Walentynki to tradycyjnie czas kolacji we dwoje i romantycznych wypadów do kina czy teatru. W tym roku jednak przed zakochanymi stoi nie lada wyzwanie.
Miniony rok z pewnością nie służył budowaniu nowych związków. Nawiązywanie świeżych znajomości z zachowaniem dwumetrowego dystansu do łatwych nie należy. Sprawę utrudniają też maski – bo jak tu oczarować uśmiechem spod warstwy materiału? Nie da się ukryć: miłość w czasach zarazy to nie bułka z masłem. Łatwiej jest z pewnością tym z nas, którzy swoją lepszą połówkę znaleźli jeszcze zanim rząd zabronił trzymania się za ręce. Choć tu z kolei może dojść do swoistej klęski urodzaju. Jak utrzymać związek w świeżości, kiedy praca zdalna i ograniczone wyjścia z domu skazują nas na nieprzerwane współistnienie?
Jak więc w tych dziwnych czasach sprostać walentynkowym tradycjom?
Na dobry początek – przez żołądek do serca. Nic tak nie rozpali uczuć naszej drugiej połówki, jak pyszna kolacja przy świecach. Oczywiście – wyjście do restauracji odpada, ale przecież mamy inne opcje. Dla tych, którzy lubią kuchenne eksperymenty, to doskonała okazja, by zmierzyć się z nowym, egzotycznym przepisem. Rzecz jasna może się zdarzyć, że nasz entuzjazm przerośnie nasze umiejętności, ale prawdziwa miłość z pewnością doceni wysiłek włożony w przygotowanie dań. Tym, którzy traktują kuchnię jak front wojenny, rekomendujemy raczej skorzystanie z bogatej oferty dań na wynos; obecnie praktycznie każda restauracja oferuje menu z dostawą. Wybór jest ogromny, w naszej gestii będzie więc tylko dopilnować, by w ten romantyczny wieczór nie zaoferować drugiej połówce schabowego z frytkami...
Czytaj także: Walentynkowy koncert życzeń
A może do kina? Już można! Jest tylko drobny szkopuł – co drugie miejsce na widowni powinno pozostać wolne. A to oznacza, że na kinowej sali próżno będzie szukać ciepłego ramienia tuż obok. Tym spragnionym kultury na walentynkowej randce podsuwamy więc inny (choć może nieco kosztowny) pomysł. Zamiast bukietów czy czekoladek, kupmy naszej miłości... wielkiego pluszowego misia, którego wręczymy jeszcze przed wyprawą do kina. Fakt, nieco się wykosztujemy, plus czeka nas dźwiganie gabarytowego pluszaka. Te niedogodności opłacą się jednak na widowni, kiedy nasz pluszowy kompan zasiądzie między nami, zapewniając obu stronom miękką łapkę do potrzymania w czasie seansu!
Nasze propozycje należy oczywiście traktować z przymrużeniem oka, podobnie jak samo święto zakochanych. Walentynkowe zwyczaje są oczywiście miłe, ale przecież nieobowiązkowe. Po prostu zadbajmy o to, by ten dzień spędzić miło. Drobne, niesztampowe przyjemności z pewnością ucieszą naszą drugą połówkę nie mniej, niż romantyczne gesty tradycyjnie kojarzone z tym świętem.
Napisz komentarz
Komentarze