Minister Obrony Narodowej Antoni Macierewicz postawił na swoim. Podczas obchodów 60. rocznicy Czerwca '56 odczytano listę ofiar katastrofy Smoleńskiej. Wywołało to niesmak uczestników, gwizdy, wrzaski... Jednym słowem znów podzielono Polaków, choć obchody powinny uczcić ofiary Czerwca '56, praktycznie nie uczczono nikogo i mieliśmy kolejną polityczną burdę.
Rząd Beaty Szydło z jednej strony mówi o pojednaniu, a z drugiej nie robi absolutnie nic, by pojednanie stało się ciałem. A przecież okazji nie brakuje. Stawia to pod znakiem zapytania szczerość intencji rządu PiS, co raczej nie jest nowością. Dziś jedynymi, którzy łączą nas wszystkich, są piłkarze reprezentacja piłki nożnej, ale... mistrzostwa za chwilę się skończą. I co dalej? Bo nie mogę powiedzieć, aby opozycja miała jakiś wkład w pojednaniu podzielonego narodu. Po przegranych wyborach i zawłaszczeniu przez PiS praktycznie wszystkiego, opozycja właściwie nie ma możliwości zrobienia czegokolwiek i stało się tak wyłącznie z ich (poprzedniego rządu, a dziś opozycji) winy. Jedyną siłą zdolną zmienić ten stan rzeczy, w ten czy inny sposób, jest ruch obywatelski, bowiem obecny rząd został wybrany przez 2 mln Polaków, czyli garstkę, z którą nie zgadza się cała reszta narodu. Dziś problemem w Polsce nie jest to, że KOD znienawidzony przez władzę w końcu zwycięży, problemem jest to: co dalej? Nie widzę NIKOGO, komu powierzyłbym z całą odpowiedzialnością ster rządu i czarno widzę przyszłość Polski w najbliższych latach.
Tymczasem w Piasecznie jakiś neandertalczyk zniszczył oznaczenie jednej z ulic. Neandertalczyk to przodek człowieka, który bardziej przypominał małpę niż istotę myślącą – to wytłumaczenie dla tego typa bez mózgu, który chciał sobie coś zniszczyć. Niestety – obecny rząd również przypomina mi tego neandertalczyka – jeśli coś się rządowi nie podoba, to to niszczy. Robi to na dodatek w sposób nieświadczącym o poznaniu jakiejkolwiek kultury (może poza tzw. kulturą fizyczną). Właśnie z TVP został wyrzucony następny pracownik. Jarosław Kret, który zajmował się tam prognozą pogody. Nagle dowiedział się, że jego nazwiska nie ma w grafiku, a dyrektor nie znalazł czasu, by się z nim spotkać i wytłumaczyć powody zwolnienia. Powód może być tylko jeden – poglądy polityczne, ale... osobiście nie widziałem i ciężko sobie wyobrazić, jak p. Kret mógłby je ujawniać, pokazując, gdzie zaświeci słoneczko. Nikt również nie znalazł czasu, by podziękować p. Kretowi za wieloletnią pracę. To już standard postępowania z pracownikami pod rządami PiS. Na miejsca wyrzuconych zjawiają się niedoświadczeni pracownicy, co z kolei przenosi się na oglądalność telewizji publicznej, która jest mniejsza (nigdy nie przyszłoby mi do głowy, że może się zdarzyć podobna sytuacja) niż za czasów reżimu komunistycznego... O czym sobie myślą ci prezesi i dyrektorzy zwalniający w chamski sposób doświadczonych pracowników, którym nie przedstawia się żadnych merytorycznych błędów czy przewinień? Przecież przyjdzie czas, że to oni zostaną odwołani. I tu, drodzy Czytelnicy, objawia się przewaga sposobu myślenia zwolenników rządu p. Szydło. Oni po prostu wiedzą, że w momencie, gdy będą zwalniani, to NIKT nie zachowa się w sposób chamski i prostacki. Zostaną im pokazane słupki oglądalności, straty spowodowane małą ilością reklam i ich niską ceną, i... to wszystko. Tych ludzi nie obchodzą losy firmy, jej kondycja finansowa, rozwój. Ich obchodzi tu i teraz – mają swoje piętnaście minut, w czasie których muszą się nachapać, nażreć, spaść się do imentu. Czy były komunistyczny prokurator skazujący opozycjonistów w czasach Solidarności martwi się swoim losem? Absolutnie nie, bo to co zarobi pod rządami PiS, wystarczy mu na dostatnie życie do końca swoich dni. Jeśli nie wiadomo o co chodzi, to zawsze chodzi o pieniądze, drodzy Państwo, a zemsta i inne takie to jedynie margines w planach PiS i prezesa wszystkich prezesów.

Napisz komentarz
Komentarze