227 lat po Bitwie Gołkowskiej – największej bitwie w historii gminy Piaseczno, która miała miejsce 9 i 10 lipca 1794 roku w czasie Insurekcji Kościuszkowskiej, na wielkim głazie na rondzie w Gołkowie, w miejscu najbardziej zaciętych walk, zostanie odsłonięta tablica z listą poległych. Dopiero teraz udało się dotrzeć do nazwisk polskich oficerów z dywizji gen. Józefa Zajączka, poległych i rannych w tej bitwie.
Jesteśmy im winni dozgonną pamięć i cześć, gdyż przelali krew za Rzeczpospolitą Obojga Narodów oraz naszą małą ojczyznę – Piaseczno. Ich ofiara była tym cenniejsza i zasługująca na naszą wdzięczność, iż w większości nie pochodzili oni z Mazowsza, a z terenów Wielkiego Księstwa Litewskiego. Sama bitwa miała charakter obronny. Siły polskie liczyły 7600 żołnierzy, podczas gdy rosyjskie, dowodzone przez gen. Iwana Fersena – 13 000. Polacy stacjonowali pomiędzy rzeką Jeziorką a lasem w Bobrowcu, w okolicy dzisiejszego ronda. Gen. Zajączek powstrzymał na 24 godziny korpus Moskali, dając mieszczanom piaseczyńskim jeszcze jedną bezpieczną noc, z 9 na 10 lipca 1794 roku, a następnie wycofał się przez Piaseczno do Warszawy.
Spalone Piaseczno
Pomimo męstwa polskich oddziałów, nie udało się na dłużej powstrzymać pochodu obcych wojsk. Piaseczno bardzo ucierpiało po bitwie pod Gołkowem. Kozacy spalili całe centrum miasta – wszystkie domostwa, budynki miejskie, starościńskie i plebańskie na północ od dwóch stawów piaseczyńskich (do dzisiaj istniejący w parku oraz już nieistniejący na terenie dzisiejszego skweru Kisiela). Ostał się po tej stronie tylko kościół piaseczyński, w którym po bitwie stacjonowali Kozacy i przez nich nie odbywały się msze święte przez 9 tygodni. To był prawdziwy kataklizm dla naszego miasta. Spalono drewnianą plebanię, drewniany, piętrowy, zbudowany na planie kwadratu w 1754 roku, ratusz miejski, który stał pośrodku rynku. Po spalonym ratuszu zostały nam tylko artefakty – stojący, złocony krzyż metalowy, który był na wyposażeniu ówczesnych burmistrzów (przysięgali na niego radni piaseczyńscy w XVIII w.), oraz zielone kafle piecowe odnalezionych w czasie badań archeologicznych przeprowadzanych na rynku. Zdewastowano również pobliski, stojący przy plebanii naprzeciwko ratusza dwór wójta. Nieco dalej w parku spalono także pałac myśliwski, zbudowany dla Augusta III Sasa, który stał na tyłach dzisiejszego starostwa. Zrujnowano też dom starosty Henryka Bruehla, poprzednika dzisiejszej Poniatówki, którego pięknie sklepione, murowane piwnice, zachowały się do dzisiaj pod Poniatówką.
Czytaj także: Tu zaszła zmiana – Rynek
Polegli i ranni w bitwie pod Gołkowem
Przed takim to kataklizmem próbowali nas ochronić nasi bohaterowie, których nazwiska i stopnie (bez imion) zachował dla wieczności raport pobitewny generała Zajączka, głównodowodzącego bitwą, opublikowany w „Gazecie Wolnej Warszawskiej” (nr 25), 9 dni po bitwie tj. 19 lipca 1794 roku, w czasie oblężenia Warszawy. Według danych źródłowych znamy nazwiska 3 poległych oficerów z tej samej brygady Józefa Kopcia – II Brygady Kawalerii Narodowej Wielkiego Księstwa Litewskiego (petyhorskiej, pińskiej) spośród 129 całkowitej liczby poległych. Biorąc pod uwagę przebieg bitwy i fakt, że w najbardziej dramatycznej potyczce brała udział po polskiej stronie właśnie II BKN WKL, jest to jeszcze bardziej uprawdopodobnione. Polegli:
Porucznik Kołłątaj – według „Spisów Oficerów Wojska Wielkiego Księstwa Litewskiego 1777-1794”, opracowanych przez M. Machynię, V. Rakutisa i Cz. Srzednickiego, w II BKN WKL służyło 3 oficerów o nazwisku Kołłątaj: Ignacy, Jerzy I, Jerzy II. Na początku trop wiódł do Ignacego. Na pewno przedarł się wraz z brygadierem Kopciem ze wschodu do Tadeusza Kościuszki. Został awansowany na porucznika w dniach poprzedzających bitwę, tj. 4 lipca 1794 roku w obozie pod Wólką Pracką przez Naczelnika, jak donoszą „Akta Powstania Kościuszki”, tom III. Ewidentnie brał udział w bitwie pod Gołkowem. Jednakże na podstawie źródła z Centralnego Państwowego Archiwum Ukrainy we Lwowie – dokumentacja trójstronnej komisji do spraw likwidacji długów króla Stanisława Augusta i RP – udostępnionego mi przez dr. Mariusza Machynię (za co serdecznie dziękuję), okazało się, że Ignacy był wśród żywych w 1799 roku – jako zgłaszający roszczenie wobec komisji. Dodatkowo Ignacy chrzcił syna Hieronima 1.1.1803 roku w folwarku Bayki, w parafii Łukonica, w powiecie Słonimskim, jako porucznik byłego Wojska Litewskiego, co ostatecznie wykluczyło go spośród poległych. Biorąc pod uwagę, że w brygadzie było jeszcze dwóch poruczników o imieniu Jerzy – Jerzy I, który służył w brygadzie jako chorąży, a później porucznik w latach 1775-1794 i Jerzy II, który służył w brygadzie jako porucznik w latach 1775-1783 oraz że wśród żywych w 1799 w dokumentacji ww. komisji roku występował tylko jeden Jerzy Kołłątaj, najbardziej prawdopodobne jest, że pod Gołkowem poległ Jerzy I Kołłątaj, a wśród żywych w 1799 roku notowano Jerzy II Kołłątaja, u którego rozpoczynał swą służbę późniejszy brygadier Józef Kopeć, jak to opisywał w swoich pamiętnikach.
Podporucznik Korson – według ww. spisu w II BKN WKL służył Joachim Korzon, który również przedarł się wraz z brygadierem Kopciem ze wschodu do Tadeusza Kościuszki. Biorąc pod uwagę fakt, iż Joachim Korzon był na pewno uczestnikiem bitwy pod Gołkowem, gdyż był awansowany na stanowisko porucznika również w Wólce Prackiej w przededniu bitwy oraz fakt, iż w źródle z 1799 roku nie występuje wśród żywych (jego spadkobiercy występują z roszczeniem do komisji), z dużym prawdopodobieństwem, graniczącym z pewnością, w bitwie pod Gołkowem poległ porucznik Joachim Korzon, a w raporcie gen. Zajączka pomylono stopień oraz jedną literę w nazwisku.
Chorąży Giźliński – biorąc pod uwagę fakt, iż Stanisław Giżyński z II BKN WKL na pewno uczestniczył w bitwie pod Gołkowem, gdyż był awansowany przez Naczelnika na stanowisko chorążego również w Wólce Prackiej oraz fakt, iż w ww. źródle z 1799 roku nie występuje wśród zgłaszających roszczenie do komisji, z dużym prawdopodobieństwem, graniczącym z pewnością, w bitwie pod Gołkowem poległ chorąży Stanisław Giżyński, a w raporcie gen. Zajączka pomylono się w literowaniu nazwiska.
Podsumowując: odnalezieni bohaterowie, którzy przelali swą krew w bitwie pod Gołkowem to z dużą dozą prawdopodobieństwa porucznik Jerzy Kołłątaj, porucznik Joachim Korzon oraz chorąży Stanisław Giżyński. Jednakże na ostatecznej wersji tablicy ku czci zdecydowano, aby podać nazwiska i stopnie (bez imion) literalnie zgodne z raportem gen. Zajączka.
Oprócz wyżej wymienionych poległych oficerów raport gen. Zajączka wymienia również 6 rannych oficerów w bitwie pod Gołkowem: podporucznik Teodor Jasiński z I wielkopolskiej Brygady Kawalerii Narodowej komendy Madalińskiego, major Józef Golijowski z I ukraińskiej Brygady Kawalerii Narodowej komendy Wyszkowskiego (otrzymał złoty zegarek od Kościuszki); w raporcie gen. Zajączka występuje różnica w pisowni nazwiska tj. Goleiewski, podporucznik Jacek Borzęcki z I ukraińskiej Brygady Kawalerii Narodowej komendy Wyszkowskiego, porucznik Jerzy Łopata z II BKN WKL (brygady pińskiej) komendy Kopcia, podpułkownik Florian Zaremba z Regimentu Pieszego 7 Koronnego; w raporcie gen. Zajączka występuje różnica w pisowni nazwiska tj. Zaręba, kapitan Ignacy Lipiński (kontuzjowany) z Pułku Aleksandra Sokoła, pułkownika grenadierów lubelskich (milicja województwa lubelskiego).
„Umieram, ale mi słodko umierać dla kochanej ojczyzny”
W tym samym raporcie gen. Zajączka na końcu meldunku znajdujemy cytat stanowiący parafrazę Horacego „Umieram, ale mi słodko umierać dla kochanej ojczyzny”, towarzyszący liście poległych. Jako wołającego te słowa źródło podaje polskiego artylerzystę, śmiertelnie ranionego w bitwie pod Gołkowem. Cytat jest zgodny z faktami historycznymi tj. bitwa miała rzeczywiście charakter defensywny i polska artyleria odegrała w niej istotną rolę. Jest to cytat historyczny ze źródła sygnowanego przez gen. Zajączka, opublikowany zaledwie 9 dni po bitwie w czasie oblężenia Warszawy przez zaborców i należy go czytać w kontekście tamtych wydarzeń. Odzwierciedla panujące wówczas przeświadczenie, nawiązujące do tradycji antycznej, iż prawdziwy patriotyzm przejawia się w cierpieniu i daninie krwi za wolność Ojczyzny. Podobnie Tadeusz Kościuszko pisał 1 lipca 1794 z obozu pod Wółką Pracką do Rady Najwyższej Narodowej „umrzeć lub zwyciężyć – hasłem jest naszym”.
Andrzej Gałkowski
Napisz komentarz
Komentarze