Pechowy początek igrzysk dla polskich panczenistów. Kilkoro z nich, w tym Marek Kania, przebywa na izolacji po tym, jak uzyskali pozytywne wyniki testu na obecność koronawirusa.
Marek Kania jest objawieniem sezonu. Wychowanek Zrywu Słomczyn, obecnie reprezentujący barwy Legii Warszawa, w listopadzie stanął na podium Pucharu Świata w łyżwiarstwie szybkim w Stavanger. Doskonale poradził sobie również na mistrzostwach Europy w holenderskim Heerenveen, gdzie zajął 8. miejsce. Koronnym dystansem Kani jest 500 metrów, na którym jego życiowy rekord to 34,460. Właśnie na tym dystansie panczenista z Konstancina-Jeziorny ma wystąpić na igrzyskach olimpijskich w Pekinie.
Start olimpijski Marka Kani stoi jednak pod znakiem zapytania. W polskiej kadrze łyżwiarskiej pojawiły się bowiem zakażenia koronawirusem. Wykonane jeszcze przed wylotem do Pekinu testy dawały wyniki negatywne. Po przylocie do stolicy Chin jednak część zespołu uzyskała pozytywne wyniki testu. W tym gronie znalazł się również Kania. Sportowcy zostali skierowani na kwarantannę. Pozostaną w izolacji do uzyskania dwóch negatywnych testów na obecność wirusa.
– Na szczęście czuję się dobrze, wiec jedyne czego mi potrzeba to te negatywne testy – zapewnia Marek Kania.
Czy uda się wystartować? Na razie pozytywne testy wykluczyły z biegu na 500 m Natalię Maliszewską. Koronawirus uniemożliwił też Natalii Czerwonce występ w charakterze chorążej polskiej reprezentacji. Sam Marek Kania ma startować dopiero 12 lutego. Jest więc duża szansa, że do tego czasu uda się uzyskać dwa negatywne wyniki i panczenista z Konstancina-Jeziorny będzie mógł rozpocząć przygotowania do zmagań medalowych.
Napisz komentarz
Komentarze