Urząd Stanu Cywilnego w Konstancinie-Jeziornie przedstawił niedawno dane demograficzne gminy. Ze statystyk wynika, że mieszkańców jest coraz mniej, a ich średnia wieku rośnie.
Urzędowe statystyki uwzględniają dane z ostatnich 10 lat. Jak zmieniła się demografia uzdrowiskowej gminy przez ten czas?
Jeszcze kilka lat temu przyrost demograficzny był dodatni. To oznacza, że liczba urodzeń przewyższała liczbę zgonów. W 2010 r. w Konstancinie przyszło na świat 354 dzieci, zmarło zaś 260 osób. Trend odwrócił się cztery lata później: w 2014 r. zmarło również 260 mieszkańców, jednak nowych urodzeń było już tylko 251. W kolejnych latach różnica była coraz wyraźniej widoczna. W ubiegłym, "covidowym" roku w uzdrowisku odnotowano zaledwie 157 urodzeń, zaś liczba zgonów wyniosła aż 317.
Z opublikowanych przez USC danych wyłania się też obraz starzejącego się społeczeństwa. W 2010 r. łączna liczba kobiet i mężczyzn w wieku 19-60 wynosiła 14 882 osoby. Dekadę później było to już 13 248 osób. Za spadkiem populacji w wieku produkcyjnym idzie wzrost liczebności w grupie seniorów. W 2010 r. osób 60+ było w gminie 8709, w 2020 r. – 10 993.
Starzejąca się i wymierająca gmina niesie ze sobą również skutki gospodarcze. Na ten aspekt zwrócił uwagę burmistrz Kazimierz Jańczuk podczas ubiegłorocznej dyskusji na temat planów zabudowy terenów przy ul. Kolejowej. – Konstancin się kurczy – mówił wówczas Jańczuk. – Aktualnie dochód na mieszkańca gminy wynosi 4900 zł. Jeśli gmina będzie się starzała i zmniejszała, zacznie brakować pieniędzy. To nie jest moja czarna wizja, tylko fakty – tłumaczył włodarz argumentując, że w Konstancinie potrzebne są nowe osiedla, które przyciągną młodych mieszkańców.
Problem w całym kraju
Problem nie dotyczy jednak tylko Konstancina, podobne trendy panują w całym kraju. W 2010 r. przyrost naturalny w Polsce wyniósł 34 800, dziewięć lat później już -34 909. Główny Urząd Statystyczny nie opublikował jeszcze danych za 2020 r., natomiast z dostępnych danych wyłania się dość dramatyczny obraz: w okresie od stycznia do października 2020 r. przyrost naturalny wyniósł -53 900.
– Wyniki prognozy wskazują, że do 2050 r. liczba ludności Polski zmniejszy się o 4,4 mln osób. Największy wpływ na ten stan rzeczy będzie miała umieralność (przewiduje się, że w 2050 r. liczba zgonów sięgnie blisko 430 tys.). Będzie to konsekwencją między innymi tego, że w wiek największej umieralności systematycznie będą wchodzić roczniki należące do wyżu demograficznego z drugiej połowy lat 50. XX wieku – czyli obecni około 60-latkowie. Natomiast wiek emerytalny zaczną osiągać obecni 30/40-latkowie. Mediana wieku ludności wyniesie ponad 52 lata, czyli o ok. 11 lat więcej niż obecnie, co oznacza, że ponad połowa mieszkańców Polski będzie miała ponad 50 lat – czytamy w przygotowanych przez GUS analizach demografii w kraju.
Czytaj również: Rząd zapowiada zniesienie części obostrzeń
Na taki stan rzeczy składa się kilka czynników. Istotną rolę pełnią tu aspekty ekonomiczne – koszty życia rosną niewspółmiernie do zarobków. Z tego samego powodu wiele młodych ludzi decyduje się na emigrację. Coraz później uzyskują stabilność ekonomiczną, pozwalającą na założenie rodziny. Dr hab. Anna Matysiak z Katedry Ekonomii Ludności i Demografii Uniwersytetu Warszawskiego wskazuje również, że w Polsce wciąż trudno jest pogodzić aktywność zawodową z posiadaniem dzieci. Dla wielu kobiet urodzenie dziecka i urlop macierzyński niosą ze sobą konsekwencje zawodowe. De facto oznaczają bowiem "wypadnięcie" z rynku na ponad rok. Nie bez znaczenia jest też zła kondycja opieki instytucjonalnej, czyli żłobków i przedszkoli publicznych. Nawet wprowadzony 5 lat temu program 500+ nie do końca zdał tu egzamin. Owszem, sytuacja finansowa rodzin uległa pewnej poprawie, jednak program nie skłonił większej liczby młodych do posiadania potomstwa.
Prognozy nie są optymistyczne. – Obserwowany dotychczas w Polsce niż demograficzny będzie się utrzymywał w przyszłości przy jednoczesnym szybkim starzeniu się ludności. Można częściowo łagodzić te zmiany poprzez wspieranie dzietności, ale proces ten nie zostanie zahamowany. Zatem musimy przygotować się do tego, że populacja Polski będzie się szybko starzeć – zapowiada dr Anita Abramowska-Kmon, kierownik Zakładu Demografii SGH w Warszawie.
Napisz komentarz
Komentarze