Leżę na plaży. Słońce. Upał. Ciszyca. Ukochana Wisła. Wyczekiwany przeze mnie długi weekend majowy. Ilu z Was właśnie tak spędziło ostatnie dni? Brzmi fantastycznie, gdyby nie to, że aby dojść do mojego ulubionego miejsca, musiałam przedzierać się przez góry śmieci. Co jest z nami nie tak, że myślimy tylko o sobie? Rozejrzałam się dookoła i zobaczyłam zadbanych ludzi, ręczniki równiutko rozłożone, parasole, wzorzyste parawany i wielkie sterty śmieci tuż za nimi. Dlaczego myślimy, że wyrzucone przez nas śmieci magicznie znikną? Nawet Andersen czy bracia Grimm nigdy nie wspomnieli o niewidzialnych śmieciarkach, które za nas posprzątają. Niestety muszę tu niektórych rozczarować – jeśli wyrzucisz butelkę po pysznym piwku, to następnego dnia też będzie leżała. Ba! Może się tak zdarzyć, że w przyszły weekend twoje dziecko albo ukochany czworonóg pokaleczy sobie stopę o twojego śmiecia. Ale by się wtedy działo! Przeklinania i wyzwisk nie byłoby końca. Brzmi znajomo? Jeśli nie pomagamy przyrodzie, to chociaż jej nie przeszkadzajmy. A jak nie obchodzi cię natura, to pomyśl, że w następny weekend chciałbyś zrobić grilla w ładnych dla swojego oka okolicznościach.
Sprzątajmy, proszę, po sobie!
Tekst i zdjęcie Alicja Twardecka
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze