Teoretycznie spełnia swoją rolę, bo większość kierowców zwalnia. Straszy nim również nawigacja. Pamiątkowych fotek jednak ciągle nie robi.
Fotoradar na ul. Puławskiej, kawałek za granicą Mysiadła, straszy w nowej lokalizacji od połowy grudnia 2018 r. Teoretycznie urządzenie miało zostać uruchomione wraz z innymi przejętymi pod koniec 2016 r. przez Główny Inspektorat Transportu Drogowego od stołecznej straży miejskiej. Większość zaczęła działać w kwietniu 2017 roku. Nie dotyczyło to jednak fotoradaru przy Puławskiej. Stał bowiem wówczas blisko skrzyżowania z ul. Kuropatwy, które miało zostać przebudowane wraz z budową Selgrosa. Zapadła decyzja o przeniesieniu tutejszego fotoradaru kilkadziesiąt metrów dalej, w stronę Warszawy. W połowie grudnia 2018 roku urządzenie stało już w nowym miejscu, została z niego zdjęta folia i lokalne fora zalewały pytania, czy fotoradar już działa. Wówczas biuro prasowe GITD informowało nas, że urządzenie zostanie uruchomione na przełomie stycznia i lutego 2019 roku.
Czytaj także: Fotoradar w Łazach coraz bliżej
Wprawdzie rzadko, ale zdarza się, że jakiś kierowca przemknie obok tego fotoradaru z prędkością zdecydowanie wyższą, niż ta na znaku stojącym za skrzyżowaniem z ul. Kuropatwy. Mimo to flesz nie błyska. Postanowiliśmy zapytać, czy urządzenie działa, a jeśli nie – dlaczego i kiedy zacznie w końcu działać.
– Termin uruchomienia fotoradaru na ul. Puławskiej jest zdeterminowany koniecznością zapewnienia przyłącza energetycznego – wyjaśniło nam biuro prasowe GITD. – Główny Inspektorat Transportu Drogowego podjął wszelkie możliwe działania zmierzające do jak najszybszego uruchomienia urządzenia.
Wygląda na to, że przyłącza nie udało się zrealizować od ponad dwóch lat. Na razie więc kosztownych fotek z fotoradaru na Puławskiej poczta nam nie dostarczy. Mimo to do ograniczenia prędkości na tej drodze (60 km/h) należy się stosować.
Napisz komentarz
Komentarze