Inwestycją, która powstać ma w miejscu istniejącej przez dziesiątki lat piekarni Wojciechowskich oraz na działkach za nią, rozczarowana jest Jolanta Woroniecka. Jej działka bezpośrednio graniczy z terenami, na których planowana jest zabudowa wielorodzinna. – Deweloper ma wykupione trzy działki pomiędzy ul. Sierakowskiego 17, parkiem miejskim i ścieżką pieszą, idącą od ul. Sierakowskiego w kierunku stawu – mówi Jolanta Woroniecka. – Wniosek o pozwolenie na budowę dotyczy prawie 100 mieszkań w dwóch budynkach. Przewidziano tam tylko jedyną drogę dojazdową i ewakuacyjną, w dodatku w jednokierunkową, historyczną, wąską i ciągle zakorkowaną ul. Sierakowskiego. Dodam, że jak ten moloch powstanie, to mój dom będzie osaczony niemalże z każdej strony, bo od południa i wschodu mam już widok na bloki z osiedla przy ul. Żeromskiego, które mają balkony na moją nieruchomość – dodaje mieszkanka ul. Sierakowskiego.


Pogorszą jakość życia
Woroniecka zwróciła się o pomoc w zatrzymaniu inwestycji do wszystkich radnych rady miejskiej w Piasecznie. W moc sprawczą władz nie wierzy jednak Paweł Karbowski, którego dom rodzinny również graniczy z terenami wykupionymi przez spółkę Talo. – Aby zatrzymać inwestycję, gmina musiałaby wydać kilka, a może nawet kilkadziesiąt milionów złotych, żeby wypłacić deweloperowi odszkodowanie – mówi Karbowski. – Takich sytuacji można by było uniknąć, planując z wyprzedzeniem i konsultując z mieszkańcami domów jednorodzinnych ewentualne przekształcenie ich działek w działki pod zabudowę wielorodzinną.
Jak podkreśla Karbowski, budynki nie tylko zasłonią widok z dwóch stron, ale też wpłyną na pogorszenie jakości życia. – Nie wspominając o względach ekologicznych, jeżeli na tak małej powierzchni ma powstać dwukondygnacyjny garaż na kilkadziesiąt samochodów – dodaje Paweł Karbowski. – Gdzie będą odprowadzane spaliny z garaży podziemnych, czy będziemy je wdychać? – zastanawia się. – Znam takie przypadki z Piaseczna, gdzie budowano bloki w sąsiedztwie domów jednorodzinnych. Ludzie nie mogli rozpalić grilla czy skosić trawy, bo leciały w ich stronę epitety z bloków, nie mówiąc o petach na trawnikach czy kiełbasach naszpikowanych gwoździami dla pupilów – dodaje.
Mieszkańcy obawiają się, że w trakcie budowy ucierpią ich domostwa, gdyż wiąże się ona z ogromnym wykopem. – Najgorszy jest jednak ten brak empatii – stwierdza Karbowski. – Radni mówią, że tylko podnieśli rękę, burmistrz podpisał, a urzędnicy ze starostwa wydali decyzję zgodnie z przepisami. Gdzie w tym wszystkim jest zwykły Kowalski? Gdy w 2019 r. na komisji ochrony środowiska i ładu przestrzennego byłem przedstawić swoje obiekcje wobec tej inwestycji, to usłyszałem, że dla władz miasta liczą się nowi mieszkańcy i wpływy z ich podatków. Co z nami, mieszkańcami Piaseczna, których rodzice, dziadkowie, a niekiedy i pradziadkowie mieszkali, pracowali, płacili podatki i mieli wpływ na rozwój tego miasta – zastanawia się Karbowski.
Uzupełnianie tkanki miejskiej zabudową mieszkaniową
Miasto tłumaczy, że inwestycja jest zgodna z miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego. – Dla wspomnianej działki został on zmieniony przez radę miejską na wniosek właściciela w 2019 roku – informuje Joanna Ferlian-Tchórzewska z Urzędu Miasta i Gminy Piaseczno. – Wcześniej działała tam piekarnia i wpisane były usługi. Plan dla całego tego obszaru, z zabudową zarówno jedno, jak i wielorodzinną obowiązuje od 1998 r., wobec czego oczekiwania właściciela nieruchomości były uzasadnione – dodaje.
Czy w Piasecznie można się spodziewać kolejnych takich inwestycji? – Tak naprawdę miejscowe plany zagospodarowania przestrzennego od lat, począwszy od słynnego planu „613” z 1998 roku, przewidują na większości terenów w mieście jako dominującą zabudowę kubaturową – przyznaje Magdalena Woźniak wiceprzewodnicząca rady miejskiej. – Wycofywanie się z nich i ograniczanie możliwości inwestowania oznaczałoby wielomilionowe odszkodowania dla właścicieli.
Miasto zastrzega, że zabudowa wielorodzinna będzie dopuszczona, ale nie dominująca, bo w plan wpisane są również usługi publiczne, a zabudowa mieszkaniowa połączona jest z usługami w parterach. – Wszystko po to, aby tworzyć kolejne miejsca pracy i atrakcyjną przestrzeń dla mieszkańców – tłumaczy miasto.
Wiosną tego roku władze Piaseczna pochwaliły się wizją rozwoju centrum „Piaseczno OdNowa”, która zakłada m.in. budowę sali kinowo-teatralnej, ale także – tu cytat: „uzupełnianie tkanki miejskiej zabudową mieszkaniową”. – Szkoda, że 10 lat temu nikt nam nie powiedział, że wszędzie będą bloki. A tak zostaliśmy z ręką w nocniku – kwituje Paweł Karbowski. – Chyba że obecni włodarze Piaseczna staną na wysokości zadania, wezmą na swoje barki błędy poprzedników, wykupią od dewelopera działkę i uratują planetę, tworząc w tym miejscu zielone płuca Piaseczna z pożytkiem dla naszych dzieci – dodaje.
Napisz komentarz
Komentarze