W ubiegłym tygodniu w konstancińskim ratuszu spotkali się przedstawiciele samorządów Konstancina-Jeziorny, Piaseczna, Góry Kalwarii, Wilanowa, powiatu piaseczyńskiego oraz Sejmiku Mazowieckiego i Mazowieckiego Zarządu Dróg Wojewódzkich, aby dyskutować na temat budowy obwodnicy Konstancina-Jeziorny. Zorganizowane przez zastępcę dyrektora MZDW Tomasza Dąbrowskiego, z inicjatywy działającego w ramach Stowarzyszenia Nasz Konstancin Michała Wiśniewskiego, spotkanie miało na celu ustalenie kierunków działań. Od początku sceptycznie do pomysłu spotkania odnosił się burmistrz Kazimierz Jańczuk, który podczas ostatniej sesji rady miejskiej (dzień przed spotkaniem) orzekł, że „są to przedwyborcze spotkania, a nie dążenie do wybudowania obwodnicy”.
Udało się porozumieć
Jak wynika z relacji Michała Wiśniewskiego, podczas spotkania tzw. grupy roboczej udało się uzgodnić, że należy rozpocząć prace koncepcyjne dla nowego śladu drogi wojewódzkiej 721, by ruch wyprowadzić z centrum Konstancina, zakończyć nieskuteczną procedurę uzyskiwania decyzji środowiskowej dla obecnej propozycji budowy nowego przebiegu drogi 724 od Góry Kalwarii do Konstancina oraz rozpocząć nową procedurę dla wariantowego przebiegu tej trasy.
– Z uwagi na złożoność sprawy mówimy o pracach na dobre kilka lat – zaznacza Michał Wiśniewski. – Myślę, że podczas spotkania wykonaliśmy pierwszy krok (kroczek) po latach stania w miejscu. Nigdy do tej pory nie spotkało się takie grono decydentów, by współpracować – podkreśla Wiśniewski i liczy na to, że skoro udało się uzyskać porozumienie w kwestiach działań kierunkowych, są szanse na to, że pójdą za tym kolejne decyzje. Te należeć będą do Marszałka Adama Struzika oraz Sejmiku Mazowieckiego. Zarządcą zarówno drogi 724, jak i 721 jest bowiem samorząd województwa mazowieckiego i to na nim spoczywają zarówno decyzje, jak i koszty realizacji inwestycji.
Burmistrz Kazimierz Jańczuk podkreśla, że dopóki plan budowy obwodnicy Konstancina-Jeziorny nie zostanie wpisany do budżetu, nic się w sprawie nie wydarzy.
Nowa droga, nowe protesty?
Najwięcej emocji informacja o spotkaniu wywołała w…Józefosławiu, Julianowie i Chyliczkach. A to za sprawą powrotu do tematu budowy nowego przebiegu drogi 721 wzdłuż torów linii siekierkowskiej. Pojawiły się głosy oburzenia pomysłem budowy „drogi tranzytowej” obok terenów zamieszkałych. Jak podkreślają lepiej zorientowani mieszkańcy, tzw. trasa mostowa istnieje na mapach od dziesięcioleci i była tam zaznaczona, kiedy pojawiały się kolejne osiedla.
- Jak kupowałam mieszkanie, to sprawdzałam teren. Tym bardziej że deweloper poinformował mnie o planowanej drodze. Zadzwoniłam do działu planowania i Pan poinformował mnie, że ta droga jest w planach od 70 lat… Więc brałam pod uwagę, że jednak kiedyś może powstać – pisze jedna z mieszkanek.
Pomysł wyprowadzenia ruchu, który trafia do centrum Konstancina z północnej części gminy Piaseczno poprzez tzw. 721 bis, nawet jeśli kuszący, zdaniem burmistrza Kazimierza Jańczuka, na razie jest mało realny.
– Samorząd wojewódzki nie zbuduje na terenie naszej gminy dwóch tak kapitałochłonnych dróg równocześnie – prognozuje burmistrz Konstancina-Jeziorny.
Co będzie pierwsze? I kiedy?
Pytanie brzmi, czy w sytuacji, gdyby dwupasmowa 721 bis przejęła większość ruchu od strony Piaseczna, będzie jeszcze potrzeba budowy obwodnicy drogi 724? Badania natężenia ruchu pokazują wyraźnie, że na odcinku od wlotu z trasy 721 do granic Warszawy ruch jest niemal czterokrotnie wyższy niż na odcinku od strony Góry Kalwarii. Jednak są to badania z czasów przed uruchomieniem trasy S7, która po oddaniu całej inwestycji z pewnością przejmie część ruchu, który wcześniej kierował się do Warszawy z Piaseczna przez Konstancin.
Oczywiście nie można wykluczyć zlecenia samego projektowania nowego przebiegu obu dróg – 721 i 724, a następnie wybraniu do realizacji w pierwszej kolejności jednej z nich. Tu akurat bez wątpienia znaczenie będzie miało to, gdzie są większe szanse na bezproblemową realizację. Przykład projektowanej bezskutecznie od wielu lat obwodnicy Konstancina od strony Góry Kalwarii doskonale pokazuje bowiem, że protesty mogą skutecznie zablokować plany inwestycyjne.
Bez wątpienia teraz piłeczka jest po stronie Zarządu Województwa Mazowieckiego i trzeba czekać na jego decyzję i wpisanie zadania lub zadań do budżetu Sejmiku Mazowieckiego.
Napisz komentarz
Komentarze