Reklama

Wojownik

Wojownik

„Warto być uczciwym, choć nie zawsze się to opłaca. Opłaca się być nieuczciwym, ale nie warto”. Te zdania widzę dziś wszędzie. Mógłbym przytoczyć wiele słów wypowiedzianych przez Władysława Bartoszewskiego, ale uznałem, że właśnie te najlepiej określają tego człowieka.

Wczoraj odszedł prawdziwy wojownik, człowiek nieugięty w swoich przekonaniach, ktoś kto całe swoje życie poświęcił służbie Najświętszej Rzeczypospolitej, prawdzie, moralności i walce z krzywdą ludzką wszędzie tam, gdzie się pojawiła. Służbie właśnie, a nie zabieganiu o własne interesy, jak wielu wokoło nas, którzy mylą służbę państwu z zarządzaniem własny folwarkiem. W czasie obchodów rocznicy wybuchu powstania w gettcie warszawskim stał w tłumie gości zaproszonych na tę uroczystość. Niejeden dużo młodszy człowiek nie wytrzymywał bólu nóg, stojąc na tym placu, a Profesor Bartoszewski nawet nie pomyślał o tym, by siadać. Inna sprawa, że NIKT nie zadbał o to, by ten człowiek, w wieku 93 lat, miał gdzie usiąść. Bo tak wyglądało całe Jego życie – z jednej strony hołubiony, nagradzany nieskończoną ilością medali i orderów, z drugiej strony lżony, opluwany i znieważany przez zastępy „prawdziwych Polaków”. Profesor nic sobie z tego nie robił i nikt lepiej niż On nie potrafił w kilku słowach określić małości i plugawości takich ludzi. Przeciwników (choć to złe określenie, godnym przeciwnikiem może być ktoś na podobnym poziomie...) doprowadzało takie zachowanie Władysława Bartoszewskiego do szewskiej pasji, co z kolei rozśmieszało większość z nas do łez. Bo Profesor był również człowiekiem o wielkim i wspaniałym poczuciu humoru i dlatego nie obrażał się, tylko śmiał z nieuków podobnych do dyrektora amerykańskiego FBI.
Nie przypuszczałem, że śmierć tego człowieka, którego przecież nie znałem osobiście, spowoduje we mnie tak ogromny smutek. Gdzieś tam w środku wierzyłem (choć nie zdawałem sobie z tego sprawy), że Profesor będzie z nami zawsze, że to ja odejdę przed Nim, a On będzie nadal wśród nas, by wspierać w chwilach zwątpienia, w chwilach złości na kraj, który jest naszą wspólną ojczyzną. Śmierć Profesora Bartoszewskiego uświadomiła mi, że właśnie odszedł jeden z ostatnich Polaków z tego pokolenia, które świeciło jak diament światłem najczystszym. Nigdy nie słyszałem słów głupich, czy nic nieznaczących z ust Profesora, przełożyło się to zresztą na 40 wydanych książek i 1,5 tys. artykułów, bo Profesor do ostatnich chwil swojego ciekawego i pięknego życia starał się wytłumaczyć nam wszystkim, co znaczy być Polakiem, patriotą, zwyczajnie uczciwym człowiekiem.
Jestem najwyraźniej człowiekiem małej wiary, bo nie widzę NIKOGO, kto mógłby zastąpić Władysława Bartoszewskiego w tej służbie, w tym niewdzięcznym i ciężkim zadaniu. Jest kilku, którzy się starają, ale... świat spsiał, więc nie umywają się klasą, poziomem kultury i wiedzy do Władysława Bartoszewskiego, ale... Polska to kraj cudów. Cuda zdarzają się nam zwykle wtedy, gdy Polska staje przed jakimś nieszczęściem, tragedią, która powoduje, że Polacy łączą się w spójny i odważny naród. Wystarczy poczytać przedwojenne felietony, które ukazywały się w prasie, by stwierdzić, że tak samo jak dziś narzekano na młodzież, która w oczach współczesnych była za mało patriotyczna, niedouczona, z zachowaniem, które nie przystoi Polakowi. A jednak to właśnie ta młodzież walczyła potem na frontach całego świata, nie żałując swego zdrowia i krwi dla oswobodzenia ojczyzny. To ta młodzież wykazała się ponad przeciętnym bohaterstwem, walcząc w czasie Powstania Warszawskiego, a wiele lat później z komuną, by żyć wreszcie w wolnym kraju. Nic innego mi nie pozostało, jak wierzyć w tę naszą młodzież, ufać, że są mądrzy i przyniosą Polsce dalszy rozwój, a nie wstyd i upokorzenie.
Młodzież jest w tej chwili nieco zagubiona – z jednej strony wciąż atakowana przez populistów chcących ją wykorzystać jako wyborców. Z drugiej strony żyje im się ciężko. Brak pracy, wciąż potworny brak możliwości usamodzielnienia się, bo zdobycie własnego lokum graniczy z cudem, ale... Moje pokolenie miało o wiele ciężej, ale o niebo lepiej niż moi rodzice czy dziadkowie. Chodzi o to, by móc dostrzegać ten progres, by zdawać sobie sprawę z tego, że macie w rękach o wiele więcej instrumentów i narzędzi, by budować własną przyszłość tak jak Wy młodzi chcecie, a nie jak chce jakiś sekretarz PZPR czy Prezes opływający w dostatki i wciąż negujący dokonania pokoleń, z pięknymi słowami na ustach, a dbający tak naprawdę jedynie o własny tyłek. Młodzi – bądźcie wojownikami o dobro Polski, bo dobro Polski przekłada się na dobro Was wszystkich, choć czasem ciężko w to wierzyć, gdy człowiek nie ma na chleb i... opłacenie internetu, kablówki, najnowszego iPhone’a czy designerskich ubrań. W Wiedniu 60% mieszkańców wynajmuje mieszkania i nikt nie oczekuje od rządu, że otrzymają własne, za darmo. Tak jakoś mi się przypomniało...
Śpij w spokoju Profesorze, musimy sobie jakoś dać radę bez Ciebie. I damy radę.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu Przegląd Regionalny. MIKAWAS Sp. z o.o. z siedzibą w Piasecznie przy ul. Jana Pawła II 29A, jest administratorem twoich danych osobowych dla celów związanych z korzystaniem z serwisu. Link do Polityki prywatności: LINK

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama