Reklama

Facebook i Instagram znikną z Europy?

Facebook i Instagram znikną z Europy?

Autor: Thought Catalog/Unsplash


Serwisy oferowane przez koncern Meta, czyli Facebook, Instagram czy Whatsapp, mogą niebawem zniknąć z krajów europejskich. To odpowiedź Marka Zuckerberga na regulacje dotyczące przesyłania i przetwarzania danych między UE i USA.


Kością niezgody między UE i internetowym gigantem stały się nowe przepisy w zakresie operowania danymi osobowymi obywateli. W pierwszym półroczu 2022 r. Komisja Europejska ma podjąć decyzję, czy klauzule umowne, pozwalające koncernowi na przesyłanie danych użytkowników do USA, są zgodne z RODO. Mówiąc prościej: KE może zablokować transfer naszych danych na amerykańskie serwery.

W odpowiedzi na przymiarki do zmian w europejskim prawodawstwie zarząd Meta opublikował w swoim rocznym raporcie ostrzeżenie, że wycofa swoje usługi z rynku UE.

– Jeśli nie będziemy mogli polegać na standardowych klauzulach umownych lub alternatywnych metodach transferu danych z Europy do Stanów Zjednoczonych, prawdopodobnie nie będziemy w stanie oferować w Europie naszych najważniejszych produktów i usług, w tym Facebooka i Instagrama – czytamy w raporcie.

Słaby blef Facebooka


Jeśli swoim ostrzeżeniem gigant chciał wywołać poruszenie i nakłonić Komisję Europejską do rezygnacji z planowanych zmian, srogo się przeliczył. Okazało się bowiem, że... Europa z radością przyjęłaby zniknięcie Facebooka czy Instagrama. – Po tym jak włamano mi się na konto, nie mam Facebooka i Twittera od czterech lat i jest fantastycznie – przekazał zapytany przez dziennikarzy niemiecki minister finansów Robert Habeck. W podobnym tonie wypowiadał się jego francuski odpowiednik. – Mogę potwierdzić, że bez Facebooka żylibyśmy bardzo dobrze. Cyfrowi giganci muszą zrozumieć, że kontynent europejski będzie się opierał i potwierdzał swoją suwerenność – wtórował Habeckowi francuski szef resortu finansów Bruno Le Maire.

Zresztą nie tylko politycy z ulgą przyjęliby wycofanie usług firmy Meta. Również internauci zareagowali na groźby Facebooka z rozbawieniem. W sieci błyskawicznie pojawiły się komentarze i memy sugerujące, że wiele osób z radością powitałoby zniknięcie internetowego giganta.

Szefostwo koncernu chyba nie spodziewało się takiej reakcji, bo już kilka dni później w sieci pojawił się kolejny komunikat. Biuro prasowe Meta próbowało w nim przekonać, że treść raportu została "źle zinterpretowana".

– Nie mamy absolutnie żadnego zamiaru ani planu wycofania się z Europy. Należy pamiętać, że Meta, tak jak i wiele innych firm, organizacji oraz serwisów, przekazuje dane między UE a USA w celu świadczenia globalnych usług. Podobnie jak inne firmy przestrzegamy przepisów europejskich, polegamy na standardowych klauzulach umownych oraz stosujemy odpowiednie zabezpieczenia danych, aby móc świadczyć usługi na całym świecie. Firmy potrzebują dokładnych i globalnych przepisów, aby dbać o długoterminowe bezpieczeństwo transatlantyckiego przepływu danych. Z tego względu, tak jak ponad 70 innych firm z różnych branż, ściśle monitorujemy zmiany regulacji i ich potencjalny wpływ na naszą europejską działalność – czytamy w komunikacie.

Warto jednak zauważyć, że blef amerykańskiego giganta był wyjątkowo słaby. Liczba użytkowników serwisów oferowanych przez Meta (Facebook, Instagram, Whastapp) w Europie to blisko pół miliarda. Wycofanie się z europejskiego rynku mocno odbiłoby się więc na wynikach firmy. Trudno wyobrazić sobie, aby Meta dobrowolnie zrezygnowała z tak dużego kawałka internetowego tortu.

Początek końca Facebooka?


Sygnały o potencjalnych trudnościach na rynku europejskim to tylko część problemów, z jakimi zmaga się internetowy potentat. W opublikowanym niedawno raporcie podsumowującym ubiegły rok Meta przedstawiła bowiem mało optymistyczne dane. Po raz pierwszy w historii liczba użytkowników Facebooka, Instagrama i Whatsappa spada. Ma to związek z rosnącą konkurencją; w siłę rośnie m.in. chiński TikTok.

Kolejnym czynnikiem są z pewnością liczne kontrowersje związane z wyciekaniem danych użytkowników czy "sterowaniem" algorytmem decydującym o wyświetlaniu treści. Pojawiają się również liczne oskarżenia o promowanie mowy nienawiści i tzw. fake newsów. Już kilka lat temu pojawiły się poważne zarzuty o manipulowanie opinią publiczną. Miało to przełożyć się m.in. na wynik wyborów prezydenckich w USA. Wraz z wybuchem pandemii doszły równie oskarżenia o promowanie szkodliwych treści. Facebook miał faworyzować kontrowersyjne, a przez to bardziej "klikalne" przekazy. Dotyczyło to np. pseudoleków na COVID-19 czy rozmaitych teorii spiskowych dotyczących koronawirusa.

Powyższe czynniki sprawiają, że Meta zniechęca do siebie kolejnych użytkowników. Zawarte w rocznym raporcie firmy dane okazały się na tyle pesymistyczne, że wywołały tąpnięcie na giełdzie. Notowania Facebooka momentalnie spadły o ponad 30%.

Czy więc czeka nas rychły koniec internetowego giganta? Taki wniosek byłby zdecydowanie zbyt pochopny. Mimo problemów, Meta wciąż jest niekwestionowanym liderem mediów społecznościowych. W dalszym ciągu każdego dnia na Facebooka loguje się kilka miliardów użytkowników. Niewiele mniej korzysta z Instagrama. Być może nowe prawodawstwo europejskie wymusi zmiany w polityce firmy. Do jej upadku jednak droga jest jeszcze bardzo daleka.

Czytaj również: Powrót butelek z kaucją?


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu Przegląd Piaseczyński. MIKAWAS Sp. z o.o. z siedzibą w Piasecznie przy ul. Jana Pawła II 29A, jest administratorem twoich danych osobowych dla celów związanych z korzystaniem z serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania.

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama