W ubiegłą środę (24 stycznia) w południe nad domem mieszkalnym zaczął unosić się gęsty, śmierdzący dym, który spowił okolice Jana Pawła II w Piasecznie. Na miejsce wezwano straż pożarną. – Też pomyślałam, że się pali, dlatego zaczęłam dzwonić dzwonkiem, który znajduje się na furtce nieruchomości – opowiada pani Karolina. – Nikt nie otworzył drzwi, ale widziałam, że w środku jest włączone światło. Po chwili usłyszałam dźwięk syren straży pożarnej, dosłownie za chwile strażacy byli już na miejscu – dodaje.
Choć wydawało się, że sytuacja jest poważna, przybyli na miejsce strażacy nie stwierdzili pożaru. – Przyczyną tak dużego zadymienia było rozpalenie w piecu – poinformował st. kpt. Kamil Styczek, zastępca dowódcy Jednostki Ratowniczo Gaśniczej w Piasecznie. – Nasze działania zostały zakończone – dodał. To, co dla strażaków okazało się fałszywym alarmem, stało się przedmiotem działań strażników miejskich, którzy natychmiast pojawili się na miejscu „zdarzenia”. Strażników interesowało to, czym napalono w piecu, że doszło do tak dużego zadymienia.
Wiadomo, co wykazała kontrola
– Nikt nie otworzył drzwi budynku, z którego komina wydobywał się dym. Powtórzymy kontrolę jeszcze dziś w godzinach popołudniowych – zapewniał wczesnym popołudniem Jacek Anczarski, komendant Straży Miejskiej w Piasecznie. Ostatecznie kontrolę udało się przeprowadzić jeszcze tego samego dnia.
– Zgodnie z wcześniejszą informacją strażnicy miejscy udali się do nieruchomości, której dotyczyła interwencja również po południu. Okazało się, że właściciel nieruchomości spalał papę i jakieś płyty. Został ukarany mandatem w wysokości 500 zł – poinformowała Joanna Ferlian-Tchórzewska, rzeczniczka piaseczyńskiego magistratu. – Kontrola Straży Miejskiej w Piasecznie zostanie ponowiona za jakiś czas w celu sprawdzenia, czy właściciel obiektu stosuje się do zaleceń – dodała.
Napisz komentarz
Komentarze