Był koniec września 1863 roku. Odział wołyńskiego pułku ułanów majora Topczewskiego, składający się z wołyńskich ułanów, seciny liniowych kubańskich Kozaków, z kompanii carskosielskiego batalionu lejbgwardii i komendy rakietniczej przeczesywały lasy i wsie pod Grodziskiem, Słubicami i Skułami. W Szymanowie dowiedziano się, że w okolicach Tarczyna widziano konnych z oddziału Żychlińskiego w liczbie co najmniej 130 ludzi. Naprzód wysłano Kozaków i ułanów i na 54 wiorście marszu pod wsią Przypki koło Tarczyna spotkali ludzi Żychlińskiego. Doszło do ataku Rosjan, początkowo rozwinięto front, ale Polacy zorientowali się, że nie są w najlepszej dla siebie sytuacji i postanowili się wycofać. Pogoń za nimi trwała 20 wiorst przez Wolę Przypkowską, Grzędy, Wolę Mrokowską, Runów, Głosków, Gołków, Karczmę Zieloną do Żabieńca. Tu doszło do konfrontacji. Rosjanie podają, że część oddziału Żychlińskiego zdołała uciec. Zarekwirowano im 41 koni, kuchnię, 12 strzelb, 20 pistoletów, 25 pałaszy i pancerz. Zabito 5 koni, raniono 4. Ze strony wojska rosyjskiego był ranny jeden Kozak i jeden ułan, brzmi to oczywiście mało prawdopodobnie, ale muszę podać liczbę zgodnie z notatką z prasy rosyjskiej. Trwało powstanie nazwane wojną partyzancką. W tym samym czasie we dworze w Głoskowie rozegrał się dramat. Napadnięty przez moskali, został zamordowany właściciel majątku Głosków baron Jan Dangiel, są dwie wersje tego zdarzenia. Pierwsza to ta, że był uczestnikiem powstania i należał do organizacji, w tym czasie był przypadkowo w majątku, druga wersja, że nie brał udziału w powstaniu i zamordowano go w czasie dozorowania majątku. Wrześniowy epizod powstańczy, którego finał rozegrał się pod Żabieńcem, jest po znanej bitwie z 19 maja tegoż samego roku świadectwem zaangażowania mieszkańców ziemi piaseczyńskiej w jeden z największych zrywów narodowych przeciwko Imperium Rosyjskiemu. Współdziałano z odziałem płk. Władysława Kononowicza, zamordowanego w czerwcu w Warce. W czerwcu też w centrum Piaseczna rozegrały się dramatyczne wydarzenia, dokładnie 16 czerwca aresztowano ks. Ludwika Czajewicza i naczelnika poczty piaseczyńskiej, osadzono ich w Cytadeli. Aresztowano burmistrza Piaseczna pana Józefa Kłoczowskiego i chciano go powiesić, cudem uszedł z życiem. Legenda głosi, że mieszczanie piaseczyńscy wybiegli na rynek miasteczka i nie pozwolili skrzywdzić swojego burmistrza. W każdej legendzie jest ziarno prawdy, jak twierdzi definicja. Inna legenda opowiada o klątwie rzuconej przez księdza Czajewicza na mieszkańców miasta. Twierdzi się, że ks. Ludwik Czajewicz, naczelnik powstania styczniowego w Piasecznie, wsiadając do kibitki, a czując się zdradzony przez piaseczyńskich obywateli, rzucił klątwę – przez 100 lat nie zostanie wyświęcony na księdza obywatel tego miasta. Legendy są niebywale skutecznym nośnikiem pamięci o ludziach i wydarzeniach. Ta legenda zainspirowała mnie do przyjrzenia się osobie ks. Ludwika Czajewicza. Jeden z pierwszych tekstów, który odnalazłam, jest listem z 5 maja (20 kwietnia) 1862 roku. Arcybiskup metropolita warszawski w liście tym skierowanym do komisji rządowej oświecenia publicznego oświadcza w tonie zdecydowanym, że nie ma zamiaru zabronić ludowi Warszawy brania udziału w tak zwanym „illuminowaniu figur świętych”, pisze, że lud Warszawy ma prawo gromadzenia się przy kapliczkach i figurach świętych, ma prawo modlenia się, czego władze carskie nakazują zabronić. Chciano wymusić na władzy kościoła warszawskiego usankcjonowanie policyjnego rozporządzenia i ogłoszenie decyzji w kościołach, tymczasem następuje stanowcza odmowa, na końcu listu czytamy: „Dodaję wreszcie, że wzywanie najpierwszego dygnitarza w kraju do ogłoszenia ludowi rozporządzeń policji, tak wyraźnie uwłacza należnemu mojej godności poszanowaniu...” – podpisano: Zygmunt Szczęsny Feliński – metropolita warszawski i Ludwik Czajewicz regens. Arcybiskup Feliński, postać w opinii historyków dość kontrowersyjna, został arcybiskupem i metropolitą warszawskim na mocy bulli z 6 stycznia 1862 roku, był spoza środowiska warszawskiego, co podobało się carowi, ale nie podobało się warszawiakom. Jest teoria, że arcybiskup Feliński usunął ks. Czajewicza na prowincję do Piaseczna, wiedząc, że ks. Czajewicz jest zaangażowany w tworzące się państwo podziemne, a co za tym idzie w organizację przyszłego powstania. W tym czasie arcybiskup był przeciwnikiem wikłania się księży w konspirację (z czasem zmienił zdanie). Ks. Czajewicz już w 1861 roku miał prebendę na parafię w Piasecznie i jak sądzę, a jest to moje zdanie, inne przyczyny zadecydowały, że w lutym lub w marcu 1862 roku ks. Czajewicz zamieszkał w piaseczyńskiej plebanii. W styczniu gdy rozpoczyna się wojna partyzancka, obejmuje funkcję naczelnika powstania w Piasecznie (styczeń- czerwiec 1863 roku) pod pseudonim Baltazar Zybcych.
Rodzina Czajewiczów pochodzi z Raciąża, dziadkowie księdza – małżonkowie Maciej Czajewicz i Konstancja z domu Bojanowska, córka felczera (lekarza?) – po ślubie w 1793 roku zamieszkali we własnym domu pod numerem 40 w Raciążu. Urodzą się tu synowie Jan i Wojciech. Jan ożeni się w 1817 roku z Rozalią z Dąbrowiczów. Z ich sześciorga dzieci dorośnie troje. Jan osieroci dzieci, umierając w 1830 roku w wieku 34 lat. Rozalia schodzi z tego świata w wieku 36 lat, pozostawiając małych Czajewiczów sierotami – dwunastoletnią Annę, sześcioletniego Adama i ośmioletniego Ludwika, bohatera tej opowieści. Kto opiekuje się osieroconym rodzeństwem? Prawdopodobnie stryj Wojciech Izydor Czajewicz. Ludwik w wieku 9 lat zostaje oddany do szkoły ojców benedyktynów w Pułtusku, gdy po trzech latach nauki szkoła zostaje zamknięta, rodzina przenosi chłopca do szkoły w Mławie. Wojciech Izydor Czajewicz, stryj Ludwika, magister filozofii i matematyk, odegra znaczącą rolę w życiu chłopca. Kamienica przy ulicy Świętokrzyskiej nr 6 w Warszawie będzie gościnnym domem dla całej familii Czajewiczów. (cdn.)
Podziękowania dla Pań z Muzeum Regionalnego w Piasecznie za materiały biograficzne dotyczące rodziny ks. Ludwika Czajewicza.
Wojna partyzancka w 1863 roku w Piasecznie i okolicach
- 18.01.2017 06:50
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze