Z sołtys Czarnowa Małgorzatą Wojakowską-Żeglińską rozmawiała Agnieszka Deja.
A.D.: Jak Czarnów zmienił się przez ostatnie lata?
M.W.Ż.: Do lat 70. Czarnów był małą, podmiejską wioską, schowaną pośród lasów, z dość nieliczną społecznością. Wtedy to powstał miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego, umożliwiający rozwój wsi jako letniska. Jednak dopiero lata dziewięćdziesiąte XX wieku spowodowały dynamiczny napływ nowych mieszkańców również z terenu Warszawy.
Obecnie jesteśmy pod względem ludności drugim co do wielkości sołectwem w gminie Konstancin-Jeziorna.
XXI wiek postawił przed wsią nowe wyzwania i spowodował ogromne zmiany. Zmieniła się przede wszystkim struktura społeczna miejscowości i idące za tym potrzeby i oczekiwania. Już jako sołtys postawiłam na młodzież i integrację lokalnej społeczności. Służyły temu organizowane przeze mnie i mieszkańców imprezy kulturalne i sportowe, które po dziś dzień są wspominane nie tylko przez nas, ale i przez mieszkańców gminy i okolic, takie jak Dożynki Gminne 2008, Wianki czy też Międzynarodowy Dzień Dziecka 2010 r. Największym jednak sukcesem jest spontaniczny udział mieszkańców, czynnie zaangażowanych w coraz to nowe przedsięwzięcia.
Trzy lata temu obchodziliśmy 155-lecie Czarnowa. Z tej okazji zrobiliśmy wystawę, którą do dziś można oglądać na terenie placu sołeckiego przy ul. Partyzantów. W 2014 roku udało nam się stworzyć plac, na którym znajduje się altanka z miejscem na palenisko, wykonana przez mieszkańców z funduszu sołeckiego i partycypacyjnego, jest też plac zabaw i boiska wielofunkcyjne. To mieszkańcy, swoim wkładem i uporem, stworzyli ten plac, przynosili, co mogli, pomagali, jak umieli. Jest on tak popularny, że przyjeżdżają tu osoby z innych miejscowości, nie tylko z terenów gminy czy powiatu, ale nawet z Warszawy. Nie do końca jesteśmy z tego zadowoleni, ponieważ przyjezdni nie szanują naszej pracy, śmiecą, niszczą i odjeżdżają. To plac stworzony przede wszystkim dla mieszkańców Czarnowa oraz ich gości, ale takich, którzy potrafią się odpowiednio zachować.
A.D.: Czego w Czarnowie brakuje?
M.W.Ż.: Marzy nam się chodnik i ścieżka rowerowa wzdłuż ul. Gościniec. To piękna trasa turystyczna do Zalesia Górnego, w weekendy to właśnie tą drogą prowadzi szlak turystyczny i rowerowy na stawy w Zalesiu. Jednak jest ona niebezpieczna, samochody jeżdżą szybko, a piesi nie mają, gdzie uciec. Największy problem jest zimą, gdy podczas odśnieżania śnieg jest spychany na pobocza, co zawężą ulicę i zmusza pieszych do chodzenia po jezdni.
Innym problemem jest kanalizacja. Jeśli ją zrobimy, będziemy szczęśliwi. Brakuje nam również domu ludowego, w którym mogliby się spotykać mieszkańcy, gdzie byłaby świetlica dla dzieci, zajęcia kulturalne, można by pograć w szachy, usiąść i porozmawiać.
Mieszkańcy, nie tylko Czarnowa, narzekają nieco na źle skoordynowane połączenia autobusowe, jednak jest to w dużej mierze zależne od ZTM. Często autobusy linii L i 710 podjeżdżają zaraz po sobie.
Poza tym ciągle się rozwijamy, planujemy nowe rzeczy, mamy wiele pomysłów. Te rzeczy, które wymieniałam, wymagają wsparcia ze strony gminy i powiatu, nie możemy ich zrobić sami. Jeśli udałoby się zrobić te trzy rzeczy – chodnik ze ścieżką rowerową, kanalizację i dom ludowy – byłoby to najpiękniejsze miejsce na Ziemi.
A.D.: Jakby Pani opisała sferę kulturalną tej miejscowości?
M.W.Ż.: Jak już wspomniałam, stawiamy na sport i kulturę, zorganizowaliśmy wiele imprez. Wystawialiśmy na przykład „Jezioro łabędzie”, odbywały się u nas mecze piłki nożnej, zorganizowaliśmy międzynarodowy dzień dziecka, który miał uaktywnić szkoły z naszej gminy. Był sylwester, bajkowy pokaz mody i dożynki na ponad 3 tysiące osób. Będziemy uczestniczyć w tym roku w Światowych Dniach Młodzieży. Mieszkańcy chodzą wspólnie do teatru i na koncerty do Hugonówki. W planach mamy album ze wspomnieniami dotyczącymi Czarnowa. W 2014 i 2015 roku przygotowaliśmy specjalne kalendarze ze zdjęciami aktywnych mieszkańców.
Czarnów był wielokrotnie nagradzany, m.in. przez prezydenta Kaczyńskiego. Otrzymaliśmy wojewódzką nagrodę za Najaktywniejsze Sołectwo, przyznano mi nagrodę Sołtysa Roku, a także brązowy medal za krzewienie kultury. Czarnów jest również laureatem wielu gminnych nagród, m.in. za najczystsze sołectwo.
To wszystko nie jest tylko moją zasługą. Mieszkańcy mają wiele pomysłów, którymi się ze mną dzielą, a potem wspólnie je realizujemy. Często jest tak, że jak coś wymyślamy i robimy, to jesteśmy w tym pierwsi, a innie społeczności nas naśladują. Cieszy nas to, że jesteśmy wzorem dla innych sołectw. Można powiedzieć, że naszą dewizą jest robienie czegoś tak, by być wzorem dla innych.
A.D.: Czy uważa Pani, że mieszkańcy Czarnowa są aktywni?
M.W.Ż.: Zdecydowanie. Angażują się we wszystkie pomysły, które mają przynieść coś dobrego lokalnej społeczności. Mieszkańcy wiedzą, że to, co robią, robią dla innych. To im sprawia przyjemność. Gdy organizujemy imprezy, to oni zajmują się dekoracjami, przygotowaniem miejsca, kostiumami, scenografią. Każdy robi to, co umie, pomaga jak może. Wiadomo, że jest to praca społeczna, zazwyczaj w czasie wolnym, ale nikt nigdy się nie wymigiwał, nie skarżył. Można powiedzieć, że dzięki takim inicjatywom wykształciło się w Czarnowie społeczeństwo obywatelskie. Klimat między mieszkańcami jest niesamowity, bezcenny.
A.D.: Co według Pani jest mocną stroną tej miejscowości?
M.W.Ż.: Przede wszystkim społeczność, ale też klimat, krajobraz, piękny las. Natura była pierwszą rzeczą, w której się zakochałam, gdy się tu sprowadziłam, a potem byli ludzie. Czarnów jest wyjątkowy – miejscowość, która leży na polanie, pośród lasów, w otulinie Parku Chojnowskiego. To jest piękne – cały czas asymilujemy się z zielenią, to wycisza, uspokaja po powrocie z pracy. Urokiem Czarnowa jest las i otoczenie, w którym się znajduje. No i ten klimat, atmosfera między ludźmi, o którym już wspominałam. To ich praca i zaangażowanie tworzą Czarnów.
Napisz komentarz
Komentarze