Stan cmentarza ewangelicko-augsburskiego w Górze Kalwarii daleki jest od ideału. Zapadnięte groby i przewrócone krzyże świadczą o tym, że o nekropolii dawno zapomniano. Na szczęście są i tacy, którzy zapomnieć nie chcą.
Wchodząc na portal Google Maps możemy spojrzeć na Górę Kalwarię z lotu ptaka. Widzimy Wisłę, linię kolejową, ulice i wiele kolorowych "pinezek", wskazujących godne uwagi obiekty. Wzdłuż ulicy Budowlanych znajdujemy dwie zielone "pinezki", oznaczające sąsiadujące ze sobą nekropolie: cmentarz rzymskokatolicki i cmentarz żydowski. Tuż obok czujne oko zauważy jeszcze jeden skrawek zieleni – niewielki, o regularnym kształcie. Tu już "pinezki" nie ma. Gdyby była, poinformowałaby nas, że jest w tym miejscu jeszcze jeden cmentarz – ewangelicko-augsburski.
Ewangelicy przybyli w okolice Góry Kalwarii chwilę przed rozbiorami. Byli to głównie osadnicy niemieccy. Z upływem czasu zasymilowali się z polską i żydowską społecznością Góry Kalwarii. Przyszła jednak II wojna światowa. Nazistowski okupant wszedł do Polski i upomniał się o "swoich rodaków". Kalwaryjscy ewangelicy dostali wybór: podpisać volkslistę lub trafić do obozu. Dość powiedzieć, że po wojnie do Góry Kalwarii wrócili nieliczni.
Dziś śladów po ludności ewangelicko-augsburskiej jest już niewiele. Nikt już nie pamięta, że Kąty kiedyś nosiły nazwę Kanstatt. Najwyraźniejszą pamiątką po mieszkających tu przez 150 lat sąsiadach jest właśnie cmentarz. A ten jest w ruinie.
Do kogo należy cmentarz?
Wejście do nekropolii prowadzi przez skorodowaną bramę w pokruszonym murze. Widnieją na nim jeszcze dziury po kulach – pamiątka po II wojnie światowej, gdy na terenie cmentarza okopały się wojska niemieckie. Krótki spacer po zarośniętych alejkach napawa smutkiem. Groby naszych dawnych sąsiadów są dziś w fatalnym stanie. Przewrócone i połamane płyty nagrobne i krzyże, zatarte inskrypcje, zapadnięte komory grobów – na każdym kroku widać dziesięciolecia zaniedbań. Dlaczego zapomniano o ewangelikach pochowanych na kalwaryjskiej nekropolii? Odpowiedzi na to pytanie jest kilka. Po pierwsze, zabrakło tych, którzy dbaliby o groby bliskich. Po drugie, w latach 50., krótko po ostatnim pochówku na tym cmentarzu, parafię ewangelicko-augsburską wywłaszczono. Dziś nekropolia należy do Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego. Ten jednak ma w swojej pieczy setki podobnych cmentarzy w całym kraju. Ewangelicy są dziś w Polsce niewielką grupą wyznaniową – zaledwie nieco ponad 60 tysięcy wiernych. Na opiekę nad nekropoliami zwyczajnie brakuje środków.
W 2017 r. gmina Góra Kalwaria podjęła próby przejęcia cmentarza, by móc zająć się jego rewitalizacją. Radni podjęli uchwałę dającą burmistrzowi zielone światło do rozmów z hierarchami. Ostatecznie jednak do przekazania nekropolii nie doszło. Nieoficjalnie mówi się, że wizja ówczesnych władz Góry Kalwarii nie podobała się przedstawicielom Kościoła i rozmowy zakończyły się fiaskiem.
Nie zapomnieć o sąsiadach
Na szczęście jednak nie brakuje ludzi, którym fatalny stan cmentarza nie pozwala na bezczynność. Od kilku lat Towarzystwo Opieki nad Zabytkami z pomocą wolontariuszy porządkuje teren nekropolii. Dzięki ich pracy udało się zidentyfikować 85 grobów. W planach są dalsze prace, jednak do ich realizacji potrzebne są pieniądze. A z tym nie jest łatwo. Towarzystwo Opieki nad Zabytkami kilkukrotnie ubiegało się o granty na rewitalizację cmentarza, jednak do tej pory ich starania przynosiły nikłe efekty. Nadzieja pojawiła się w zeszłym roku. – Dzięki naszym staraniom udało się uzyskać od Mazowieckiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków wpis do rejestru. To daje nam większe możliwości do szukania dotacji – mówi nam Piotr Rytko z TOnZ.
Pieniądze będą potrzebne, bo do zrobienia jest jeszcze wiele. Groby są uszkodzone, wiele z nich jest otwartych bądź zapadniętych. – W pierwszym etapie chcielibyśmy postawić wszystkie położone płyty i krzyże. Nawiązaliśmy współpracę z fundacją Kamienie Niepamięci, która zrzesza mistrzów kamieniarstwa. Z ich pomocą moglibyśmy odtworzyć nagrobki – opowiada Rytko. Zasypanie otwartych grobów nie będzie jednak proste. – Te groby są otwarte od 40 lat. Żeby je zasypać, musimy wiedzieć, co się w nich znajduje.
Ekspertyzy są jednak kosztowne, więc TOnZ stara się zabezpieczyć groby w takim stanie, w jakim są obecnie. Czy uda się zrewitalizować cmentarz i tym samym przywrócić pamięć o dawnych mieszkańcach Góry Kalwarii? – Nasi wolontariusze wciąż pracują, oczyszczają teren, ale to potrwa. Taki cmentarz wymaga ogromnych nakładów – mówi na Piotr Rytko. – Staramy się, by o tym cmentarzu nie zapomniano.
Wpis do rejestru zabytków daje nadzieję, że cel Towarzystwa Opieki nad Zabytkami uda się zrealizować. Jednak do dawnej świetności zaniedbywanego przez dekady cmentarza jeszcze daleko.
Napisz komentarz
Komentarze