Gdy uczęszczałem do maturalnej klasy w gdańskim liceum, czas był wyjątkowy. Liceum do dziś stoi w bliskiej odległości od bramy Stoczni Gdańskiej. W tamtych czasach „wybuchła” nam Solidarność. Byłem w centrum wydarzeń, codziennie ocierałem się o historię. Miałem nauczycielkę historii, p. Kaptur była wspaniałym wykładowcą, prawdziwa nauczycielka z powołania i wspaniały człowiek. Uczyła nas prawdy i to w czasach, gdy inni nauczyciele donosili na Nią do Urzędu Bezpieczeństwa. Udostępniła mi książkę, która funkcjonowała jedynie w drugim obiegu, bym mógł napisać pracę maturalna. Było to „Powstanie Warszawskie” Jerzego Marii Kirchmayer’a (oficera Wojska Polskiego potem walczącego w Związku Walki Zbrojnej Armii Krajowej, a następnie szefa Sztabu Okręgu Warszawa Województwo i oficera Oddziału III Komendy Głównej. Aresztowany przez SB – zwolniony z więzienia w 1955 i zrehabilitowany w 1956 roku). Miałem szczęście, że trafiłem na tak wspaniałego człowieka, na osobę prawdomówną i dzielną. Była i jest dla mnie autorytetem i spowodowała, że jestem dziś takim człowiekiem jakim jestem.
Tymczasem p. Anna Zalewska, minister edukacji w obecnym rządzie, chce, by na lekcjach historii uczniowie dyskutowali na temat faktów dotyczących katastrofy smoleńskiej. Zapomniała poinformować, o jakich faktach uczniowie będą dyskutować. Czy będą to fakty, czy „fakty” kolportowane przez p. Macierewicza? Chęci pani minister są dla nauczycieli rozkazem... a ja się zastanawiam, ile uczciwości będzie u tych, którzy uczą nasze dzieci. Młodzież łatwo zmanipulować, wiedzę mają ograniczoną, dopiero wchodzą w życie i nie znają niuansów socjotechniki. Tym większa odpowiedzialność spływa na tych, którzy w życie ich wprowadzają. Czy wykładowcy będą mówić o „faktach” takich jak pękające parówki i puszki coca-coli? Będą przedstawiać domysły i pomówienia Komisji Macierewicza czy fakty stwierdzone przez komisję poprzedniego rządu w której uczestniczyli prawdziwi fachowcy od katastrof lotniczych, a nie tacy, którzy swoje doświadczenie czerpali z obserwacji skrzydła samolotu z powodu częstych podróży tym środkiem lokomocji? Dziś nauczycielom nie grozi aresztowanie, ale przecież ludzie już są zwalniani z powodu przekonań politycznych i religijnych.
Na naszych oczach następuje próba zmiany historii Polski, dyskredytuje się bohaterów Solidarności, zastępując nowymi. Prawdziwi bohaterowie narażali życie dla Polski, nowi „bohaterowie” w najcięższych chwilach chowali tchórzliwe łby pod kołdrą, ale dziś nadszedł ich czas. Empik jest dosłownie zatkany nowymi publikacjami sprzedawanymi w atrakcyjnych cenach, gdzie nowi „bohaterowie” ze swadą opisują swoje dokonania. A przecież weryfikacja, kto był kim w czasach walki o wolną Polskę, jest niezwykle prosta – wystarczy przeczytać listę osób internowanych i listów gończych Milicji Obywatelskiej i SB. Te listy jest ciężej podrobić, bo jedno trzeba przyznać – Służba Bezpieczeństwa w tamtych czasach była świetnie działającą instytucją i bujdy o tym, że ktoś był tak cudownie zakonspirowany i służby na nim się nie poznały można spokojnie włożyć pomiędzy bajki z mchu i paproci.
W czasach mojej młodości było łatwiej, wróg był jasno określony i znany od wielu lat, nie mogło tego zmienić wprowadzanie w nasze szeregi nawet najlepiej zakonspirowanych agentów SB. A najlepszym na to dowodem jest to, że upadła komuna, że Polska stała się krajem w wolnym i przestała być faktycznie okupowana przez Armię Czerwoną. Dziś jest o wiele trudniej, zarówno dorośli Polacy, jak i młodzież poddawani są praniu mózgów przez tych, którym historia ostatnich trzydziestu lat uwiera, powoduje że nie są wiarygodni. Drodzy nauczyciele, dziś w waszych rękach (może trochę bardziej niż zwykle) jest przyszłość tych których nauczacie więc... gdy będziecie spoglądać w oczy Waszym uczniom, niech odbija się w nich szczerość i prawda albo nie patrzcie im w oczy i do końca życia wstydźcie się, spoglądając w lustro.

Napisz komentarz
Komentarze