Sprawę „absurdalnej” ścieżki rowerowej, która biegnie wzdłuż drogi serwisowej przy trasie S7 w Zamieniu opisał TVN24. A wszystko po wpisie w mediach społecznościowych jednego z dziennikarzy. Wystarczyło zdjęcie z odpowiedniej perspektywy, by wydawało się, że ścieżka rowerowa wygląda jakby świeżo wylany asfalt przejechał sprzęt do robienia makaronu do chińskich zupek, tylko w odpowiednio większych rozmiarach. Temat podchwyciły kolejne portale, ale już nie wszyscy dodali, że droga została wykonana w taki sposób ze względu na konieczność wytyczenia zjazdów do poszczególnych działek. Wystarczy zerknąć na mapę (z której każdy może bez problemu skorzystać w internecie), by stało się jasne, że działki położone wzdłuż tej drogi przypominają (pozostając w makaronowych skojarzeniach) ugotowane i rozprostowane tagiatelle.
Czy ścieżka mogła zostać wykonana inaczej?
- Droga serwisowa zlokalizowana po zachodniej stronie odcinka A drogi ekspresowej S7 została wybudowana z uwagi na budowę trasy szybkiego ruchu i uniemożliwienie dojazdu do posesji z dotychczasowej drogi – wyjaśnia rzecznik warszawskiego oddziału GDDKiA Małgorzata Tarnowska. - Liczba zjazdów zlokalizowanych wzdłuż drogi serwisowej wynika z obowiązującego podziału nieruchomości, natomiast zjazdy zostały tak zaprojektowane, aby każdy właściciel działki miał zapewniony dojazd do swojej posesji zgodnie z obowiązującymi przepisami tj. art. 29 ustawy o drogach publicznych – podkreśla. Inwestor nie miał wpływu na to, jak wygląda podział nieruchomości sąsiadujących z jego inwestycją. Zadanie zostało zrealizowane zgodnie z przepisami, projektem i decyzją ZRID dla tej inwestycji.
Podnoszenie argumentu, że przy drodze serwisowej upstrzonej kilkudziesięcioma zjazdami ciągną się pola jest spojrzeniem wyjątkowo krótkowzrocznym. Akurat na tych terenach jeszcze niedawno wszędzie rozciągały się takie właśnie puste pola. Dziś „obsiane” setkami domków w tzw. zabudowie łanowej (nazwa jest wszak nieprzypadkowa). Drogę ekspresową buduje się z perspektywą kilkudziesięciu lat w przód. To, że dziś niewiele pojazdów jedzie drogą serwisową i być może wystarczyłoby wyznaczenie pasa rowerowego na jezdni, czy poruszanie się jezdnią zgodnie z przepisami ogólnymi, nie oznacza, że będzie tak również po otwarciu całej trasy S7 czy za kilka lat, po zagospodarowaniu sąsiadujących z drogą nieruchomości. Przekonanie wówczas inwestora do wybudowania kolejnego elementu infrastruktury drogowej byłoby raczej trudne. Wprawdzie zgodnie z mpzp tereny te są przeznaczone głównie pod zabudowę usługowo-przemysłową i oczywiście nie można wykluczyć, że aż taka liczba zjazdów w przyszłości nie będzie konieczna, ale inwestor budujący drogę musi dostosować projekt do obecnie obowiązującego podziału nieruchomości.
Czytaj także:
Część rowerzystów broni drogi
Co ciekawe, narzekający zwykle na infrastrukturę drogową, w tym rowerową, mieszkańcy, tym razem raczej bronili inwestycji. Na lokalnych forach internetowych, których użytkownicy znają wspomnianą drogę nie tylko ze zdjęć z internetu, raczej pojawiały się głosy zdziwionych narzekaniem na tę inwestycję. Rowerzyści podkreślają, że oczywiście pofalowana ścieżka nie jest tak komfortowa jak płaska, ale jeśli nie jedzie się zbyt szybko, praktycznie nie odczuwa się szczególnej uciążliwości.
- Z 80km/h trzeba by po niej lecieć żeby stwarzała zagrożenie. Jechałem tą ścieżką i nie jest to żadną przeszkodą, generalnie są to zjazdy na pola uprawne, więc nie rozumiem skąd ta nagonka – pisze jeden z komentatorów. Zdaniem internautów problem ze ścieżką mogą mieć użytkownicy szybkich rowerów szosowych, którzy zwykle narzekają na to, że „zwykłe” drogi dla rowerów nie pozwalają im się poruszać z adekwatną do ich potrzeb prędkością, zarówno ze względu na jej zagospodarowanie, jak i innych użytkowników, poruszających się w tempie rekreacyjnym.
Napisz komentarz
Komentarze