Po oddaniu do użytku z końcem sierpnia wyremontowanej ulicy Chyliczkowskiej, kierowcy, a przede wszystkim piesi, przecierali oczy ze zdumienia. – Te schody to jakiś absurd – komentował pan Bogdan, który regularnie przemierza ul. Chyliczkowską. – Ostatnio widziałem, jak kobieta z dzieckiem w wózeczku próbowała tamtędy przejść, ale wózek się nie mieścił. Jak mogli coś takiego zostawić? Przecież to są schody donikąd – dodał.
Kilka tygodni po otwarciu ul. Chyliczkowskiej schody usunięto, ale to nie oznacza, że tą stroną drogi można chodzić. – W miejscu, w którym budynek najbardziej ogranicza możliwość budowy chodnika, stanął znak zakazujący przejścia dla pieszych – informuje Joanna Grela z Biura Promocji Powiatu. – Z tego powodu przejście na skrzyżowaniu z ul. Zgody zostało przeniesione na drugą stronę ulicy.
Wychodzi więc na to, że mieszkańcy muszą zmienić swoje przyzwyczajenia i korzystać z chodnika po przeciwnej stronie jezdni.
Schody do nieistniejącego już od lat sklepu przeszły niejedno, podobnie jak lokatorzy budynku. Zanim na skrzyżowaniu ul. Chyliczkowskiej z Warszawską pojawiła się sygnalizacja świetlna, często dochodziło tu bowiem do wypadków, w wyniku których auta wpadały właśnie w schodki.
Napisz komentarz
Komentarze