Czytaj także: Antoni syn Aleksandra, czyli o pewnym pomniku z cmentarza w Piasecznie
Ks. Feliks Matulewicz
Po powstaniu styczniowym, gdy ks. Ludwik Czajewicz zostaje aresztowany przez władze carskie za udział w powstaniu i wsiada do kibitki, żegnając Piaseczno na zawsze, w budynku plebanii Piaseczyńskiej zostaje wikariusz ks. Feliks Matulewicz.
Ksiądz Matulewicz urodził się 6 lutego 1839 roku we wsi Wojtyszki w powiecie mariampolskim. W latach 1857-1862 kształcił się w seminarium św. Jana w Warszawie. Święcenia kapłańskie otrzymał 15 marca 1862 roku i w tymże też roku władza duchowna przeznaczyła go na wikariusza parafii w Piasecznie, a w 1966 roku na administratora tejże. W roku 1899 u progu XX w. otrzymał godność kanonika kapituły kolegiaty łowickiej. W Piasecznie był proboszczem przez 40 lat. Zmarł w listopadzie 1902 roku i jest pochowany na piaseczyńskim cmentarzu we wspólnym grobie z przyjacielem, właścicielem ziemskim Karolem Smorczewskim, zmarłym na początku 1903 roku. Niedawno grób dwóch przyjaciół został odrestaurowany. Ks. Feliks i Karol Smorczewski musieli być pasjonatami książek, jak sądzę. Obaj przyczynili się do stworzenia na plebanii zbioru książek i w dwa lata po śmierci Smorczewskiego, gdy przyszła nareszcie odwilż porewolucyjna, otworzono w plebanii bibliotekę dla mieszkańców miasta. Idąc śladami księdza, odszukałam listę członków Warszawskiego Towarzystwa Muzycznego z 1895 roku, na której to liście figuruje nasz proboszcz. Światły człowiek, meloman i bibliofil, dobry gospodarz parafii i kościoła. Tak można określić bohatera tej opowieści.
Tło historyczne
Porzucanie lub uśmiercanie noworodków przy końcu XIX w., a właściwie w ostatnich 20 latach tegoż stulecia było nagminne. Wysoka śmiertelność małych dzieci była wówczas faktem. W industrializacji doszukiwano się winy i przyczyny tego koszmarnego zjawiska społecznego i wszystkich patologii związanych z życiem samotnej kobiety. Życie w mieście przemysłowym, szczególnie dla młodych kobiet przybyłych ze wsi, odłączonych od rodziny, jednocześnie pozbawionych zawodu, było koszmarem. W latach 80. i 90. XIX w. ponad 47% mieszkańców Warszawy stanowili imigranci. Przewaga liczebna kobiet w wieku matrymonialnym była spora, co dawało im małe szanse na wyjście za mąż. Skala nieślubnych narodzin w kwestii porzuceń i dzieciobójstwa miała duże znaczenie dla tworzących się patologii. W literaturze pozytywistycznej można znaleźć opowieści o kobietach pozbawionych wsparcia partnera, który na wiadomość o ciąży pozostawiał partnerkę samą sobie, bez środków do życia. Jednym ze sposobów, aby przeżyć, było np. podjęcie pracy mamki, prostytucja, porzucenie lub zabicie noworodka. Kobieta tuż po porodzie wynajmowała się do karmienia dziecka z bogatej rodziny, najczęściej własne dziecko pozostawiając pod opieką dość koszmarnych prywatnych przytułków. Ta „opieka” to była wytwórnia aniołków. Brak było przytułków państwowych, domów pomocy dla samotnych kobiet po porodzie. Dopiero wielkie akcje społeczne prowadzone np. przez Bolesława Prusa, czy przez nasze piaseczyńskie arystokratki hrabianki: Cecylię Plater Zyberkównę, Ludwikę Moricone, senatorową Rembielińską we współdziałaniu z ks. Feliksem Matulewiczem przyniosły rozwiązanie. O tym pisałam w wielu opowieściach. Tymczasem w 1882 roku przytułku w Piasecznie jeszcze nie było.
Akt urodzenia Antoniego Żaboklickiego
W lutym tego roku dostałam list od czytelniczki z Gdyni, w którym pisze, że przeczytała mój artykuł o odrestaurowaniu pomnika z cmentarza parafialnego, w grobie tym pochowany jest Aleksander Żaboklicki, a ona jest jego kuzynką. W nekrologu Aleksandra żegna go syn Antoni, oraz siostry. Aleksander zmarł w 1901 r. był już wówczas wdowcem. Pani Krystyna wyjawiła mi pewną tajemnicę rodzinną. Tajemnice tę potwierdza akt urodzenia Antoniego pisany cyrylicą. Oto jego treść:
„Nr 48. Piaseczno. Działo się w miejscowości Piaseczno, drugiego /czternastego/ czerwca tysiąc osiemset osiemdziesiątego drugiego roku, o godz. 7 wieczorem. Stawili się Józef Korsak goniec gminny, lat 32, zamieszkały w Piasecznie w obecności Jana Karwowskiego wójta gminy Piaseczno, lat 56 i Aleksandra Żaboklickiego pisarza gminnego, lat 33, zamieszkałych w Piasecznie i oświadczyli, że dwudziestego siódmego maja /ósmego czerwca/ bieżącego roku o godz. czwartej rano znaleźli w ogrodzie Marianny Zambrzyckiej w Piasecznie przy samym płocie podrzucone dziecko ubrane w zniszczoną, cienką chustę bez jakichkolwiek na nim śladów i znaków. Przy dziecięciu nie znaleziono żadnych przedmiotów, śladów ani zapisków z których można byłoby ustalić kiedy się ono urodziło, czy zostało ochrzczone, ani informacji pomocnych do znalezienia jego nieznanych rodziców. Po dokładnym obejrzeniu przez nas tego dziecięcia okazało się, że jest płci męskiej, ma około czterech tygodni, oczy błękitne; oprócz tego żadnych innych znaków szczególnych na dziecku ani na jego odzieży nie znaleziono. Dziecięciu temu na chrzcie świętym w dniu dzisiejszym odbytym nadano imię Antoni i nazwisko [skreślone słowo Piasecki], a rodzicami jego chrzestnymi byli: Adam Łopaciński i Justyna Żaboklicka. Wyżej wspomniane dziecię oddane zostało na wychowanie wójtowi gminnemu Piaseczna Janowi Karwowskiemu na koszt publiczny, w odzieży w której został znaleziony. Po czym akt ten odczytany [...] świadkom przez nas i przez nich został podpisany. Ks. Feliks Matulewicz Administrator Parafii Piaseczyńskiej, Jan Karwowski, Aleksander Żaboklicki”. Na marginesie aktu dopisek: „w miejsce skreślonego słowa Piasecki wstawiono »Żaboklicki«. Podpis Ks. Matulewicz i J.K”.
I tak w rodzinie Justyny i Aleksandra Żaboklickich „narodził się” Antoni. Bezdzietne małżeństwo adoptowało chłopczyka, a ksiądz Feliks miał w tym akcie i, jak sądzę w jego wychowaniu duży udział. Plebania w czasach ks. Matulewicza była otwarta dla wiernych. Dalsze losy Antoniego opisaliśmy w artykule „Antoni syn Aleksandra, czyli o pewnym pomniku z cmentarza w Piasecznie i co wynikło z poszukiwań” w 311. wydaniu naszej gazety.
Napisz komentarz
Komentarze