Kurs tylko od Nowej Iwicznej

Od połowy czerwca jeden z porannych kursów pociągu Kolei Mazowieckich w stronę Warszawy rozpoczyna swój kurs dopiero od stacji Nowa Iwiczna, co oburza pasażerów podróżujących z Piaseczna czy Zalesia Górnego.

Decyzja Kolei Mazowieckich o tym, by kurs pociągu o godzinie 7.14, czyli optymalnego dla osób, które chcą dotrzeć na godzinę 8.00 do Warszawy, rozpoczynał się dopiero w Iwicznej poruszyła wielu mieszkańców Piaseczna i okolic.
- Niech mi ktoś wytłumaczy dlaczego może jechać od Iwicznej, a nie mógłby naprawdę zacząć tę jedną stację wcześniej? Gdzie wsiada najwięcej ludzi? – irytuje się pani Małgorzata z Zalesia Dolnego, której ten kurs idealnie pasuje, by dojechać na godzinę 8.00 do pracy na warszawskiej Ochocie. W tej sytuacji bowiem pasażerowie mają do dyspozycji z Piaseczna kursy o godzinie 6.31, 6.54 a następny dopiero o 7.50.
- Rozpoczynanie biegu tego pociągu ze stacji Zalesie Górne czy Piaseczno nie jest możliwe ze względów technicznych – wyjaśnia Jolanta Maliszewska z Biura Prasowego Rzecznika Kolei Mazowieckich. - Zmiana rozkładu jazdy pociągów na tej linii jest podyktowana trwającym remontem oraz dużymi ograniczeniami w trasowaniu pociągów – dodaje.
W związku z remontem tzw. „linii radomskiej” czynny jest bowiem tylko jeden tor na trasie Czachówek-Okęcie i w związku z tym trzeba rozkład dostosowywać do postępującego remontu linii. Jeśli chodzi o ten konkretny kurs, to obecna trasa ma obowiązywać co najmniej do 2 września 2016 r. Oczywiście to nie jedyne utrudnienie związane z remontem. Co raz częściej pociągi stoją w trasie czekając na możliwość przejazdu. Nie ma tygodnia, by jakiś kurs w ogóle nie wypadł z rozkładu jazdy. Do tego „armagedon” związany z zamknięciem przejazdu kolejowego w Nowej Iwicznej, co zaowocowało większymi korkami na wszystkich okolicznych drogach wyjazdowych.
Na korzyść wykonawcy remontu niewątpliwie przemawia fakt, że utrudnienia te skumulowały się w okresie wakacyjnym, kiedy jednak natężenie ruchu zarówno jeśli chodzi o liczbę pasażerów pociągów, jak i kierowców dojeżdżających do Warszawy, jest znacznie mniejsze.