Reklama

Idealnie położeni

Idealnie położeni

Z sołtys Jastrzębia, Wandą Jakubiszyn, rozmawiała Agnieszka Deja.
Jakie zmiany zaszły w ostatnich latach w Jastrzębiu?
Wanda Jakubiszyn: Z tych najbardziej widocznych to to, że zostało wyasfaltowanych parę ulic. Powstał teren rekreacyjny „Balaton”, gdzie została postawiona wyspa sportowa, plac zabaw, ławki, stoły. Zrobiliśmy też pomost. Mamy Klub Seniora, który skupia sporo, bo około 60 osób. Spotykają się co dwa tygodnie. Większość z nich znała się zazwyczaj tylko z sąsiadami, teraz ich znajomości się rozszerzają. Klub działa bardzo aktywnie.
Mamy transport publiczny, czego wcześniej nie było. Najważniejsza, przynajmniej dla mnie, sprawa, o którą zabiegam od lat, to chodnik wzdłuż Ptaków Leśnych. Był projekt, na który gmina wydała dużo pieniędzy, ale nie wszyscy mieszkańcy byli chętni, by odsunąć się nieco z działkami. I pomysł upadł.
Przez cały rok zajmujemy się konserwacją rowów, ponieważ mieszkamy na terenie podmokłym i jest ważne, by dbać o niego nie tylko, gdy przychodzą deszcze. Poza tym systematycznie staramy się naprawiać drogi, rozwozić tłuczeń i dbać o Balaton.

Jakie zmiany są planowane na najbliższy czas?
W.J.: Nasz problem polega na tym, że nie mamy tu swojego terenu publicznego. Gmina nie ma tu swojej nieruchomości, z której moglibyśmy korzystać. W Jastrzębiu nie ma ani domu sołeckiego, ani żadnej świetlicy, działki, na której moglibyśmy cokolwiek zorganizować. Jedyny teren, jaki jest naszym wspólnym terenem, jest nad Balaton, który geodezyjnie należy do Żabieńca. Na szczęście mamy Dom Weselny „Maria”, państwa Mirkowskich, który jest nam użyczany czy to na spotkania Klubu Seniora, czy to na imprezy, które organizujemy. Poza tym nie mamy wielkich projektów poza oświetleniem ulic, asfaltowaniem dróg, chodnikiem, czyli tym, co staramy się realizować.

Jakby Pani opisała sferę kulturalno-społeczną tej miejscowości?
W.J.: Od wielu lat organizuję zawsze coś dla kobiet na 8 marca. Były to imprezy, które miały na celu podniesieniu samoświadomości kobiet – spotykałyśmy się z kosmetyczką, wizażystką, fryzjerką, dietetyczką, była nawet wróżka. Jeździliśmy też do teatru. Ostatnio organizowaliśmy imprezę, która miała pokazać nasze korzenie. Jastrzębie jest starą osadą, dlatego w tym roku mieliśmy imprezę w stylu średniowiecza. Bardzo aktywnie działa Klub Seniora, który organizuje sporo spotkań czy to na święta, czy z innych okazji.
Być może na jesieni pojawi się jeszcze jedna impreza, coś na kształt dnia sąsiada. Mamy stronę Jastrzębia. Jest tam zakładka z kontaktami, gdzie ludzie ze wsi mogą się ogłosić, poznać, zareklamować swój biznes. To sprawia, że wiemy, kto mieszka obok nas, co potrafi, czego potrzebuje. Dzięki temu, gdy coś nam się zepsuje, możemy zadzwonić po „swojego”. Chciałabym, by na dniu sąsiada było podobnie, by każdy wystawił stolik z tym, co chce oddać albo sprzedać, napisał, czego potrzebuje, co może zaoferować.

Czy mieszkańcy są zintegrowani?
W.J.: Chciałabym, by stworzyła się u nas taka mała społeczność, w której wszyscy będą się znali, przyjaźnili, pomagali sobie. Nasza wieś składa się w dużej mierze z osób napływowych, które kupują tu działki, bo jest blisko do Piaseczna i Warszawy, ale nie chcą się integrować, nie chcą stworzyć lokalnej społeczności. Chcę im uświadomić, że to miejsce jest ich, że mamy swoją kulturę, że teraz tu są ich korzenie, że jesteśmy grupą, która może coś razem zrobić. Dlatego też m.in. mamy naklejki podszybowe z herbem sołectwa, które można umieścić w samochodzie i w ten sposób ludzie mogą się na ulicach rozpoznawać. Powiem szczerze, że większość osób, które uczestniczą w życiu miejscowości, to osoby starsze, z Klubu Seniora. Młodzi z założenia nie przychodzą na spotkania wiejskie i na imprezy. Trochę to rozumiem, bo to osoby, które pracują, mają dzieci, kariery, firmy i nie za bardzo mają czas i chęci w weekend jeszcze się w coś angażować. Niestety, widać też podział między starymi i nowymi mieszkańcami, szczególnie, gdy dzieje się coś złego we wsi. Powiedziałabym, że więzi społeczne w naszej miejscowości są jeszcze dość kruche, ale mam nadzieję, że coś się w tym temacie zmieni.

Co według Pani jest mocną stroną tej miejscowości?
W.J.: Położenie. Ostatnio uświadomiłam sobie, że jesteśmy doskonale położeni. Możemy korzystać z oferty kulturalnej Piaseczna i Konstancina-Jeziorny. Kto inny leży tak, że ma tężnię 4 km od siebie? I rzut kamieniem do Lasów Chojnowskich? Położenie jest idealne. Jesteśmy nieźle skomunikowani z Warszawą. Nie mamy remizy, świetlicy, jesteśmy typową sypialnią. To i dobrze, i źle. Ludzie są fajni, mam dobre doświadczenia z nimi. Są tu ludzie, z którymi można konie kraść. Wydaje mi się, że to są nasze mocne strony.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu Przegląd Piaseczyński. MIKAWAS Sp. z o.o. z siedzibą w Piasecznie przy ul. Jana Pawła II 29A, jest administratorem twoich danych osobowych dla celów związanych z korzystaniem z serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania.

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama