzątnąć, zmagazynować i wykorzystać ponownie w kolejnym sezonie. Czy jednak to rozwiązanie sprawdzi się w Polsce? Przeciwko tej metodzie przemawia kilka argumentów. Po pierwsze, aby żwir dobrze spełnił swoje zadanie, należy go wysypać na drogę pokrytą warstwą śniegu. Tego zaś w naszym kraju jest coraz mniej. Na lodzie, z którym częściej mamy do czynienia na drogach, zwyczajnie się nie sprawdzi. Drugim argumentem przeciwko żwirowi jest... krótka zima. Jeśli bowiem spojrzymy na zimy w ostatnich latach i ciągły wzrost temperatur, okaże się, problem dotyczy zaledwie kilku czy kilkunastu dni w roku. Rozsypywanie żwiru, by po tygodniu go uprzątać, nie znajduje więc uzasadnienia. Szczególnie, jeśli weźmiemy pod uwagę koszty całej operacji.
Wydaje się więc, że nie ma idealnego rozwiązania. Najpopularniejszą metodą pozostaje posypywanie dróg mieszanką piasku i soli. Coraz częściej też zamiast chlorku sodu wykorzystuje się chlorek wapnia, który ma podobne właściwości do soli, jest jednak biodegradowalny i nie szkodzi środowisku. Niezależnie jednak od rozwiązań wybieranych przez samorządy, najlepszym sposobem na bezpieczeństwo pozostaje zachowanie szczególnej ostrożności przez wszystkich użytkowników dróg – tych zmotoryzowanych i tych pieszych.
Napisz komentarz
Komentarze