Wybuch wojny, był szokiem, zarówno dla samych Ukraińców, jak i dla Polaków. W sposób naturalny Polska stała się kierunkiem, w którym ruszyli ci, którzy zdecydowali się uciec przed ryzykiem śmierci z rąk rosyjskich żołnierzy. A Polacy natychmiast zaczęli organizować pomoc dla uciekających przed wojną, głównie kobiet i dzieci. Na początku towarzyszyło temu wiele chaosu i emocji, ale skalą udzielanego wsparcia i zaangażowania Polaków byli zadziwieni nie tylko uciekający do Polski przed wojną Ukraińcy, ale cały świat. Również mieszkańcy naszego powiatu błyskawicznie zmobilizowali się do organizowania transportu, miejsc noclegowych, niezbędnego sprzętu, żywności czy ubrań dla osób uciekających przed wojną.
W powiecie piaseczyńskim schronienie w pierwszych dniach po wojnie znalazły tysiące osób. Trafiały do nas zarówno rodziny i znajomi mieszkających już na naszym terenie obywateli Ukrainy, ale również osoby zupełnie obce i nowe. Dzięki zorganizowanej w ciągu kilkudziesięciu godzin od wybuchu wojny akcji społecznej, powstawała baza osób gotowych przyjąć do swojego domu uciekinierów, magazyny błyskawicznie zapełniały się wszystkim, co mogło być potrzebne ludziom uciekającym przed wojną z dosłownie jedną walizką. Stopniowo organizację pomocy przejmowały powołane do tego instytucje i organy władzy państwowej czy samorządowej. Pomoc dla obywateli Ukrainy, zarówno tych przebywających w Polsce, jak i tych, którzy zostali w swojej ojczyźnie, wciąż jest organizowana, choć już nie na taką skalę. Większość osób, które zostały w Polsce, do tej pory znalazła pracę, niektórzy założyli własną działalność, wynajmują mieszkania, uczą się języka polskiego a dzieci chodzą do szkół i przedszkoli. Są mieszkańcami naszego powiatu, choć wciąż z niepokojem śledzą informacje o trwającej wojnie.
Dziś, rok po wybuchu wojny, zapytaliśmy o odczucia związane z decyzją o opuszczeniu swojego kraju i zamieszkaniu w Piasecznie, 35-letnią Oksanę, mamę Tatiany, Dimy i Nazara.
Jaka była Twoja pierwsza myśl, kiedy wojna z Rosją stała się faktem?
O wojnie słyszeliśmy już od jakiegoś czasu, ale nie wierzyliśmy, że do niej dojdzie. 23 lutego normalnie położyliśmy się spać, planując następny dzień, dzieci normalnie miały iść do szkoły i przedszkola, ja do pracy. W nocy obudziły nas nieznane odgłosy, wzmożenie hałasu na niebie, latające samoloty. Włączyliśmy telewizor i dowiedzieliśmy się, że wojna się zaczęła. Wpadliśmy w panikę, dzieci zamknęliśmy w jednym pokoju i nie pozwoliliśmy im wychodzić. Baliśmy się, ponieważ nie wiedzieliśmy, co nas czeka.
Jak szybko podjęłaś decyzję o wyjeździe z Ukrainy do Polski? Bałaś się?
Decyzję o wyjeździe do Polski podjęłam natychmiast po tym, jak w pobliżu wybuchła bomba, spakowałam dwie torby z rzeczami, wzięłam dzieci i ruszyłam w stronę granicy ukraińsko-polskiej. Tego strachu nie zapomnę nigdy. Pojawił się ogromny lęk, jak sobie sama poradzę z trójką dzieci.
Jak przyjęli Cię Polacy, kiedy znalazłaś się w Polsce?
Byłam zaskoczona, jak wszystko było świetnie zorganizowane, koce dla dzieci, posiłek, wolontariusze, którzy zajęli się nami i szukali dla nas domu. Traktowali nas z ogromną serdecznością, byli bardzo pomocni.
Do kogo trafiłaś i jak wspominasz ten czas?
Po wielu perypetiach trafiłam do Piaseczna, zamieszkałam u Edyty, która przyjęła mnie do swojego domu i otoczyła opieką. Po tygodniu dzieci poszły do szkoły i przedszkola, a ja zaczęłam pracę. W Ukrainie pracowałam jako manicurzystka, ale zaczęłam od sprzątania, następnie jeździłam do domów robić manicure i pedicure. Po jakimś czasie zaczęłam pracę w polskich salonach kosmetycznych, zbudowałam sobie bazę klientów. I tak powoli zaczęłam zarabiać na utrzymanie. Jestem bardzo wdzięczna Edycie, że w najtrudniejszych chwilach pomogła nam zorganizować tu sobie życie. Bez Edyty i jej znajomych by się to nie udało.
Jak zaczęłaś organizować sobie życie w Polsce?
Po trzech miesiącach wyprowadziłam się od Edyty i wynajęłam mieszkanie. Edyta znalazła człowieka, który opłacił mi dwa czynsze, po tym czasie musiałam sobie radzić sama. Praca i opieka nad trójką dzieci były ogromnym wyzwaniem, ale dałam radę. Ciężko pracowałam, ale bardzo się cieszyłam, że mam pracę i pieniądze na utrzymanie.
W jakim jesteś miejscu teraz?
W tej chwili prowadzę działalność gospodarczą zarejestrowaną w Polsce, jak każdy Polak płacę podatki, podnajmuję stanowisko w salonie przy rynku. Mam dużo stałych klientek, które doceniają moją pracę, jestem samowystarczalna. Poznałam Polaka, który bardzo mi pomaga. Moja córka uczy się w liceum sportowym, ponieważ trenuje judo, jeździ na zawody i ma spore osiągnięcia w tej dyscyplinie sportu. Ma chłopaka Polaka. Chłopcy chodzą do przedszkola, dzieci już mówią po polsku.
Czy chcesz po wojnie wrócić do swojego kraju? Tęsknisz?
Bardzo tęsknię, ale ta wojna jeszcze potrwa, a ja chcę dzieciom zabezpieczyć przyszłość. Nie chcę, żeby się bały. W tej chwili nie myślę o powrocie.
Co chciałabyś od siebie powiedzieć Polakom?
Przede wszystkim chciałabym bardzo podziękować, za otwartość i pomoc. Bez was nie byłabym w tym miejscu, w którym jestem. Będę Wam za to zawsze wdzięczna. Chcę tu pracować, płacić podatki i żyć normalnie, bez strachu o życie.
Napisz komentarz
Komentarze