O stworzenie strefy Kiss&Ride przy szkole w Łazach wnioskowali przede wszystkim rodzice uczniów. Liczyli na to, że wyznaczenie specjalnych miejsc, które pozwolą wypuścić dziecko z samochodu i jechać dalej, wyeliminuje nagminne zatrzymywanie samochodów na ulicy i tamowanie ruchu, a dodatkowo poprawi bezpieczeństwo wysiadających przy ulicy dzieci. Przed nowym rokiem szkolnym gmina wyznaczyła więc w zatoczce przy ul. ks. Słojewskiego strefę K&R. Problem w tym, że tradycyjnie miejsca takie są równoległe, a tutaj oznakowanie poziome wskazywało na to, że należy zatrzymywać samochód prostopadle. Sołtys Łukasz Szulik zwrócił na to uwagę urzędnikom, ale jak twierdzi w odpowiedzi usłyszał, że się nie zna a referat wie lepiej, jak należy takie oznakowanie wykonać. Oczywiście w efekcie skonsternowani rodzice parkowali na dwa różne sposoby, co tylko potęgowało chaos. Dodatkowym problemem jest podwójna linia ciągła, którą część kierowców przekracza żeby wjechać lub wyjechać z miejsc postojowych. Niektórzy wskazują, że de facto strefa została wyznaczona tylko dla tych jadących od strony ronda. Inni przekonują, że miejsca powinny być raczej wyznaczone przy wjeździe na szkolny parking obok hali sportowej, co ułatwiałoby wyjazd. Gorąca dyskusja w mediach społecznościowych przyniosła w końcu efekt w postaci wymalowania linii wyznaczających strefę równolegle do jezdni i chodnika. Choć znaki K&R nadal są w orientacji prostopadłej.
Największym problemem jednak pozostaje tradycyjnie samo zachowanie kierowców, którzy nie zawsze pamiętają, że miejsca te służą zatrzymaniu się tylko po to, by dziecko mogło bezpiecznie wysiąść, a nie do parkowania pojazdów na dłużej.
Napisz komentarz
Komentarze